Nie, to nie oznacza powrotu. Nie mam zbytnio czasu na dłuższe opowiadanie, mogę was jedynie co jakiś czas zasypywać one shotami.
Przepraszam wszystkich i pamiętajcie, że kocham was mocno i dziękuję za okazywane wsparcie.
xo demolition puppy
____________________
O tych co mieli już swoją szansę na miłość, ale jej nie wykorzystali. Czy zasłużą na drugą szansę?
(Gerard)
-Tato, a jak wy się z tatą poznaliście? -zapytał Anthony podczas jednego z tych wspólnych obiadków, do których ostatnimi czasy nas przymuszał. Odłożyłem widelec na brzeg niemalże pustego talerza i przelotnie spojrzałem na syna. Ten swoimi dużymi oliwkowymi oczami przeskakiwał to na mnie, to na mojego byłego męża. -I jak to się stało, że się w sobie zakochaliście?
Frank odchrząknął i wyglądał na równie zakłopotanego co ja.
Anthony był wyjątkowo dociekliwym dzieckiem, z resztą zupełnie jak ja, więc
wiedziałem, że nie odpuści, jednak niekoniecznie chciałem poruszać ten temat.
Nie dość, że zmuszał nas do tych wspólnych świątecznych obiadów, to teraz
wypytuje o coś takiego. Najchętniej nie zgadzałbym się na to wszystko, ale za bardzo kocham Anthonego i nie chciałem go zasmucać.
-To było w szkole. -uciąłem krótko i wstałem od stołu.
Pozbierałem puste talerze i zaniosłem je do zlewu, gdzie chwilę stałem z
pochyloną głową. Nie chciałem poruszać tego tematu, naprawdę nie chciałem.
-Ale co? Chodziliście do jednej klasy, czy jak? -wypytywał
nadal nasz syn z oczami wypełnionymi ciekawością. Frank, z tego co zauważyłem,
również nie był zachwycony. Oboje nie chcieliśmy poruszać takich tematów. Byliśmy 3 lata po rozwodzie i dopiero od niedawna zaczęliśmy na nowo rozmawiać. Zaraz po rozwodzie unikaliśmy się jak ogień i woda i jedyny powód dla którego sporadycznie rozmawialiśmy to był właśnie nasz syn. Gdyby nie on, prawdopodobnie nigdy więcej byśmy się nie spotkali.
-Tak, chodziliśmy do jednej klasy. -odparł mój były i podał
mi pusty kubek po herbacie. -Choć nie od początku, bo ja doszedłem dopiero w
drugiej klasie.
Uśmiechnąłem się pod nosem na to wspomnienie, co Anthony
postanowił wykorzystać i wypytywał dalej.
-A jak to się stało, że zaczęliście się zadawać?
Westchnąłem pod nosem i potarłem skronie, zastanawiając się,
jak mogę przerwać tę konwersację. Usiadłem z powrotem na swoim miejscu i
spojrzałem na Franka, który z kolei wpatrywał się w swoje wytatuowane ręce.
-Gerard był nieśmiałym nastolatkiem i wszystkiego panicznie
się bał. -odezwał się mój były i kiedy na niego spojrzałem, na jego twarzy rysował się delikatny uśmiech. -A ja byłem nowy i nikogo nie znałem. Pani z
biologii kazała przygotować jakiś projekt i musieliśmy zrobić go razem.
Pamiętałem to, jakby to było zaledwie wczoraj. Również
uśmiechnąłem się delikatnie, na samo wspomnienie tego pamiętnego dnia.
-To był projekt o dinozaurach i okazało się, że oboje się
nimi interesujemy. -dodałem po chwili milczenia, przypominając sobie nasze
spory na temat diplodoków, czy allozaurów. Byliśmy tacy młodzi i głupi.
-No i co dalej? -zniecierpliwił się Anthony. Wziąłem głęboki
wdech i miałem nadzieję, że dalej będzie kontynuował Frank. Ten jednak również
milczał i tępo wpatrywał się w blat stołu. Wstałem i postanowiłem zrobić sobie
herbatę. Postawiłem wodę, wyjąłem swój ulubiony kubek i wybrałem owocową
herbatę, w duchu modląc się, że syn już się znudzi. Nalałem wrzątku do kubka i nasypałem
cukru, jednak z tych nerwów związanych z naszą rozmową, połowę rozsypałem na
blacie. Frank niemal od razu zerwał się ze swojego miejsca i pomógł mi
uprzątnąć bałagan.
-No i co potem? -zapytał ponownie, zniecierpliwiony Anthony.
Spojrzałem na byłego męża, który tylko skinął głową.
-Zaczęliśmy się całkiem nieźle dogadywać. Oboje nie mieliśmy
przyjaciół, więc to było dosyć na rękę. Głównie rozmawialiśmy ze sobą na
przerwach, jednak potem zaczęliśmy do siebie przychodzić. Oczywiście wszystko
jako kumple. -opowiedziałem ciąg dalszy i zamieszałem herbatę łyżeczką. Syn
wpatrywał się we mnie wyczekująco. Dlaczego w ogóle poruszył ten temat? I to w
święta, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie wtedy oświadczyłem się
Frankowi.
Usiadłem na swoim miejscu i mój były również. Anthony nadal
czekał na resztę historii i jego szczenięce oczka roztapiały mi serce.
-A potem zaczęliśmy nagrywać różne głupie filmiki, które
nadal możesz znaleźć na kasetach video w tym kartonowym pudle. To nas
całkowicie do siebie zbliżyło. -odezwałem się w końcu i poczułem jak w momencie
zasycha mi w gardle, więc zrobiłem kilka łyków herbaty. Frank widząc z jakiego
kubka piję uśmiechnął się pod nosem, a potem postanowił mnie wyręczyć w
opowiadaniu historii.
-A potem Gerard poznał jakąś dziewczynę. Miała na imię
Lindsey. Zaczął jej poświęcać mnóstwo czasu, choć mimo wszystko starał się
przebywać również ze mną. Ja poczułem wtedy kłującą zazdrość, choć wtedy była
dla mnie niezrozumiała. -przerwał na moment i przełknął ślinę. Potem oblizał
delikatnie suche usta i westchnął. -To był dla mnie ogólnie ciężki czas.
Zacząłem się ciąć, przed czym próbował mnie ratować Gerard. -urwał i zabrał mi
kubek sprzed nosa. Zrobił łyka i otarł łzy z policzków. Wiedziałem, że nie jest
w stanie mówić dalej, ale wiedziałem też, że Anthony teraz nie odpuści.
-Myślałem, że Lindsey jest miłością mojego życia. -odezwałem
się z trudem. -Była wigilia i chciałem się jej oświadczyć. Jednak kiedy do niej
jechałem zacząłem rozmyślać wszelkie "za" i "przeciw".
-urwałem na moment przypominając sobie ze szczegółami tą sytuację, kiedy
jechałem zaśnieżonymi drogami do domu mojej ówczesnej dziewczyny. -W połowie
zawróciłem.
-Dlaczego? -zapytał Anthony, po dłuższej chwili milczenia.
-Bo uświadomiłem sobie, że jedyną osobą, na której mi
zależy... Jest Frank. -dodałem i spod czarnej grzywki spojrzałem na mojego
byłego, który siedział z twarzą schowaną w dłoniach. -Pojechałem do jego domu i
mu to wyznałem. Koniec historii.
Anthony wiedział, że już nic więcej nie dodam, Frank tym
bardziej. Podziękował za miły dzień i powiedział, że pójdzie już do siebie,
żeby poczytać książkę. Wyjrzałem za okno i dostrzegłem wirujące w powietrzu
płatki śniegu. Zapowiadali dzisiaj zamieć śnieżną i najprawdopodobniej mieli
rację. Zajrzałem do mojego kubka, jednak nie było w nim już ani kropli herbaty,
więc wstałem w celu nalania sobie wody z dzbanka.
-Może... -zacząłem łamliwym głosem. -Może lepiej będzie jak
zostaniesz u nas na noc? Jest brzydka pogoda i lepiej nie ryzykuj...
-Jeśli ci to nie przeszkadza... -odparł i odwrócił się w
moją stronę. Miał lekko zaczerwienione oczy i co jakiś czas pociągał nosem.
Widząc go w takim stanie poczułem się jeszcze gorzej, więc odwróciłem głowę i
próbowałem się jakoś uspokoić.
Nalałem sobie wody, rozlewając połowę, a potem w pośpiechu
zrobiłem łyka. Frank wstał i podał mi ścierkę, którą starłem rozlaną wodę. W
pokoju naszego syna paliło się światło, więc przypuszczałem, że jest pogrążony
w jakiejś lekturze i nie okaże się, że nagle kręci się po domu.
-W zasadzie... Dlaczego się rozstaliśmy? -zapytałem w końcu
z wielkim trudem. Frank wzruszył ramionami i ponownie otarł łzy płynące powoli
po policzkach. Odwrócił się ode mnie, a ja uznałem, że lepiej będzie już nie
poruszać tego tematu.
Byliśmy szczęśliwym małżeństwem, przynajmniej na początku. Jednak chyba po prostu zapomnieliśmy, że małżeństwo to nie tylko jedzenie razem obiadów, przelotne rozmowy przed i po pracy. Zapomnieliśmy o uczuciu, które nas łączyło.
Byliśmy szczęśliwym małżeństwem, przynajmniej na początku. Jednak chyba po prostu zapomnieliśmy, że małżeństwo to nie tylko jedzenie razem obiadów, przelotne rozmowy przed i po pracy. Zapomnieliśmy o uczuciu, które nas łączyło.
-Wiesz, że ostatnio przeglądając stare pudła na strychu,
znalazłem ten nasz projekt o dinozaurach? -zapytał, gdy w końcu odwrócił się w moją
stronę i dostrzegłem na jego twarzy zarys uśmiechu. -Dostaliśmy 5.
Również się uśmiechnąłem, a potem poczułem mocny ścisk w
sercu. Zaproponowałem, że możemy przejść do salonu i rozsiąść się na kanapie.
Tak też zrobiliśmy. Zaczęliśmy wspominać jakieś różne brednie, a potem
zarzuciłem pomysłem, że możemy obejrzeć te stare filmiki, które nagrywaliśmy. Podczas
oglądania ich znowu coś ukuło mnie w sercu. Zerknąłem w stronę Franka i mimo
tego, że na jego twarzy widniał uśmiech, to wiedziałem, że jednocześnie jest
smutny. To dziwne, że jeszcze niedawno najchętniej w ogóle nie rozmawiałbym z
Frankiem, a teraz z chęcią wspominam z nim to co było. Po kilkunastu minutach z
pokoju wyszedł Anthony tłumacząc, że zachciało mu się pić. Przelotnie zerknął
na nasze nagrania i uśmiechnął się pod nosem.
-Swoją drogą...- odezwał się z kuchni. -Wiecie gdzie
siedzicie?
Spojrzałem pytająco na Franka, jednak on również nie
wiedział o co chłopakowi chodzi. Po chwili znów pojawił się w salonie ze
szklanką soku i uśmiechem na twarzy.
-No pod jemiołą. -odpowiedział w końcu, na co ja
spiorunowałem go wzrokiem. Anthony zrezygnowany z powrotem udał się do swojego
pokoju, a mnie zalała kolejna fala wspomnień. Kiedyś, kiedy jeszcze byłem z
Frankiem, była dokładnie taka sama sytuacja, tyle tylko że nasz syn był
młodszy. Siedzieliśmy razem na kanapie, podczas świąt i Anthony uświadomił nas
o wiszącej nad nami jemiole. Wtedy nawet bez myślenia wpiłem się w usta męża,
jednak teraz...
-O czym myślisz? -zapytał nagle Frank, spoglądając na mnie.
-O świętach sprzed kilku lat. -odparłem krótko i wlepiłem
oczy w telewizor. Akurat na filmiku udawaliśmy poszukiwaczy skarbów i prowadziliśmy zawziętą debatę, gdzie odnaleźć największy skarb. Westchnąłem cicho i spojrzałem na tą
wiszącą nad nami jemiołę, próbując sobie przypomnieć co tak naprawdę
doprowadziło do końca związek mój i Franka. Nagle przestalibyśmy się rozumieć?
Po tylu latach spędzonych razem? Ponownie spojrzałem na byłego, który teraz
również wpatrywał się we mnie. Delikatnie pochyliłem się w jego stronę, a ten o
dziwo nie odsunął się ode mnie. Usłyszałem jego przyspieszone bicie serca i
zmieszanie w oczach, które na pewno pojawiło się również w moich. Pochyliłem
się jeszcze bardziej, tak, że moje usta lekko musnęły te należące do Franka. Na
początku nie byłem przekonany, czy pogłębiać ten lekki pocałunek, jednak...
cholera, kochałem go.
Wpiłem się w jego mięciutkie usta, kładąc przy okazji dłoń
na jego policzku. Frank na początku nie wiedział jak zareagować, jednak w końcu
zacisnął rękę w pięść na mojej koszulce i przyciągnął mnie bliżej siebie.
Oderwałem się od niego na moment i spojrzałem w jego piękne oczy, które nadal
były lekko zmieszane. Przyłożyłem swoje czoło do jego i przymknąłem na moment
oczy. Po kilku -może kilkunastu- sekundach poczułem jak kładzie swoje dłonie na
moich. Uśmiechnąłem się delikatnie i otworzyłem oczy.
-Może warto dać sobie drugą szansę, co Gerard? -zapytał
lekko drżącym głosem
-Tak, chyba warto. -odpowiedziałem niemal natychmiast.