piątek, 28 czerwca 2013

IX. "Listening to the wind of change"

 Z okazji rozpoczęcia wakacji nowy rozdział :D
Stwierdzam iż nie umiem pisać długich rozdziałów ._.
Z dedykacją dla mojej narzeczonej: Anominka od spaghetti <3
A po za tym z dedykiem dla: Kathi i Rainbow Exorcist
Dziękuję za 6174 wyświetleń <3
____________________

Frank

Z każdym dniem, moje uczucie do Gerarda się pogłębiało. Nie był dla mnie obojętny. Bałem się, że w końcu to zauważy. W każdym razie, starałem się z nim spędzać jak najwięcej czasu, co o dziwo mu nie przeszkadzało. Miałem nawet wrażenie, że zaczął ignorować Lindsey. Ale to pewnie tylko moje schizy.
W sobotę zaoferowałem rodzicom Rose, że się nią zajmę (jakbyście zapomnieli-Rose to moja mała przyjaciółeczka). Oni wyszli chyba na jakieś spotkanie ze znajomymi, a Rose wręcz krzyczała, że chcę zostać ze mną.
Siedzieliśmy u mnie w domu i rysowaliśmy jakieś kotki, psy i inne bzdety. Na moje szczęście Steva nie było, bo poszedł do jakieś kumpla się upić, a mama była w pracy. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Rose spojrzała na mnie zdziwiona. Wstałem i podszedłem do drzwi, a moja przyjaciółeczka pobiegła za mną i trzymała się mojej ręki. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem czarnowłosego. Oddech momentalnie mi przyspieszył i zrobiło mi się mega gorąco.
-G..G..Gee? -wyjąkałem
-No a kto inny? -uśmiechnął się
-Kto to jest? -spytała Rose, delikatnie się za mnie chowając
Czarnowłosy spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się szeroko. Uśmiech był po prostu tak uroczy, że myślałem, że serce mi wyskoczy i będę je musiał zbierać z podłogi.
-Jestem Gerard -powiedział do dziewczynki
-A ja Rose -odwzajemniła uśmiech
-Chcecie gdzieś wyjść? Ładna pogoda jest -zaproponował Gee
-Tak! Franiu, chodźmy! -pisnęła radośnie dziewczynka
Zgodziłem się, no bo to jednak Gerard, tak?
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy pustymi uliczkami. Zdziwiło mnie, że nikogo nie ma, w końcu pogoda dopisywała. Był początek marca, a pogoda jak w maju. Nie żeby mi to przeszkadzało, czy coś. Poszliśmy w stronę parku, żeby Rose mogła pójść się pobawić na huśtawkach czy coś.
W trójkę usiedliśmy na ławce. Rose rozglądała się z uśmieszkiem, a ja co jakiś czas spoglądałem na Gerarda. Był taki piękny. Jego zielono-brązowe oczy były wpatrzone w jakiś odległy punkt, jego długie, czarne włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jego usta... Nie marzyłem o niczym innym, żeby je po prostu ucałować.
-Wiecie co moja babcia mówiła na taki wiatr? -zaczął Gee, a ja i Rose, spojrzeliśmy na niego zaciekawieni -Że to jest wiatr zmian. No wiecie... Wrogowie się w sobie zakochują, albo przynajmniej się lubią, Ci co byli w sobie zakochani nagle przestają się kochać.... I ja w to wierzę.
-Nie rozumiem...- stwierdziła Rose
-Jesteś za mała -mruknął Gee -Ale znaczy to tyle, że szykują się jakieś zmiany.
Mam na nadzieję, pomyślałem.
-Dobra, pora wracać- odezwałem się -Rose, twoi rodzice za niedługo przyjdą. Gerard idziesz z nami czy zostajesz?
-Idę, idę -uśmiechnął się

Gerard
Przekręciłem kluczyk w drzwiach i po cichu wszedłem do środka.
-Hej mamo! -krzyknąłem w głąb domu
-Cześć Gerdu- usłyszałem z kuchni- Chcesz kolację?
-Nie, nie jestem głodny-odparłem i poszedłem do swojego pokoju
Usiadłem na łóżku i wpatrywałem się w sufit. Czułem się jakoś dziwnie. Nie, że mi było niedobrze czy coś. Tylko tak jakby..pustka. Tak, pustka to dobre określenie. Brakowało mi czegoś lub kogoś. Pierwsze do głowy mi przyszło, że to pewnie tęsknota za Lindsey, jednak po chwili dotarło do mnie, że chodzi o Franka. Tak, o mojego przyjaciela Franka. Czyli ten tekst babci o wietrze zmian był prawdziwy. Boże, ja go kocham.

* * *
Po kilku dniach podkochiwania się w Franku, postanowiłem zerwać z Lindsey. Przecież to nie miało sensu. Nie kochałem jej. 
Po lekcjach, czekałem na nią od szkołą. Chciałem to załatwić jak najszybciej i po prostu wrócić do domu Albo najlepiej pójść do Franka.
-Hej skarbie- usłyszałem- Długo czekasz?
-Lindsey... Ja...
-Tak...? -zniecierpliwiła się
-  Jeśli wierzysz, że jest to częścią mojej duszy Wypowiedziałbym wszystkie słowa, które znam Tylko po to, żeby zobaczyć czy widać Że staram się dać Ci znać Że lepiej mi będzie samemu
Dziewczyna spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.
-Przepraszam- szepnąłem na koniec, odwróciłem się i poszedłem, zostawiając ją tam samą

poniedziałek, 24 czerwca 2013

VIII. "I like you, we can get out"

Przepraszam, jestem beznadziejna. 
Nie mam weny i w ogóle... 
Ale teraz postaram się częściej pisać... Okay, może nie ._. PRZEPRASZAM OKAY ._. ?
_________________________

Gerard
Dzień po tej wspólnej nocce starałem się unikać Franka. Boże, między nami do czegoś doszło. Byłem aż taki pijany?! I tak jakby nieświadomie zdradziłem Lindsey... Z Frankiem... Matko Boska! Trzeba o tym po prostu zapomnieć. Jeśli ktoś zapyta co robiliśmy w Sylwestra, odpowiemy po prostu, że byliśmy na imprezie, a potem wróciliśmy do domu. Każdy do swojego.
Jak w szkole zobaczyłem Franka to miałem mieszane uczucia. Chciałem się z nim dalej przyjaźnić, ale po TYM będzie to trudne.
-Siemka Gerard!- usłyszałem głos Ray'a
-Debilu, wrzasnąłeś mi do ucha! -odparłem
-Wybacz- uśmiechnął się- Pamiętasz coś w ogóle z Sylwestra?
-Prawie nic. Wiem, że zemdlałeś po drodze- zaśmiałem się
-Cholera...
Po dłuższym zastanowieniu, bardziej od spotkania z Frankiem, bałem się spotkania z Lindsey. Ona jest wyjątkowo przebiegła i łatwo zauważy, że coś jest nie tak.

Frank
Po tej nocy z Gee, jakoś przestaliśmy się do siebie odzywać. Na początku mnie to nie dziwiło. Musiałem sobie to wszystko poukładać itp. Ale po tygodniu myślałem, że już wszystko wróci do normy. Gerard starał się jak najwięcej czasu spędzać z Lindsey i raczej nie chciał ze mną rozmawiać. W końcu po dwóch tygodniach ogarnął dupę i zaczął się zachowywać normalnie.
Jednak coś w naszej relacji się zmieniło. Znaczy.. Jak go widziałem, to czułem jak momentalnie robi mi się ciepło i robiłem się nerwowy. Serce mi waliło jak oszalałe, a ja z trudem oddychałem. Myślałem, że to jakaś choroba, czy coś, dopiero po jakimś czasie do mnie dotarło, że zakochałem się w Gerardzie. Tak, zakochałem się w swoim przyjacielu z którym się rżnąłem jak dzikie kuny w agreście. Tak, zakochałem się w chłopaku. Ale przecież go nie będę podrywał. A tym bardziej mu o tym nie powiem. Zachowam to dla siebie.

* * *
Rano obudziłem się z bólem głowy. Dobra, to nawet nie był ból. Rozsadzało mi czaszkę i było mi niedobrze. Ale oczywiście mam kochaną mamę..
-Mamo, czuję się jak bym został rozjechany przez samochód wiozący 15 grubych amerykanów ... -zacząłem
-Idź do szkoły, najwyżej się zwolnisz, okay?- wtrąciła
-Ale mamo...
-Bez dyskusji -ucięła rozmowę
Wziąłem sobie tabletkę na bóle, ale nic mi to nie dało. Szedłem do szkoły prawie zwijając się z bólu.
-Ej, Frank wszystko w porządku? -usłyszałem
-Tak... -odparłem i spojrzałem na rozmówcę. No tak, Gerard
-Wyglądasz jakbyś został rozjechany przez samochód wiozący 15 grubych amerykanów -stwierdził, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem- Co? -zdziwił się
-Powiedziałem mojej mamie dokładnie to samo
-Może chcesz jakąś tabletkę, czy coś? -spytał- Może jakoś Cię rozweselić?
Spojrzałem na niego zdziwiony. Czarnowłosy poczochrał ręką moje włosy.
-Zaproponowałbym szybki numerek, ale znając nas, pewnie by się spełniło... Więc wybacz -szepnął i zaśmiał się
Na historii myślałem, że umrę. Nawet wydawało mi się, że już widzę światełko, ale nauczyciel po prostu światło zaświecił. Nagle na ławkę wylądował mi jakiś samolocik. Odwróciłem się i zobaczyłem 2 ławki za mną, szczerzącego się Gerarda. Rozłożyłem samolocik i przeczytałem notatkę od Gee.
Hej misiu-pysiu <3 XD Nadal się tak paskudnie czujesz? Jeśli tak, to powiedz to panu, ja z chęcią pójdę z tobą do higienistki :3 
Nie byłby to taki głupi pomysł, żeby pójść do lekarki... Wziąłem długopis i odpisałem:
No hej mój Romeo <3 XD Tak, paskudnie się czuję, ale już trochę lepiej. Nie chcę iść do higienistki bo da mi jakieś głupie tabletki ._.
Potem złożyłem samolocik i posłałem czarnowłosemu. Po chwili karteczka znowu wylądowała na mojej ławce.
Moja droga Franczesko, a kto powiedział, że faktycznie pójdziemy do higienistki :3 ? Może szybki numerek poprawi Ci humor :* A jak nie no to... <fap fap fap fap> ._.
Mało brakowało i zaśmiałbym się na całą klasę. Spojrzałem na zegar. Jeszcze pół godziny lekcji. Pomysł Gee w sumie nie był taki głupi. Stracilibyśmy z 10 minut lekcji. 
W końcu wstałem i podszedłem do nauczyciela.
-Proszę pana, nie czuję się najlepiej... Mógłbym pójść do higienistki?
-Jasne- odpowiedział 
-A mogę iść z kimś? Tak dla pewności? 
-No dobrze...
-Gerard...-uśmiechnąłem się
Czarnowłosy wstał i wyszliśmy z sali. 
-Siądźmy tam-zaproponował i skierowaliśmy się na ławeczkę
Zaczęliśmy gadać o tym Sylwestrze i niezbyt ciekawej łóżkowej sytuacji. Podczas tej rozmowy poczułem się trochę zmęczony i położyłem swoją głowę na ramieniu czarnowłosego. Myślałem, że ją tak efektownie zrzuci, ale jemu to w sumie nie przeszkadzało. 
-Dobra, chodźmy już-wyrwał mnie z rozmyślań-Wygodnie się na mnie leżało? -uśmiechnął się
-Bardzo- odwzajemniłem uśmiech 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

VII. "I just want to feel you cum"



 Rozdział trochę krótki, ale jest :3
No i myślę, że wam się spodoba :3
Rozdział idealnie ukazuje moje uzależnienie od dwóch piosenek :3 Sum 41- Jessica Kill i Video-Środa, Czwartek <3 
Z dedykacją dla Anonimga od spaghetti :3 Agata, KCKCKCKCKCKCKCKC <3 A i dziękuję, za ten cudowny fragment o hienach :3 DUCKDUCKDUCK <3
Dziękuję za wyświetlenia :3 
______________________________

Frank

W piątek wieczorem poszliśmy w trójkę na imprezę. Byłem pewny, że nas nie wpuszczą, ale Gee zamienił parę słów z ochroniarzem i bez problemów dostaliśmy się do środka.
-Dzisiaj dopilnuję, żebyś się dobrze bawił- uśmiechnął się Gerard i popchnął mnie w głąb sali
Dzięki temu, że czarnowłosy miał znajomych w tym klubie, mogliśmy dostać kilka drinków. Nie piliśmy zbyt wiele, ale zachowywaliśmy się jakbyśmy wypili z 3 butelki wódki.
O 2 wyszliśmy z imprezy. Ray z sześć razy nam się wywalił, a Gerard zaczął gadać filozoficzne brednie, do których potem się dołączyłem. Dalej nic nie pamiętam. A przecież wypiliśmy niewiele.
Rano obudziłem się w swoim łóżku (tyle dobrze). Głowa mnie zbytnio nie bolała, , ale nie pamiętałem większości rzeczy z poprzedniej nocy.

* * *
Cały listopad zleciał dosyć szybko, tak samo jak większość grudnia. Kilka dni przed Sylwestrem, Gerard zaproponował, abyśmy w trójkę poszli na jakąś imprezę. Oczywiście nie miałem nic przeciwko.
Znowu udało nam się bez większych problemów wejść na jakąś imprezę.
-Założymy się, że jedno z nas będzie dzisiaj nieprzytomne? -odezwał się Gee
-Ok! Pewnie jak zwykle ty! -krzyknął Ray
Gerard podszedł do baru i zabrał kieliszki z jakimś napojem.
-Jutro pewnie będzie nam wstyd za nasze zachowanie... No, ale...-zaczął czarnowłosy i wypił cały kieliszek- Niech już zawsze będzie tak jak dziś
-Jeszcze nie jest pijany, a już gada głupoty- mruknął Ray i podniósł kieliszek -No ale zgodzę się. Niech czas stanie w miejscu i już zawsze będzie tak jak dziś
-A teraz tańcz, nie mów nic! -wtrącił Gerard i pociągnął mnie za rękę na parkiet

Około godziny 4 byliśmy schlani w trzy dupy i zadecydowaliśmy, że wychodzimy z imprezy. Ray po drodze nam zemdlał, ale szybko udało nam się go ocucić. Odprowadziliśmy go do domu, a potem chwiejnym krokiem ruszyliśmy przez siebie.
-I niech stanie w miejscu czas, nikt nie patrzy na mnie tak... jak ty..-zaczął śpiewać Gee, a po chwili złapał mnie za rękę- Co teraz robimy?
-Wiesz... Mam wolną chatę, możemy iść do mnie- uśmiechnąłem się zadziornie
-Prowadź, kociaku- mruknął

Wchodząc do domu zaczęliśmy się całować. Będąc w mojej sypialni niemal zerwaliśmy z siebie ubrania. Popchnąłem Gerarda na łóżko, a potem się na nim położyłem . Delikatnie uścisnąłem jego męskość, na co on zareagował cichym jęknięciem.
-Zrób to kociaku- mruknął
Uśmiechnąłem się, a po chwili włożyłem jego męskość do ust. Kiedy zacząłem ją przygryzać, chłopak wił się z rozkoszy po łóżku, jęcząc na cały dom. Po kilku minutach zabawiania się jego męskością, doszedł wytryskując biały płyn wprost w moje usta.
Położyłem się obok chłopaka, jednak on już po chwili wpił się w moje usta i położył na mnie. Powoli i delikatnie wszedł we mnie. Na początku bolało jak cholera, ale już po chwili przyzwyczaiłem się i zacząłem odczuwać ogromną przyjemność. Z tego całego podniecenia, zacząłem poruszać biodrami, przez co przyjemność odczuwał również Gee. Czarnowłosy przyśpieszył pchnięcia do maksimum. Rżnęliśmy się jak dzikie niewyżyte hieny dostające zawału serca i orgazmu w tym samym momencie. Po kilku minutach nasze jęki wypełniły cały dom. Usłyszeliśmy nawet pukanie do drzwi i wrzaski abyśmy robili to ciszej. W końcu doszliśmy w tej samej chwili.

Rano obudziły mnie promienie słońca. Głowa mnie napierdzielała jak cholera i ogólnie cały byłem jakiś obolały. Rozciągnąłem się i zobaczyłem, że moje ciuchy są porozrzucane po całym pokoju. Ale nie tylko moje...
-O JA PIERDOLE! -usłyszałem znajomy głos Gerarda- Powiedz, że tego nie zrobiliśmy!
-Nie wiem, nie pamiętam! Ale mam nadzieję, że nie!
-O ja jebie! Zapomnijmy o tym! Po prostu zapomnijmy! Ta sytuacja nigdy nie miała miejsca! Szybko się ubiorę, pójdę i udawajmy, że nigdy mnie tu nie było!- zaproponował -I nie mów o tym nikomu! A w szczególności Lindsey
Chłopak szybko się ubrał cały czas przeklinając pod nosem. 
-Pamiętasz coś w ogóle z wczoraj? -spytałem
-Tylko jakieś przebłyski-odparł -Wiem, że wypiliśmy kilka drinków...
-Chyba kilkanaście..- wtrąciłem 
-Dobra, ja idę...- odezwał się w końcu
-Odprowadzić Cię?
-No jak chcesz. Może znajdziemy gdzieś po drodze Ray'a -uśmiechnął się

piątek, 14 czerwca 2013

VI. "And it's quite alright And goodbye for now"



 JESTEM ZAŁAMANA TYM ROZDZIAŁEM D:
Nie dość, że dodaję go tak późno (nauka) to jeszcze jest beznadziejny (brak weny) 
Fuck fuck fuck .__.
Mam nadzieję, że następny dodam szybciej ._. I będzie lepszy .__.
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze <3
__________________________

Frank

Mimo wielkiej ulewy szliśmy pustymi uliczkami.
-Gdzie my tak właściwie idziemy? -spytałem w końcu
-Zależy co wolisz... Dziwki czy jakiś deser? -uśmiechnął się
-Na deser- odwzajemniłem uśmiech
Poszliśmy do kawiarenki i zamówiliśmy sobie szarlotkę. Zdziwiło mnie, jak szybko zapomnieliśmy o tej nienawiści do siebie. Przecież jeszcze kilka godzin temu, moglibyśmy się na siebie rzucić i się rozszarpać. A teraz siedzimy razem w kawiarni i jemy szarlotkę.
-Gerard... Już jakiś czas temu chciałem o to spytać...-zacząłem
-Chcesz mnie poprosić o rękę? -spytał i się zaśmiał
-Może innym razem - również się zaśmiałem- Chciałem spytać jakich zespołów słuchasz
-Duuużo ich- stwierdził -Ale najbardziej kocham Rammstein, Slipknota, Green Day, The Used... No i tak dalej i tak dalej...A ty?
-Tego samego-uśmiechnąłem się
Posiedzieliśmy tam jeszcze z pół godziny, aż w końcu poszliśmy. Gerard zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, żebym przypadkiem z rozpaczy nie rzucił się pod jakieś auto.
-Nie przejmuj się Stellą- odezwał się- To trochę moja wina...
-Jak to twoja wina? -zdziwiłem się
-No bo jak zobaczyłem, że Stella do Ciebie zarywa to chciałem Cię przed nią ostrzec, ale stwierdziłem, że będzie zabawnie...  Przepraszam
-Ray też coś mi mówił, ale nie wierzyłem. I teraz mam nauczkę-westchnąłem

Następnego dnia na wf nasz trener postanowił, że będziemy biegać na 800 metrów. Co jak co, ale nienawidzę biegać. Z trudem udało mi się przebiec całe to 800 metrów, bez zawału serca.
Na szczęście w szatni od wf, były prysznice. Następna lekcja to była matma, więc z prysznicami trzeba było się uwinąć. Niestety wypadło tak, że ja i Gerard zostaliśmy na koniec. Większość chłopaków już wyszła z szatni, został tylko Ray, który wiązał buty. Wiedziałem, że za kilka minut lekcja, więc wziąłem ręcznik i wszedłem do jednej kabiny. Kiedy wyszedłem czekała mnie dosyć miła niespodzianka. Nigdzie nie było moich ciuchów. Z resztą Gerarda też.
-Kurwa! Ile razy ktoś mi jeszcze zarąbie ciuchy?!- wkurzył się- Idę do zgłosić panu... -podszedł do drzwi, ale jak się okazało, były zamknięte
Usiadłem na ławce i spojrzałem na zegar. Minuta do dzwonka.
-Pewnie więzi nas tu jakiś psychopata , który za chwilę powie, że przez wentylację wpuszcza tu trujący gaz i żeby stąd wyjść musimy uciąć sobie nogi... "Let's play a game"-odezwałem się, a Gerard wybuchnął śmiechem
-Za dużo "Piły"- stwierdził z uśmiechem -Kurwa, nikt nie ma teraz wf! Będziemy tu zamknięci przez 45 minut!
Po chwili wkurzania się, usiadł obok na ławce.
-Jakbym miał ciuchy to mógłbym tak siedzieć...- przerwałem ciszę- Ale jak muszę tak siedzieć w ręczniku, tak samo ty, to czuję się niekomfortowo
-Zajmijmy się czymś kreatywnym, żeby ten czas szybko zleciał-zaproponował- Wiem, że marzy ci się szybki numerek, ale to kiedy indziej- uśmiechnął się
-No to może... Poznajmy się lepiej -powiedziałem, a on wzruszył obojętnie ramionami- Ulubiony film?
-Nie mam ulubionego... Ale uwielbiam horrory
Podczas tych 45 minut dowiedziałem się, że wiele nas łączy. Lubi horrory, tak jak ja, uwielbia rysować mimo tego, że nie ma talentu. Mama kiedyś go zapisała na lekcje śpiewu, ale szybko zrezygnował. Z Lindsey jest już od roku. Jak jest zmęczony, to gada jakieś filozoficzne brednie. Ma brata ułoma, który kocha jednorożce i tostery. Z Ray'em zakumplował się dlatego, że obydwoje znienawidzili Stellę i lubili ją wnerwiać. Wcześniej z Ray'em też się kłócili i sześć razy wylądowali za to u dyrektora.
W końcu po 45 minutach, zadzwonił dzwonek i drzwi do szatni otworzył nie kto inny, jak Ray, oczywiście trzymając w ręku nasze ciuchy. 
Kiedy tylko się ubraliśmy, zaczęliśmy go gonić po całej szkole, żeby go zabić. Podczas biegania po szkole, zobaczyłem Stellę z jakimś nowym chłopakiem. 
-Co za wredna suka... -odezwał się Gerard, gdy to zobaczył- Może by tak zemsta?
Udało nam się zdobyć kluczyk do jej szafki. Potem sprytnie ukradliśmy z sali biologicznej olbrzymią tarantulę i wrzuciliśmy jej do szafki. Na przerwie kiedy poszła po rzeczy, do szafki, ja i Gerard, stanęliśmy w takim miejscu, żeby wszystko dobrze widzieć. Kiedy Stella otworzyła szafkę i zobaczyła tarantulę, to wydarła się na całą szkołę i uciekła od szafki. Z Gerardem tarzaliśmy się ze śmiechu po podłodze, a reszta uczniów patrzyła na nas jak na kretynów. 
-To było genialne- stwierdziłem, cały czas się śmiejąc
-Dokładnie- potwierdził Gee, próbując opanować śmiech-A teraz... Kontynuujemy pościg za Ray'em
Szybko zerwaliśmy się z podłogi i ruszyliśmy w poszukiwania naszego przyjaciela z afro.
Po zakończonych lekcjach czekaliśmy na niego pod szkołą. Kiedy w końcu się pojawił, spiorunowaliśmy go wzrokiem.
-Okay, sorry -odezwał się, próbując się nie zaśmiać- Ten żart był nie na miejscu
-Ej, a może pójdziemy w piątek na jakąś imprezę? -zmienił temat Gee
-Przecież nigdzie nas nie wpuszczą...- zacząłem
-Znajomości- uśmiechnął się czarnowłosy- To jak? Idziemy? 
-Ja jestem za -odparł Ray
-No dobra, mogę iść- stwierdziłem w końcu 

piątek, 7 czerwca 2013

V. "So sick and tired of all the needless beating "



 Heloł :3
Trochę krótki rozdział no ale .... >_< Ale jest :3
Za niedługo być może dodam kolejne porno *u* 
No to ten... Miłego czytania :3 I liczę na komentarze, bo bez nich czuję się alone ;-; 
______________________________________

Gerard

Do szkoły musiałem chodzić z tym pierdolonym napisem "Pieprzyłem się z Frankiem". No i nie zapomnę miny Lindsey jak to zobaczyła. Prawie umarła ze śmiechu.
Tak czy inaczej, nie miałem zamiaru godzić się z Frankiem, szczególnie po tym jego dowcipie z ukradnięciem mi ubrań. To było przegięcie. Kurde musiałem nago biec przez prawie cały pensjonat. Zemsta będzie słodka. Ok, tak naprawdę nie mam żadnego pomysłu na zemstę, ale coś wymyślę. Na początek postanowiłem przykleić mu do pleców kartkę z napisem "Jestem pedałem". Dopiero Stella mu powiedziała, że chodzi z taką karteczką. Wredna jędza.
Na wf trener powiedział, że gramy w kosza. Postanowiłem nie rzucać w Franka, bo zacząłem obawiać się o swoje krocze i brak potomstwa. Na każdym wf tarzałem się po podłodze z bólu, bo Frank ma takiego cela, że za każdym razem trafiał w krocze. Boże, dlaczego?  Nie będę miał dzieci. Z resztą, nie lubię dzieci. Mam młodszego brata ułoma i to mi wystarczy.
Podczas gry uważałem na to jak rzucam. W pewnym momencie Ray podstawił mi nogę i nieszczęśliwie wpadłem na Franka. Czarnowłosy wywalił się, a ja z trudem wyrobiłem, żeby się na niego nie wyglebać.
-Sorry-odezwałem się i podałem mu ręke-To wina Ray'a-uśmiechnąłem się
-Nic się nie stało-odparł i chwycił moją rękę, a ja pomogłem mu wstać
-Wszystko ok?-spytałem
-Tak, spoko-posłał mi uśmiech, a ja po chwili wróciliśmy do gry



Frank

Przez ponad dwa tygodnie musiałem chodzić do szkoły z napisem na ręce "Pieprzyłem się z Gerardem". I tak najlepsza była mina mojej mamy. Jak jej powiedziałem, że wcale się z nim nie pieprzyłem, tylko kolega mi coś takiego napisał, to jakoś mi nie uwierzyła. A Steve powiedział, że się tego po mnie spodziewał.
Stella stwierdziła, że mógłbym się wreszcie dogadać z Gerardem... Ale po co? Dokuczamy sobie nawzajem i... I to mnie już wnerwia. Nauczyciele cały czas nas upominali, bo na lekcjach zachowywaliśmy się jak niedorozwoje. No, ale niby jak miałem się z nim dogadać? Podejść i powiedzieć "Sorry stary, mam już dość tych kłótni... Może się dogadamy?"
Ray ostatnio próbował mi wmówić, że Stella nie jest odpowiednią dziewczyną... Nie mam pojęcia o co mu chodzi. Przecież ona jest wspaniała. Zauważyłem, że Gerard jakoś dziwnie reaguje jak mnie z nią widzi. Nawet nie wiem jak to nazwać. No, ale nie będę się przejmować jakimś Gerardem.

 Był już koniec października, a kłótnie z Gerardem nadal trwały. W dniu moich urodzin postanowiłem zabrać Stellę w jakieś wyjątkowe miejsce. Pogoda była raczej beznadziejna, ale wymyśliłem, że pójdziemy do jakiejś restauracji czy coś.
Stałem pod szkołą i czekałem na moją piękność (akurat przestało padać). Większość osób już zdążyła się rozejść, aż w końcu pojawiła się Stella.
-Idziemy? -zapytałem z uśmiechem
-Nie Frank... Ja... Ja muszę ci coś powiedzieć. -wiedziałem, ze po tych słowach mogę spodziewać się najgorszego-Bo wiesz... Uznałam, że ten związek tak właściwie nie ma sensu... I ja już cię nie kocham
Zapadła cisza. Nie miałem nic do powiedzenia. Nie chciałem jej zatrzymywać, no bo jak?
Stella odwróciła się i poszła. Zaczęło padać jak cholera, a ja stałem i mokłem, patrząc jak ona odchodzi. Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu.
-Zawsze uważałem, że to suka-usłyszałem i spojrzałem na postać
Gerard. Równie mokry, stał obok i patrzył na odchodzącą dziewczynę.
-No to co? Idziemy na deser, albo dziwki? -uśmiechnął się, a ja przytaknąłem głową
Momentalnie zapomniałem, jak bardzo go nienawidzę. On chyba też. Kiedy nie byliśmy dla siebie chamscy to fajnie nam się rozmawiało. A teraz, po tym jak się okazało, że Stella to suka, to potrzebowałem czyjegoś wsparcia.Moja pierwsza dziewczyna od jakiegoś czasu, która okazała się suką. Świetnie.
-Przykro mi-odezwał się Gerard
Spojrzałem na niego spod kaptura.
-Co się takiego stało, że się do mnie odezwałeś? -spytałam
-Miałem już dość tych kłótni-stwierdził-Sorry za moje głupie zachowanie
-Fakt, zachowywaliśmy się jak dzieci... Czyli zgoda?
-Zgoda-uśmiechnął się

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Frerardowe porno :3

Wiem, że wszyscy kochacie porno (a już szczególnie Frerardowe) więc tutaj macie dzieło moje i Agaty :3 (mam nadzieję, że się nie obrazisz, że to tutaj wstawiłam c: )
BTW. Mogą być błędy itp. .... No ale porno xd i to Frerardowe porno :3
Jeśli ktoś nie ma zrytej psychiki i nie chce mieć, to niech nie czyta (pisałyśmy to o północy więc mogłyśmy nie myśleć xd )
Agata kocham cię :* Cieszę się, że cię poznałam :D
_______________________________



-Kochasz mnie? -spytał Frank, siedząc na kolanach swojego ukochanego Gerarda
-A gdybym cię nie kochał to zrobił bym tak? -odpowiedział Gee i położył się na chłopaku całując jego usta
Frankie siedział oparty o łóżko, kiedy Gee lekko napierał na jego wargi. Były ciepłe. Smakował nieźle, kawa połączona z truskawkami. Frankie był coraz mocnej dociskany to łóżko, tak aż boleśnie odczuwał na sobie ręce Gerarda
-Gerard... Opanuj hormony-zaśmiał się Frank. Gerard uśmiechnął się i kontynuował całowanie ukochanego. Swoją chłodną rękę włożył pod koszulkę Franka i zaczął badać jego tors
Frankie cicho westchnął. W końcu guziki koszuli Frania zostały brutalnie rozerwane. Frankie zszkowany popatrzył swoimi dużymi oczkami i na Gerarda pytająco.
-O nie kochanie. Dzisiaj zaczęło się romantycznie, ale dupa będzie boleć przez tydzień skarbie - Powiedział zadziornie Gerard
-Ohohoho, ciebie też to nie ominie-uśmiechnął się Frank i zerwał z Gerarda ubrania, zostawiając go w samych bokserkach
-Serio? Różowe bokserki w serca? -zaśmiał się Frank
-Jak ci się nie podobają to mi je ściągnij- powiedział z szatańskim uśmiechem Gee
-Ale Gee... Ja Ci kiedyś kupiłem takie ładne czarne a Ty ich nie nosisz... Obrażam się! Nie ma dzisiaj! - Powiedział Frank, odwracając się do Gerarda plecami i symulując focha
-No Frank! Najpierw mnie podniecasz a potem zmieniasz zdanie-westchnął Gee-Następnym razem ubiorę te czarne-dodał , przytulił się do pleców Franka i zaczął całować jego szyje
"Taktaktaktaktak niżej, niżej Geee" mruczał w myślach Frankie. Nie potrafił powstrzymać tego co robi Gee. Kochał go nad życie, a to co on robił to droga do raju. Frankie zamknął oczy i cichy jęk wydobył się z jego ust.
-Tu Cię mam!- Powiedział Gee - Wiedziałem że nie ulegniesz skarbie - wymruczał mu do ucha
-No ok...-poddał się Frank- A skoro już zacząłeś to możesz dokończyć-uśmiechnął się
Gee zaczął całować ciało chłopaka, zostawiając w niektórych miejscach malinki. Im niżej schodził chłopak, tym bardziej podniecony stawał się Frank
Oddech coraz bardziej przyspieszał i robił się coraz cięższy.
-O tak Gee... Teraz jeszcze trochę niżej... - Wyjękiwał Frank
-Nie poganiaj mnie... Zachowujesz się jakbyś miał okres... Francesco.
Gee spojrzał w oczy Frania z błyskiem i powoli zszedł do bokserek. Powoli, napawając się każdą sekundą i dotykiem zdejmował bokserki, doprowadzając Frania do cichego jęczenia
-Wiesz co...-zaczął Gee-Jednak nie mam dzisiaj ochoty...
-Co?? Gerard! -oburzył się Frank-No błagam cię!
-Hm... No nie wiem-westchnął Gerd-Ale skoro tak ładnie prosisz...-powiedział i delikatnie uścisnął męskość Franka, co wywołało u niego kolejną falę podniecenia
-Ała! To bolało... - Powiedział Frankie lekko speszony.
-Pocałować żeby nie bolało kochanie?- Powiedział zadziornie Gee, nawet nie czekając na odpowiedź. Zdjął rękę z jego krocza i delikatnie wsunął ponownie wzdłuż męskości Frania. Ujął ją delikatnie i cmoknął jak w policzek
Frank nawet nie próbował powstrzymywać jęczenia. Gee rozchylił nogi chłopaka i zaczął składać pocałunki na jego udach, a potem znów cmoknął jego męskość
Tym razem to nie było zwykłe "cmok". Coś o wiele więcej co doprowadziło Frania do wykrzykiwania jęków na cały dom. Gee bawił się narządem Frania w najlepsze, nawet nie wiedząc jaka to przyjemność dla swojego ukochanego.
Frank był pewny, że wszyscy sąsiedzi już wiedzą co oni w tej chwili robią, jednak mało go to obchodziło. Gee zaczął delikatnie przygryzać męskość ukochanego, na co on zareagował jeszcze głośniejszymi jękami.
-Gee... Ohh Gee... Taaaak, o matkooo, tuuuuu... - Tyle dało się wyczytać z jego jęków a Gee posłusznie słuchał rozkazów. W końcu czuł że zbyt długo nie wytrzyma.
-Gee... Dłużej nie wytrzymam... Ja zaraz... Ahhhh
I tak oto biały płyn wylądował w podniebieniu Gerarda
Gee przełknął płyn, a jego resztkę otarł z ust.
-No to teraz czas się odwdzięczyć-uśmiechnął się Frank i położył się na chłopaku-Zgodnie z umową, będzie cię bolała dupa przez tydzień
-Nie gadaj, tylko rób-zniecierpliwił się Gee
Tym razem nie chciał się pieprzyć z tym, że na początku palce późnie cała zabawa... Poleciał z grubej rury. Położył Frania na plecach. Rozchylił jego pośladki i się w niego wsunął. Gee na początku jęknął z bólu i złapał za poduszkę, o mało jej nie rwiąc. Co jak co, Frank był dziś w swoim żywiole
Jednak już po chwili zamiast bólu Gee zaczął odczuwać ogromną przyjemność.
-Ahh, Frank, szybciej- jęknął-Błagam, pieprz mnie szybciej.
Frank zgodnie z prośbą przyśpieszył pchnięcia. Zaczęli się dosłownie rżnąć, jak dzikie, niewyżyte zwierzęta
-Fraaaank... O Boże, szybciej... taktaktak! - Jęczał głodno Gerard. - Jeśli przestaniesz to Cię zabiję, rozumiesz?!
Frankie zrozumiał i dalej podtrzymywał tempo. W pewnym momencie JEB! Łóżko się rozleciało.
-Spróbuj przerwać a śpisz na dworze! - Krzyczał Gee
Frank mimo rozwalonego łóżka nie miał zamiaru przerywać "zabawy". Głośne jęki Gerarda podniecały go coraz bardziej.
-Ahhh, o Boże-krzyknął Gee-Błagam, jeszcze szybciej, ahh
Frank zamknął mu usta pocałunkiem, przygłuszając wszystkie jęki.
Gee jęczał mu wprost do ust, ale to jeszcze bardziej go motywowało. W końcu poczuł że nadchodzi ta chwila. Przyspieszył jeszcze raz aż poczuł jak spełnia się w Gerardzie... Obaj zrobili to w tym samym czasie. Frank opadł bezwładnie na Gerarda, jeszcze błądząc ręką aby wyjąć siebie z niego. Ich oddechy powoli się wyrównywały
-Masz szczęście, że nie przerwałeś-powiedział Gee ocierając pot z czoła
-Gee... Gdzie będziemy spali?-spytał Frank patrząc na resztki łóżka
-A myślisz że tej nocy pójdziemy spać?-uśmiechnął się Gerd
-Jeszcze ci mało?-zaśmiał się Frank i cmoknął chłopaka w policzek