środa, 17 sierpnia 2016

One Shot. "I will give you all my heart so we can start it all over again"

Coś bardzo króciutkiego i nieudanego z mojej strony, tak żebyście mieli świadomość, że o was pamiętam.
Nie, to nie oznacza powrotu. Nie mam zbytnio czasu na dłuższe opowiadanie, mogę was jedynie co jakiś czas zasypywać one shotami.
Przepraszam wszystkich i pamiętajcie, że kocham was mocno i dziękuję za okazywane wsparcie.
xo demolition puppy


____________________
O tych co mieli już swoją szansę na miłość, ale jej nie wykorzystali. Czy zasłużą na drugą szansę?

(Gerard)


-Tato, a jak wy się z tatą poznaliście? -zapytał Anthony podczas jednego z tych wspólnych obiadków, do których ostatnimi czasy nas przymuszał. Odłożyłem widelec na brzeg niemalże pustego talerza i przelotnie spojrzałem na syna. Ten swoimi dużymi oliwkowymi oczami przeskakiwał to na mnie, to na mojego byłego męża. -I jak to się stało, że się w sobie zakochaliście?
Frank odchrząknął i wyglądał na równie zakłopotanego co ja. Anthony był wyjątkowo dociekliwym dzieckiem, z resztą zupełnie jak ja, więc wiedziałem, że nie odpuści, jednak niekoniecznie chciałem poruszać ten temat. Nie dość, że zmuszał nas do tych wspólnych świątecznych obiadów, to teraz wypytuje o coś takiego. Najchętniej nie zgadzałbym się na to wszystko, ale za bardzo kocham Anthonego i nie chciałem go zasmucać.
-To było w szkole. -uciąłem krótko i wstałem od stołu. Pozbierałem puste talerze i zaniosłem je do zlewu, gdzie chwilę stałem z pochyloną głową. Nie chciałem poruszać tego tematu, naprawdę nie chciałem.
-Ale co? Chodziliście do jednej klasy, czy jak? -wypytywał nadal nasz syn z oczami wypełnionymi ciekawością. Frank, z tego co zauważyłem, również nie był zachwycony. Oboje nie chcieliśmy poruszać takich tematów. Byliśmy 3 lata po rozwodzie i dopiero od niedawna zaczęliśmy na nowo rozmawiać. Zaraz po rozwodzie unikaliśmy się jak ogień i woda i jedyny powód dla którego sporadycznie rozmawialiśmy to był właśnie nasz syn. Gdyby nie on, prawdopodobnie nigdy więcej byśmy się nie spotkali.
-Tak, chodziliśmy do jednej klasy. -odparł mój były i podał mi pusty kubek po herbacie. -Choć nie od początku, bo ja doszedłem dopiero w drugiej klasie.
Uśmiechnąłem się pod nosem na to wspomnienie, co Anthony postanowił wykorzystać i wypytywał dalej.
-A jak to się stało, że zaczęliście się zadawać?
Westchnąłem pod nosem i potarłem skronie, zastanawiając się, jak mogę przerwać tę konwersację. Usiadłem z powrotem na swoim miejscu i spojrzałem na Franka, który z kolei wpatrywał się w swoje wytatuowane ręce.
-Gerard był nieśmiałym nastolatkiem i wszystkiego panicznie się bał. -odezwał się mój były i kiedy na niego spojrzałem, na jego twarzy rysował się delikatny uśmiech. -A ja byłem nowy i nikogo nie znałem. Pani z biologii kazała przygotować jakiś projekt i musieliśmy zrobić go razem.
Pamiętałem to, jakby to było zaledwie wczoraj. Również uśmiechnąłem się delikatnie, na samo wspomnienie tego pamiętnego dnia.
-To był projekt o dinozaurach i okazało się, że oboje się nimi interesujemy. -dodałem po chwili milczenia, przypominając sobie nasze spory na temat diplodoków, czy allozaurów. Byliśmy tacy młodzi i głupi.
-No i co dalej? -zniecierpliwił się Anthony. Wziąłem głęboki wdech i miałem nadzieję, że dalej będzie kontynuował Frank. Ten jednak również milczał i tępo wpatrywał się w blat stołu. Wstałem i postanowiłem zrobić sobie herbatę. Postawiłem wodę, wyjąłem swój ulubiony kubek i wybrałem owocową herbatę, w duchu modląc się, że syn już się znudzi. Nalałem wrzątku do kubka i nasypałem cukru, jednak z tych nerwów związanych z naszą rozmową, połowę rozsypałem na blacie. Frank niemal od razu zerwał się ze swojego miejsca i pomógł mi uprzątnąć bałagan.
-No i co potem? -zapytał ponownie, zniecierpliwiony Anthony. Spojrzałem na byłego męża, który tylko skinął głową.
-Zaczęliśmy się całkiem nieźle dogadywać. Oboje nie mieliśmy przyjaciół, więc to było dosyć na rękę. Głównie rozmawialiśmy ze sobą na przerwach, jednak potem zaczęliśmy do siebie przychodzić. Oczywiście wszystko jako kumple. -opowiedziałem ciąg dalszy i zamieszałem herbatę łyżeczką. Syn wpatrywał się we mnie wyczekująco. Dlaczego w ogóle poruszył ten temat? I to w święta, doskonale zdając sobie sprawę, że właśnie wtedy oświadczyłem się Frankowi.
Usiadłem na swoim miejscu i mój były również. Anthony nadal czekał na resztę historii i jego szczenięce oczka roztapiały mi serce.
-A potem zaczęliśmy nagrywać różne głupie filmiki, które nadal możesz znaleźć na kasetach video w tym kartonowym pudle. To nas całkowicie do siebie zbliżyło. -odezwałem się w końcu i poczułem jak w momencie zasycha mi w gardle, więc zrobiłem kilka łyków herbaty. Frank widząc z jakiego kubka piję uśmiechnął się pod nosem, a potem postanowił mnie wyręczyć w opowiadaniu historii.
-A potem Gerard poznał jakąś dziewczynę. Miała na imię Lindsey. Zaczął jej poświęcać mnóstwo czasu, choć mimo wszystko starał się przebywać również ze mną. Ja poczułem wtedy kłującą zazdrość, choć wtedy była dla mnie niezrozumiała. -przerwał na moment i przełknął ślinę. Potem oblizał delikatnie suche usta i westchnął. -To był dla mnie ogólnie ciężki czas. Zacząłem się ciąć, przed czym próbował mnie ratować Gerard. -urwał i zabrał mi kubek sprzed nosa. Zrobił łyka i otarł łzy z policzków. Wiedziałem, że nie jest w stanie mówić dalej, ale wiedziałem też, że Anthony teraz nie odpuści.
-Myślałem, że Lindsey jest miłością mojego życia. -odezwałem się z trudem. -Była wigilia i chciałem się jej oświadczyć. Jednak kiedy do niej jechałem zacząłem rozmyślać wszelkie "za" i "przeciw". -urwałem na moment przypominając sobie ze szczegółami tą sytuację, kiedy jechałem zaśnieżonymi drogami do domu mojej ówczesnej dziewczyny. -W połowie zawróciłem.
-Dlaczego? -zapytał Anthony, po dłuższej chwili milczenia.
-Bo uświadomiłem sobie, że jedyną osobą, na której mi zależy... Jest Frank. -dodałem i spod czarnej grzywki spojrzałem na mojego byłego, który siedział z twarzą schowaną w dłoniach. -Pojechałem do jego domu i mu to wyznałem. Koniec historii.
Anthony wiedział, że już nic więcej nie dodam, Frank tym bardziej. Podziękował za miły dzień i powiedział, że pójdzie już do siebie, żeby poczytać książkę. Wyjrzałem za okno i dostrzegłem wirujące w powietrzu płatki śniegu. Zapowiadali dzisiaj zamieć śnieżną i najprawdopodobniej mieli rację. Zajrzałem do mojego kubka, jednak nie było w nim już ani kropli herbaty, więc wstałem w celu nalania sobie wody z dzbanka.
-Może... -zacząłem łamliwym głosem. -Może lepiej będzie jak zostaniesz u nas na noc? Jest brzydka pogoda i lepiej nie ryzykuj...
-Jeśli ci to nie przeszkadza... -odparł i odwrócił się w moją stronę. Miał lekko zaczerwienione oczy i co jakiś czas pociągał nosem. Widząc go w takim stanie poczułem się jeszcze gorzej, więc odwróciłem głowę i próbowałem się jakoś uspokoić.
Nalałem sobie wody, rozlewając połowę, a potem w pośpiechu zrobiłem łyka. Frank wstał i podał mi ścierkę, którą starłem rozlaną wodę. W pokoju naszego syna paliło się światło, więc przypuszczałem, że jest pogrążony w jakiejś lekturze i nie okaże się, że nagle kręci się po domu.
-W zasadzie... Dlaczego się rozstaliśmy? -zapytałem w końcu z wielkim trudem. Frank wzruszył ramionami i ponownie otarł łzy płynące powoli po policzkach. Odwrócił się ode mnie, a ja uznałem, że lepiej będzie już nie poruszać tego tematu.
Byliśmy szczęśliwym małżeństwem, przynajmniej na początku. Jednak chyba po prostu zapomnieliśmy, że małżeństwo to nie tylko jedzenie razem obiadów, przelotne rozmowy przed i po pracy. Zapomnieliśmy o uczuciu, które nas łączyło.
-Wiesz, że ostatnio przeglądając stare pudła na strychu, znalazłem ten nasz projekt o dinozaurach? -zapytał, gdy w końcu odwrócił się w moją stronę i dostrzegłem na jego twarzy zarys uśmiechu. -Dostaliśmy 5.
Również się uśmiechnąłem, a potem poczułem mocny ścisk w sercu. Zaproponowałem, że możemy przejść do salonu i rozsiąść się na kanapie. Tak też zrobiliśmy. Zaczęliśmy wspominać jakieś różne brednie, a potem zarzuciłem pomysłem, że możemy obejrzeć te stare filmiki, które nagrywaliśmy. Podczas oglądania ich znowu coś ukuło mnie w sercu. Zerknąłem w stronę Franka i mimo tego, że na jego twarzy widniał uśmiech, to wiedziałem, że jednocześnie jest smutny. To dziwne, że jeszcze niedawno najchętniej w ogóle nie rozmawiałbym z Frankiem, a teraz z chęcią wspominam z nim to co było. Po kilkunastu minutach z pokoju wyszedł Anthony tłumacząc, że zachciało mu się pić. Przelotnie zerknął na nasze nagrania i uśmiechnął się pod nosem.
-Swoją drogą...- odezwał się z kuchni. -Wiecie gdzie siedzicie?
Spojrzałem pytająco na Franka, jednak on również nie wiedział o co chłopakowi chodzi. Po chwili znów pojawił się w salonie ze szklanką soku i uśmiechem na twarzy.
-No pod jemiołą. -odpowiedział w końcu, na co ja spiorunowałem go wzrokiem. Anthony zrezygnowany z powrotem udał się do swojego pokoju, a mnie zalała kolejna fala wspomnień. Kiedyś, kiedy jeszcze byłem z Frankiem, była dokładnie taka sama sytuacja, tyle tylko że nasz syn był młodszy. Siedzieliśmy razem na kanapie, podczas świąt i Anthony uświadomił nas o wiszącej nad nami jemiole. Wtedy nawet bez myślenia wpiłem się w usta męża, jednak teraz...
-O czym myślisz? -zapytał nagle Frank, spoglądając na mnie.
-O świętach sprzed kilku lat. -odparłem krótko i wlepiłem oczy w telewizor. Akurat na filmiku udawaliśmy poszukiwaczy skarbów i prowadziliśmy zawziętą debatę, gdzie odnaleźć największy skarb. Westchnąłem cicho i spojrzałem na tą wiszącą nad nami jemiołę, próbując sobie przypomnieć co tak naprawdę doprowadziło do końca związek mój i Franka. Nagle przestalibyśmy się rozumieć? Po tylu latach spędzonych razem? Ponownie spojrzałem na byłego, który teraz również wpatrywał się we mnie. Delikatnie pochyliłem się w jego stronę, a ten o dziwo nie odsunął się ode mnie. Usłyszałem jego przyspieszone bicie serca i zmieszanie w oczach, które na pewno pojawiło się również w moich. Pochyliłem się jeszcze bardziej, tak, że moje usta lekko musnęły te należące do Franka. Na początku nie byłem przekonany, czy pogłębiać ten lekki pocałunek, jednak... cholera, kochałem go.
Wpiłem się w jego mięciutkie usta, kładąc przy okazji dłoń na jego policzku. Frank na początku nie wiedział jak zareagować, jednak w końcu zacisnął rękę w pięść na mojej koszulce i przyciągnął mnie bliżej siebie. Oderwałem się od niego na moment i spojrzałem w jego piękne oczy, które nadal były lekko zmieszane. Przyłożyłem swoje czoło do jego i przymknąłem na moment oczy. Po kilku -może kilkunastu- sekundach poczułem jak kładzie swoje dłonie na moich. Uśmiechnąłem się delikatnie i otworzyłem oczy.
-Może warto dać sobie drugą szansę, co Gerard? -zapytał lekko drżącym głosem
-Tak, chyba warto. -odpowiedziałem niemal natychmiast.