Tak czy inaczej... Zbliża się koniec wakacji i nie wiem kiedy znowu coś dodam :P
Ten rozdział jest... dziwny? Tak jak każdy rozdział pisany przeze mnie ._.
Z dedykacją dla Anonimka od spaghetti <3 Kocham Cię <3
No to chyba tyle. Miłego czytania xD
________________________________________
Gerard
Większość osób faktycznie zwinęła się po dwóch dniach. Zostaliśmy tylko ja, Frank i Ray, no i oczywiście nasze dziewczyny. Chodziliśmy sobie na imprezy i balowaliśmy jak za dawnych lat, co nie do końca pasowało Lindsey. Dogadałem się z Frankiem i zachowywaliśmy się jak starzy, dobrzy kumple. W moim sercu Frank zawsze będzie kimś znacznie więcej, ale serce to ja sobie za chwilę wyrwę, bo podpowiada mi same brednie i wolę słuchać rozumu.
Wszyscy łącznie z Lindsey byli wielce zachwyceni Lily. Jeśli mam być szczery, to nie widziałem ŻADNEGO podobieństwa do Franka. Żadnego. Najmniejszego. Nic. Uśmiech był po Hayley, włosy pewnie po babci, jeden chuj. Po co ja w ogóle myślę o tym bachorze Franka?
-Chodź na imprezę, chodź na imprezę, chodź na imprezę, chodź na imprezę, chodź na imprezę, chodź na imprezę..!- wył mi nad uchem Ray- Chodź, chodź, chodź, chooooodź!
-Dobra, tylko zamknij już ten ryj! -poddałem się w końcu
-Frank też idzie
-Yhm. Lindsey mnie w końcu zajebie...
-Oj tam...- uśmiechnął się- To zróbmy tak... Jak dzisiaj się upijesz, że zapomnisz jak się nazywasz, to farbujesz włosy na... czerwony!
-CO?! -przeraziłem się- Okay, zakład przyjęty
Rano obudziłem się na plaży. Wokół mnie leżało mnóstwo butelek i puszek. A na moim brzuchu głowę miał położoną Frank.
-Frank... Mógłbyś zabrać głowę z mojego biednego brzucha?
-Co...? Tak, tak... Wybacz- chłopak podniósł się i położył obok- Pamiętasz coś z wczoraj?
-Właśnie kurwa nie
-Przegrałeś, przegrałeś, przegrałeś, przegrałeś! -usłyszałem wrzask Ray'a- Dzisiaj idziemy do fryzjera!
-Nie, nie nienienienienie....!!!
Siedziałem w fotelu u fryzjera cały czas przymykając oczy i przygryzając wargę ze strachu. Moje piękne, czarne włosy właśnie miały się zamienić w czerwone gówno.
-Nie martw się, to nie będzie na długo- szepnął mi na pocieszenie Ray
Wpatrywałem się w swoje odbicie i patrzyłem na fryzjerkę, która nakładała mi farbę. Matko boska, jak Lindsey mnie zobaczy to chyba umrze. Ale prędzej to ja umrę. Jebnie mnie żelazkiem czy coś.
W końcu moje włosy stały się czerwone. Kiedy zobaczyłem się w lustrze, to prawie zemdlałem. Frank i Ray tarzali się po podłodze ze śmiechu i stwierdzili, że wyglądam jak debil.
Po wyjściu od fryzjera....
-Jezu, za ile to zejdzie? -spytałem zrozpaczony
-Ale ładnie ci w nich- uśmiechnął się Frank- Umyjesz je z 2 razy i zejdzie
Frank
Przez cały czas świetnie się bawiliśmy i mieliśmy wielki polew z Gerda i jego pięknych włosów.
W bardzo dobrym humorze wszedłem do domu i dostrzegłem Hayley z Lily na rękach, jednak ona nie wyglądała na taką szczęśliwą jak ja.
-Coś się stało, misiu? -spytałem
-Musimy o czymś porozmawiać...
-Yhm... O czym? Co się stało? -spytałem zdziwiony
-Bo... Spójrz... Zauważyłeś, że Lily nie jest do ciebie podobna?
-Ma mój uśmiech- stwierdziłem
-Frank... To nie jest twoja córka.
Miałem wrażenie, że serce przestało mi bić. Jej słowa echem odbijały mi się w głowie. Przysiadłem na kanapie i próbowałem coś powiedzieć, ale byłem zbyt zaskoczony.
-Okłamałaś mnie...-wykrztusiłem w końcu- A ja głupi, przez cały czas wierzyłem, że to moja córeczka...- łzy napłynęły do moich oczu
-Przepraszam...
-Muszę.. wyjść...- wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę drzwi
Poszedłem na plażę i usiadłem przy brzegu morza. Łzy leciały z moich oczu, ale mało mnie to obchodziło. Jak ona w ogóle mogła mi to zrobić?! Dlaczego?! Wyciągnąłem paczkę papierosów i na uspokojenie musiałem sobie zapalić. Ręce trzęsły mi się jak cholera, policzki były mokre od łez, a żołądek wywracał mi się do góry nogami. Cały czas słyszałem jej słowa "To nie jest twoja córka". Jaki ja jestem głupi. Gdybym wiedział jak to wszystko się potoczy, nigdy bym się z nią nie związał. A może nawet nadal byłbym z Gerardem... Czemu ja go zostawiłem?! Przecież byłem w tym związku szczęśliwy! Frank, uspokój się. Zaraz zrobisz coś głupiego...
Wytarłem łzy z policzków i rozejrzałem się. Wybrałem sobie na przemyślenia takie miejsce, gdzie było naprawdę mało ludzi. Tym lepiej dla mnie.
-Frank...- usłyszałem głos Hayley
-Frajerska miłość, opcja jaką wybrałem... - mruknąłem- Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłem. Zniszczyłem prawdziwą miłość i nic mnie nie usprawiedliwia
-Frank, ale...
-Nie chcę cię już widzieć. Z nami po prostu koniec. Jedź do prawdziwego ojca Lily.
-Ale ja cię kocham!
-Nie. Nie kłam. Spakuj się, a ja... Ja muszę z kimś porozmawiać...
Ruszyłem w stronę domu Gerarda. Po co ja to robię? Przyjdę do jego domu, powiem mu "Hej Gerard, właśnie dowiedziałem się, że moja córka wcale nie jest moją córką. Zerwałem z Hayley, może po tym wszystkim jednak do siebie wrócimy?". Nawet się nie łudziłem, że mam u niego jakiekolwiek szansę. Chciałem z nim tylko porozmawiać. Boże, jaki ja byłem głupi! On mnie kochał, a ja co? Odrzuciłem jego miłość, bo myślałem, że z Hayley będzie mi lepiej. Niech mi ktoś strzeli w ten głupi, pusty łeb.
-Frank..? -usłyszałem i niechętnie się odwróciłem- Coś się stało?
-Nie, Ray... Gerard jest w domu?
-Pewnie tak. Ej Frank, na pewno wszystko okay?
-Nic nie jest okay! -wrzasnąłem i łzy znowu napłynęły mi do oczu- Życie mi się sypie...
-Siadaj, wyrzuć to z siebie- uśmiechnął się Ray, przysiadł na piasku i machnął ręką, żebym siadł obok
Niechętnie przysiadłem i opowiedziałem wszystko co mi siedziało na sercu. Łącznie z tym, że chciałbym przeprosić Gerarda. Zdążyło się już ściemnić, a my nadal siedzieliśmy.
-Stary, no to chodź! -Ray zerwał się z piachu i próbował mnie podnieść
-Co? Po co mam do niego iść?
-Pogadaj z nim. Wytłumacz mu to. Myślę, że... Nie ważne. Po prostu do niego idź! -rozkazał -Albo lepiej! Pójdę tam z tobą, żeby mieć pewność, że nie skręciłeś gdzieś obok.
-Nie, Ray, proszę....
-Idziesz!
No i byłem zmuszony iść do Gerarda. Ale naprawdę nie wiedziałem co mam mu niby powiedzieć. Jeszcze jakby Lindsey była w domu... I w końcu stanęliśmy pod drzwiami Gerarda.
Gerard
Lindsey wyszła sobie na imprezę, a ja nie mając co robić chciałem w spokoju posiedzieć na plaży. Już stałem pod drzwiami gdy usłyszałem głosy najprawdopodobniej Ray'a i Franka.
-Nie! Nie mam mu nic do powiedzenia!
-Pogadaj z nim tak jak ze mną. Powiedz całą prawdę
-Puszczaj mnie!
-Zapukaj do tych jebanych drzwi
-Nie!
-To ja sam zapukam
-Nie, błagam...
Nie czekając na dalszy ciąg sytuacji, po prostu otworzyłem drzwi. Pod drzwiami stał Ray trzymający Franka za kaptur. Obydwoje widząc mnie byli bynajmniej zaskoczeni.
-Co wy tu odpierdalacie? -spytałem
-Frank chce o czymś porozmawiać- powiedział Ray i puścił kaptur chłopaka.
-Mogę wejść...?- mruknął Frank nie do końca zadowolony z tej sytuacji
-Tak, oczywiście... -odparłem zdezorientowany i pytająco spojrzałem na Ray'a, który tylko wzruszył ramionami i poszedł sobie
Kiedy z powrotem spojrzałem na Franka, dostrzegłem, w jego oczach łzy. Przysiadł na kanapie, a ja obok niego. Nic nie powiedział, tylko rzucił mi się w ramiona. Nie wiedziałem jak zareagować, więc odwzajemniłem uścisk. Chłopak przez kilka minut siedział tak przytulony do mnie i się wypłakiwał. W końcu delikatnie odsunąłem go od siebie i spojrzałem w oczy.
-Frankie... Co się dzieje?
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko cały czas płakał. Podałem mu paczkę chusteczek i czekałem aż w końcu coś odpowie.
-Życie mi się rozjebało, najkrócej mówiąc...- odparł w końcu i znowu mocno się we mnie wtulił- Przepraszam. Przepraszam, że wtedy cię zostawiłem. To było naprawdę głupie i... Przepraszam!
-Frank...- odsunąłem się od niego- Po co przyszedłeś?
Zaczął mi opowiadać, że okazało się, że Lily nie jest jego córeczką. To naprawdę musiało go zaboleć. Potem powiedział, że zerwał z Hayley. Obawiałem się, że za szybko podjął taką decyzję i będzie jej żałował. W końcu działał pod wpływem emocji. Ale potem zaczął gadać na temat tego, jaki to wielki błąd popełnił odchodząc ode mnie. Mam szansę do niego wrócić. Ale nie wrócę. Nie ma mowy. Mam wspaniałą dziewczynę i nie chcę tego zepsuć po raz drugi.
-Gee... -szepnął- Mógłbyś...
-Hm...?
-Mógłbyś mnie pocałować?
-Nie, Frank... Przepraszam, ja... Jestem szczęśliwy i nie chcę tego znowu niszczyć.
-Rozumiem...- westchnął
-Może zadzwonię po Ray'a i pójdziemy razem na jakąś imprezę, na poprawę humoru? -uśmiechnąłem się i chwyciłem go za rękę
-Wolałbym zostać w domu... Mogę przenocować u ciebie? Nie chcę być sam...-Żaden problem, Frankie. Lindsey i tak jest na imprezie, więc pewnie wróci nad ranem. Chodź, położysz się.
No i leżeliśmy obok siebie. Jego drobne ciałko leżało przytulone do mojego. Koszulkę miałem już mokrą od jego łez, ale to nic. Jednak ta sytuacja obudziła we mnie wiele wspomnień. Niby jest dla mnie kimś ważnym, ale jak sobie przypomnę, co się ze mną działo gdy mnie zostawił... Nie mogę do niego wrócić.
-Gee...
-Tak?
-Bo ja....
_______________________________________
Buahahahahha, zastanawiajcie się co tam Franio znowu mógł wymyślić :*
A piosenka którą się "inspirowałam" pisząc rozmowę Franka i Hayley (tą o frajerskiej miłości) to Placebo-Every you every me c: