niedziela, 25 sierpnia 2013

XIV. "When you're gone The pieces of my heart are missing you"

 Okay, Demolition Puppy wraca po dłuższej przerwie. Kto ma ochotę mi zajebać za tą przerwę? ;_;
Tak czy inaczej.......... Nie mam nic do powiedzenia. Wydaje mi się, że moja wena wróciła. Czy na długo to nie wiem, ale chwilowo wróciła. 
Chciałam podziękować za pomoc Alicji, która napisała fragment z listem. Naprawdę, dziękuję, bo sama lepiej bym tego nie napisała. W ogóle, dziękuję Ci za wszystko :D Jesteś cudna i wybacz, że za rzadko się do Ciebie odzywam. Chyba, że nie chcesz, to okay xd
Z dedykiem dla Oli P. z facebooka :D Dziękuję za miłe słowa i to wsparcie :D XD
I z dedykiem dla Agaty :*
_______________________________

Gerard
 Po tygodniu mojego ciągłego ryczenia dostałem list. Kiedy zobaczyłem od kogo ten list, od razu się rozpłakałem. Był od Franka. Niechętnie otworzyłem kopertę i wyciągnąłem kartkę.
"Gerard, będziemy od siebie oddaleni o całe godziny jazdy, będziemy się widywać najczęściej dwa razy w roku. Nie mogę żyć ciągle w tym poczuciu pustki. Potrzebuję, by ktoś mnie przytulał, całował, BYŁ PRZY MNIE i wspierał, kiedy słowa nie będą w stanie opisać tego co czuję. Gdybym miał żyć w sposób, w który każdy dzień opiera się na tęsknocie, wyniszczałbym tylko sam siebie. Nigdy nie wiedziałbym co robisz, co się z tobą dzieje. Tak łatwo jest kłamać przez telefon.  Ja wiem, że zawsze obiecywałeś mi szczerość, ale to już nie to samo. Pozwól mi odejść i nie opierać swojego życia na tęsknieniu i zamartwianiu się. Znaczy ja...na pewno będę tęsknił. Byłeś dla mnie nie tylko chłopakiem i przyjacielem. No własnie, byłeś. Przepraszam, że tak to wyszło. Nie chciałem tego robić wiedząc, że cię zranię. Dalej jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale nie oszukujmy się, nie uda nam się utzrymać kontaktu pod pretekstem przyjaźni. I tak będziemy wypominać sobie nasze wspólne chwile...
Poznałem taką jedną Hayley. Jest bardzi miła i urocza. Dobrze się rozumiemy. Ty na pewno też kogoś wkrótce znajdziesz. Przepraszam, wiem, że powinienem cię teraz wspierać, gdy zmieniasz miejsce zamieszkania. W końcu nikogo tam nie będziesz znał. Bardzo cię przepraszam Przegrałem.
Tak, dobrze słyszałeś. To ja przegrałem, to jest moja osobista porażka, bo ta sytuacja mnie przerosła. Więc proszę Gee, nie obwiniaj siebie.
Dziękuję, że byłeś ze mną. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. Nigdy ci tego nie zapomnę. Ale ty musisz zapomnieć o mnie."

Minął miesiąc. Jeden jebany miesiąc, odkąd Frank mnie kurwa zostawił. Nie mogłem spać, nie mogłem jeść. Nie mogłem żyć. Nadal nie mogę.
Pierwszy tydzień spędziłem w pokoju, pijąc tylko wodę i co jakiś czas przegryzając jabłko czy coś. Potem wyszedłem z pokoju, zacząłem w miarę normalnie funkcjonować. Jeść nie chciałem. Kiedy tylko zaczynałem coś jeść, przypominał mi się Frank i po prostu nie mogłem.
Moim pocieszycielem okazał się Mikey. Przychodził do mnie do pokoju z tymi swoimi jebanymi jednorożcami i opowiadał, że kiedy on ma doła, to przytula się do któregoś i od razu mu lepiej. Nawet mi zostawił jednego, różowego z grzywą obsypaną brokatem. Miło z jego strony, ale nic mi to nie dawało. Ale pewnego dnia...
Kiedy siedziałem w pokoju i próbowałem zasnąć, Mikey wszedł do mojego pokoju i powiedział, że ktoś do mnie przyszedł. Podniosłem się na łóżku i miałem nadzieję, że to Frank. Jednak dojrzałem Lindsey. Tak, tą moją byłą, którą potraktowałem dosyć chamsko.Weszła do mojego pokoju i przysiadła obok na łóżku.
-Lindsey? Co ty tu...? -zacząłem
-Ciiii... -uciszyła mnie- Przyszłam, żeby z tobą posiedzieć. Nie płacz już...
-Po tym co ci zrobiłem, przychodzisz do mnie i po prostu próbujesz mnie pocieszyć?
-Gee... Mikey mi o wszystkim opowiedział. Uważam, że...
-Nie mówmy o tym.- wtrąciłem- Po prostu... Nigdy się to nie zdarzyło, okay? On nie wróci, prawda? - przez chwilę nic nie odpowiadała- Prawda? -powtórzyłem
-Wydaję mi się, że masz rację... Przykro mi Gerard. -pogłaskała mnie po policzku i wytarła łzę- Wiem, że nie będzie łatwo, ale musisz o nim zapomnieć. Tak będzie lepiej dla ciebie. Kiedy ostatni raz dobrze się wyspałeś, hm? Gee, zdrzemnij się. Będę siedziała przy tobie, póki sam mnie nie wywalisz.
Wiedziałem, że jej nie wywalę. Nie mógłbym.
Wtedy po raz pierwszy udało mi się zasnąć i nie budzić co 10 minut.

* * *
-Gerard kochanie, na pewno wszystko masz?
-Mamo, błagam cię, przestań! -warknąłem
-Ale Gerd, jesteś moim kochanym synkiem
-Miło mi to słyszeć, mamo- odparł Mikey
-Zamknij jadaczkę Michael.
Wybuchnąłem głośnym śmiechem.
-No wiesz Mikey, mama będzie musiała znosić cię, przez kilka lat co najmniej. A mnie... -uśmiechnąłem się- No cóż, studia czekają. Właśnie, Lindsey też na mnie czeka. Trzymajcie się, kocham was. Ciebie trochę mniej Michaelu- mrugnąłem do niego

Razem z Lindsey wybraliśmy psychologię. Dla mnie to nawet dobrze, ponieważ od czasu rozstania z Frankiem, była moją najlepszą przyjaciółką, która mnie cały czas pocieszała. Dzięki niej, w końcu się uśmiechałem. No i najważniejsze: zapomniałem o przeszłości. 
W końcu, po kilku miesiącach 

Frank
Minął pierwszy rok moich studiów. Szło mi całkiem nieźle, ale głównie dlatego, że miałem dziewczynę u swego boku. Tak. Zostawiłem Gerarda dla kogoś innego. Ale jaki byłby sens związku z Gerardem, jeśli on byłby w innym mieście a ja w innym? Z Hayley to co innego. Mieszkamy całkiem blisko siebie, możemy się spotykać prawie codziennie... Tak wiem, to było wredne z mojej strony. Raz odsłuchałem wiadomość, jaką od niego dostałem i przez chwilę myślałem, żeby do niego wrócić. Ale szybko wracałem myślami do rzeczywistości i wiedziałem, że to nie wypali. 
Starałem się zapomnieć o przeszłości. Przyznam szczerze, że nawet z Ray'em straciłem kontakt. No, ale cóż... Życie. Na studiach poznałem nowych ludzi, z którymi imprezuję sobie tak jak za dawnych lat z Ray'em i Gerardem.

6 komentarzy:

  1. Nieeee błagaaaam :CC Po tym liście miałam nadzieję, że go przeprosi, a Gee będzie studiował gdzieś w mieście, gdzie wybrał sobie studia Frank. A tu takie zaskoczenie :C Nawet nie wiesz jak mi się smutno zrobiło, jak to przeczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu...? Ale Gee i Frank... Niee..! </3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, tak mi się cieplutko na sercu zrobiło od tego wstępu ; - ;
    Wkleiłaś mój tekst nawet nie poprawiając błędów, no wieszszsz.... xDDD
    co do fabuły: cóż, życie toczy się dalej, tak to już bywa. Fajnie, że Franiu jest z Hayley, gdyby nie istniał Gerard to ich bym razem shippowała. I cieszę się, że Lyn to tylko przyjaciółka. Tak jest dobrze.
    Ale znając ciebie, wrócą do siebie :P Albo któryś z nich umrze, a drugi do niego dołączy z miłości xD
    Podoba mi się styl mówienia/myślenia Gerarda, bardzo fajny c:
    Małymi kroczkami robisz postępy w pisaniu :D Dodawaj stopniowo trochę więcej opisów i za jakiś czas zobaczysz, naprawdę będą to dobre opowiadania ;)

    xoxo,

    autor listu Franka (lol, jak to brzmi xDDD )

    OdpowiedzUsuń
  4. A i jeszcze jedno: WYBACZAM! *przytula* Faktycznie, mogłabyś się czasem odezwać ; - ; *le Ala wieczny forever alone*

    OdpowiedzUsuń
  5. No ej. jak to tak? ech.. no trudno. ale ja mam nadzieję, że oni się w końcu zejdą jeszcze. :)
    cieszę się, że wena wróciła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooh noo ;c Niech oni się zejdą, proszę, proszę, proszę ♥ Nie cierpię, kiedy oni są hetero ;c (to znaczy w realu uwielbiam Lin-Z i Jamię, ale w fanfiction nie lubię :/)
    Niech skończą studia, przyjadą do Newark i wpadną sobie w ramiona *rozmarzone spojrzenie* No ale rób, jak wolisz, tylko ja chcę frerarda ♥
    xoxo Corpse

    OdpowiedzUsuń