Nigdy, nigdy więcej nie będę słuchała Rammsteina pisząc rozdział XD Znaczy, dzięki temu to napisałam, no ale mam głupie myśli xd
Dziękuję za 8375 wyświetleń, 171 komentarzy i 13 obserwatorów. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i jest wsparciem do dalszego pisania.
Jeśli ktoś zdechnie z nudów to sorry. Podczas pisania tego rozdziału słuchałam z 40 piosenek, których teksty czasem mnie rozwalały bądź inspirowały, dlatego dzisiaj jest takie wielkie gówno. Btw, podczas tych kilku ostatnich dni postaram się coś napisać. Albo powalonego Shota, albo jeszcze jakiś rozdział. A może macie jakieś pytania do mnie? Lol, co? Nie wiem, ale gdybyście mieli czy coś, to bym zrobiła taką notkę specjalną xd Tak czy inaczej. Dziękuję za całe to wasze wsparcie c:
_______________________________________
Frank
Został mi ostatni rok studiów. Cieszę się, że wybrałem medycynę, bo jest naprawdę świetna. No i skromnie mówiąc, idzie mi całkiem nieźle. Zapomniałem już o tym o było i cieszyłem się tym, że mam Hayley.
Siedziałem w salonie i bawiłem się z moją córeczką Lily (taka wpadka, okay?), kiedy usłyszałem dzwonek telefonu.
-Hayley, podasz mi telefon?
-Teraz gotuję
-Kur...-ugryzłem się w język i wstałem po telefon- Halo?
-Frank Iero?
-No tak- mruknąłem- Kto pyta?
-Tu Ray Toro
-Ray? Siema!
-No siema, siema. Mam pytanie. Organizujemy zjazd absolwentów, wybierzesz się?- spytał
-Jasne! Tylko... Mógłbym przyjechać z córką i narzeczoną?
-Hoho, imprezowiczu, nieźle się porobiło.- zaśmiał się- Jasne, że możesz.
Przez cały ten czas, ani razu nie spotkałem się z Ray'em. Nawet do niego nie zadzwoniłem. Miło będzie znowu się z nim spotkać. I z innymi osobami ze szkoły. Z Gerardem chociażby...
Przede mną ostatni rok studiów. Szybko to zleciało. Od dwóch lat jestem w związku z Lindsey. O Franku zapomniałem. Nie odezwaliśmy się do siebie ani razu. I w sumie to dobrze.
Po zakończeniu studiów planowałem się oświadczyć Lindsey. Była tą osobą, z którą pragnąłem spędzić całe moje życie.
Pewnego deszczowego dnia, oglądałem jakiś durny film w telewizji gdy nagle usłyszałem dzwonek telefonu.
-Halo?
-Gerard Way?
-Tak to ja- odparłem- A kto mówi...?
-Ray Toro, pamiętasz mnie?
-Ray? -zdziwiłem się- Jasne że pamiętam! Boże, stary, opowiadaj co u ciebie! Tak długo nie gadaliśmy!
-Gerd, ogarnij hormony. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że organizujemy zjazd absolwentów z naszego rocznika. Wbijesz?
-Jasne! Powiedz tylko gdzie i kiedy- ucieszyłem się
-Wyśle ci wszystko w sms'ie- odpowiedział- Miło było cię usłyszeć. Do zobaczenia!
Przez wszystkie lata studiów gadałem z Ray'em może z dwa razy. A zawsze byliśmy takimi wielkimi kumplami. Po kilku minutach dostałem sms'a z dokładną datą i miejscem zjazdu. To było pewne, że tam pojadę. Z Ray'em zawsze byliśmy takimi kumplami, a tu nagle studia nas rozdzieliły. Ciekawe czy Frank również przyjedzie...
* * *
W końcu nadszedł dzień wypadu. Lindsey ładowała swoje walizki do bagażnika, a ja patrzyłem na mapę. Ray wybrał na zjazd jakieś miejsce nad morzem. Z 2 godziny drogi. Nie najgorzej.
-Jedziemy?- mruknęła Lin
-Tak, tak. Wszystko masz?- spytałem, bo byłem pewny, że i tak czegoś zapomni
-Chyba tak... -odparła i wsiadła do samochodu
Zatrzymałem samochód jak najbliżej plaży i od razu dostrzegłem bujne afro Ray'a. Wysiadłem z auta i jak najciszej do niego podszedłem.
-Bu! -wyskoczyłem obok niego, a on cicho pisnął
-Ty chuju! -wrzasnął
-Tak, to ja- uśmiechnąłem się i zaśmiałem
-To nie było kurwa wcale śmieszne- mruknął niezadowolony
- Miło cię widzieć kretynie
-Ciebie również pawianie
Przez chwilę piorunowaliśmy się wzrokiem, ale w końcu zmusiliśmy się na przyjacielski uścisk.
-Co tam u ciebie?- spytał
-A no wiesz... Ostatni rok studiów... W ogóle, to od dwóch lat jestem z Lindsey...
-Jednak? Nadal jest taka ładna? -mrugnął
-Sam ją zobacz. Lindsey, chodź tu do nas -zawołałem, a po chwili dziewczyna leniwie podreptała w naszą stronę
-No no, nadal taka piękna- uśmiechnął się Ray i cmoknął ją w policzek
-Nadal masz swoje afro- odwzajemniła uśmiech Lin
Nagle koło nas zatrzymało się jakieś czarne auto. Szyby były przyciemnione, więc raczej nie mogliśmy dostrzec kto to był. W końcu z auta wysiadł... Frank. Potem dostrzegłem jeszcze jakąś dziewczynę i... dziecko.
-Siemka- przywitał nas Frank- To moja narzeczona Hayley, a to moja córeczka Lily
Zmusiłem się na uśmiech i spojrzałem na Lindsey.
-No to ciekawie się porobiło- zaśmiał się Ray- To chyba tylko ja, nadal nikogo nie mam. No, ale nie przedłużając więcej, chodźcie na plażę. Tam już jest większość naszej szkoły i szykują ognisko.
Chwyciłem Lindsey za rękę i ruszyliśmy w kierunku plaży. Jednak tuż obok pojawił się Frank.
-Nie odzywaliśmy się do siebie przez cały ten czas...- stwierdził, tak jak ja bym o tym nie wiedział- Więc opowiadaj, co tam u ciebie słychać?
Hm.. Przez ciebie miałem sporą depresję, nie chciałem jeść, spać, żyć, zrzucałem wszystko z półek, Mikey próbował mnie pocieszać jednorożcami, jednego prawie rozszarpałem... Hm...
-Nic ciekawego. Na studiach jest fajnie.. Ostatni rok już... -odparłem- A u ciebie?
-A no wiesz... Wszystko okay. Studia są cudowne, Hayley jest wspaniałą dziewczyną...
Czy on mi teraz będzie tak zatruwał dupę? Nie widzieliśmy się kilka lat, po tym jak chamsko ze mną zerwał nie odezwał się ani razu, a teraz będzie mi opowiadał jaką to ma wspaniałą dziewczynę? Chuj mnie obchodzi jego dziewczyna. Jeszcze do tego ten bachor. No, ale co ja się nim będę przejmował?
Na plaży dostrzegłem kilku znajomych. Większość się w sumie nie zmieniła. Gdyby nie te pieprzone studia pewnie nadal miałbym z nimi lepszy kontakt. I być może nadal byłbym z Frankiem... Ale teraz też jestem szczęśliwy.
Lindsey poszła pogadać z jakimiś swoimi koleżankami, a ja nie czując chęci rozmowy z wariatkami, poszedłem do Ray'a. Chłopak jak zawsze przygotowany podał mi puszkę piwa i siedliśmy na piasku.
-Powiem ci... że brakowało mi tych naszych imprez- stwierdził Ray- Sam nie chodziłem, bo tylko ty mnie odprowadzałeś do domu i podnosiłeś z ziemi, kiedy traciłem przytomność. A po za tym nudno by było bez ciebie
-U mnie dokładnie to samo. Ze 2 razy poszedłem z Lin, ale z nią nie da się tak upić. -zaśmiałem się
-Hej chłopaki!- usłyszeliśmy i się odwróciliśmy się. No kurwa znowu Frank. Ray mu podał piwo i siadł obok mnie- O czym dyskutujecie?
-Wspominamy nasze imprezy- uśmiechnął się Ray- A pamiętacie wtedy w sylwestra?
Sylwester... Noc o której wolałbym zapomnieć.Stanowczo.
-Oj, pamiętam, pamiętam- Frank z szerokim uśmiechem mrugnął do mnie porozumiewawczo
-Wolałbym zapomnieć...- odparłem i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów- Chcecie?
-Ja nie palę- mruknął Ray
-Ja poproszę- powiedział Frank
Jakąś godzinę później mieliśmy przygotowane ogromne ognisko. Zaczęliśmy wspominać jakieś wspólne wycieczki, a niektórzy przywieźli albumy, więc nabijaliśmy się z tego jak kiedyś wyglądaliśmy.
-A pamiętacie, jak Gerard w pierwszej klasie brał udział w tym całym konkursie talentów?- spytała nagle Lindsey
-Haha, no pewnie! -zaśmiał się Ray- Pani chciała cię wywalić ze szkoły za co zaśpiewałeś
-Co zaśpiewał?- zaciekawił się Frank
Uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem od jakiegoś kumpla gitarę.
-Jakby ktoś nie wiedział, jest to piosenka Blink 182- zacząłem- Shit Piss Fuck Cunt Cocksucker Motherfucker Tits Fart Turd And Twat
Wszyscy natychmiast zaczęli się śmiać.
-Gerd, jaką miałeś potem karę?
-Musiałem napisać w zeszycie 200 razy, że nie będę śpiewać takich piosenek. A jak rodzice się dowiedzieli co zaśpiewałem to mało mnie z domu nie wywalili- uśmiechnąłem się
Kiedy poszedłem po kolejną puszkę piwa, zaczepił mnie Ray.
-Co ty na to, żeby się stąd wyrwać i pójść sobie na jakąś imprezkę w mieście?- spytał
-Pewnie! -ucieszyłem się- To wspominanie już mi się znudziło
-To czekaj, skoczę jeszcze po Franka- uśmiechnął się
Kurwa. Kurwa. Kurwa. Dżizyskurwajapierdolę.
No i w końcu całą naszą trójką szliśmy po mieście w poszukiwaniu jakiejś imprezy na którą warto byłoby wbić. No i znaleźliśmy.
Po godzinie byliśmy schlani, że ledwo pamiętaliśmy jak się nazywamy. Ray zaczął się potykać o własne nogi, Frank zaczął się śmiać jak opętany prawie z wszystkiego, a ja gadałem filozoficzne brednie. Czyli było już z nami źle. Cudem doczołgaliśmy się na plażę, a z plaży do domków, które mieliśmy wynajęte. Próbowałem jak najciszej wejść do domu, bo nie chciałem budzić Lindsey.
Otworzyłem drzwi, ale wtedy nogi odmówiły mi posłuszeństwa i potknąłem się o jebany próg i mordą zaryłem o podłogę.
-Kurwa- mruknąłem i próbując się podnieść, dostrzegłem, że ktoś nade mną stoi. Podniosłem głowę i dostrzegłem Lin z groźną miną- Hej Lin...
-Gdzieś ty kurwa był?
-No tu i tam...-stwierdziłem, że już nie dam rady wstać więc zacząłem się czołgać- Wybacz
-Debil
-Może trochę
Rano obudziłem się z morderczym bólem głowy. Na podłodze. Chwila... Czyżbym jednak nie doczołgał się do łóżka? Kiepsko ze mną.
-Rusz dupę, leżysz na środku- usłyszałem głos Lindsey- No grubasie, rusz się
-Że niby ja jestem gruby? -zdziwiłem się, wstałem i podszedłem do lustra-Z której strony?
-Gorzej jak baba...-zaśmiała się Lindsey- Aha, Frank był jakieś 10 minut temu sprawdzić czy żyjesz
-Frank? Czy on mi kurwa nie da spokoju?
Lindsey wzruszyła obojętnie ramionami.
Po godzinie z Ray'em i Frankiem spotkaliśmy się na plaży.
-Żyjecie?- spytał Ray
-A wyglądam jakbym żył? -odparłem
-Hayley mi chciała przyjebać wałkiem- powiedział Frank
A ten kurwa znowu z tą Hayley. Też zacznę tak gadać o Lindsey.
-Uuuu, fajna dziewczyna- wtrącił Ray
-Ta?- zdziwiłem się, patrząc na dziewczynę w jakimś czarnym stroju kąpielowym- To idź i zagadaj! -popchnąłem go
-No... okay..- Ray niepewnie ruszył w stronę dziewczyny
Przez chwilę panowała cisza. Chciałem sobie pójść, ale Frank mnie zatrzymał.
-Chyba mamy sobie coś do wytłumaczenia...- stwierdził
-Jak dla mnie wszystko jest jasne. Minęły lata, to była przeszłość. Głupie zauroczenie.
Sam nie wierzyłem w to co powiedziałem. Głupie zauroczenie przez które miałem depresję.
-Gee...
-Ja nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia.
-Nie moglibyśmy być nadal przyjaciółmi? Tak jak kiedyś? Wspólne imprezy, żarty, i tak dalej?
-Niech ci będzie...- mruknąłem
Po 5 minutach wrócił do nas Ray.
-Umówiłem się z nią! -powiedział od razu
-Przez afro masz większe powodzenie- uśmiechnąłem się
-A właśnie, Gerd, obciąłbyś włosy. Wyglądasz jak baba- stwierdził Ray
-No kurwa! Jak mi się będzie chciało to pójdę do fryzjera. Przestańcie ze mnie robić taką kobietę- zaśmiałem się
-Ale jako kobieta też byś fajnie wyglądał- dodał Ray i próbował powstrzymać śmiech- Może nawet bym cię podrywał. A w ogóle, to na ile zostajecie? Bo większość zwija się już jutro, ale tu jest fajnie, więc z chęcią zostałbym dłużej
-Pogadam z Lindsey. Ale też z chęcią bym został
-No a ja pogadam z Hayley
-No to na co czekacie? Wypierdalać mi stąd! -uśmiechnął się Ray i popchnął nas
I tak o to mieliśmy tam zostać co najmniej na tydzień.
Z Ray'em jak zawsze trochę nam odwalało.
Tak wyglądałem po imprezie...
Frank z narzeczoną...
Z moją cudowną dziewczyną
Z Frankiem...
Ze starym kumplem...
Okay, ryczałam, ryłam się ja pojebana, i chciałam wyskoczyć z okna. Takie moja odczucia .__. Okay, wszyscy wiemy że oni i tak znowu ten tego <3
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3
Anonimek Spaghetii xoxo
Błagam, niech Frank odetnie się od Hayley i Lily, a Gee on Lindsey i niech będę razem, i niech razem mieszkają, chociaż niech fikcja będzie taka, jak wszystkie chcemy...
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi zdjęciami. :D
OdpowiedzUsuńPokomplikowałaś trochę sprawę z tą Lily, no ale..
I tak wiemy, że kiedyś w końcu do siebie wrócą.
Szkoda mi trochę Gee.. najpierw Frank tak perfidnie z nim zerwał, a teraz chwali się do niego swoją rodzinką jakby nigdy nic. :( biedak.
życzę dużo weny ;)
HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH TEN ROZDZIAŁ MNIE ROZWALIŁ XDDDDDDDDD JEBŁAM XD KOCHAM CIE XD
OdpowiedzUsuńTo tak, z racji tego, że są niedobory frerarda, niech wyjdzie, że Lin i Jamia są lesbijkami, a wtedy Frank i Gerard będą mogli być razem! *pacza z rozmarzeniem na zdjęcie w tle*
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, aczkolwiek mogłabyś troszkę popracować nad opisami, bo są głównie dialogi :) Ale poza tym, opowiadanie jest bardzo fajne *konstruktywny komentarz to podstawa...*
Weny życzę ;3
xoxo Corpse