Ładnie mnie prosiliście, więc postanowiłam się zlitować :D
Ten rozdział na pewno przypadnie wam do gustu :3
Miałam się uczyć na chemię, a zamiast tego poprawiałam błędy w tym rozdziale. Gejoza niszczy życie moje i Gumi XD
Tak czy inaczej, miłego czytania i mam nadzieję, że się spodoba :D
xoxo Demolition Puppy
_____________________
"I can be your whore
I am the dirt you created
I am your sinner
I am your whore"
-In This Moment "Whore"
-Nie, Frank. Z resztą ja się nie kocham. Ja
się pieprzę... i to ostro.
Zamarłem. Powoli zaczynałem żałować że
podpisałem tą umowę. Siedziałem w szoku na czarnej kanapie, a Way zdawał
się być niewzruszony tą całą sytuacją. Pewnie to nie był jego pierwszy raz, gdy
przedstawia komuś taką propozycję.
-Chodź, muszę ci coś pokazać.
Czarnowłosy
złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zeszliśmy krętymi schodami kilka
poziomów na dół, aż znaleźliśmy się na samym parterze (jeśli można to tak
nazwać). Przed nami znalazły się potężne ciemne dębowe drzwi ze złotą ciężką
klamką. Gerard wyjął klucz ze swoich czarnych spodni i włożył do zamka i powoli
przekręcił.
-Gotowy? – Spojrzał na mnie lekko podekscytowany, a ja jedynie
niepewnie mu przytaknąłem. Jego dłoń nacisnęła na ogromną klamkę i powoli
otwierała potężne pomieszczenie. -Oto mój pokój zabaw. Rozgość się, Frankie –
Zaśmiał się cicho pod nosem.
Delikatnie popchnął mnie do środka, a ja po
przekroczeniu progu zamarłem i nie byłem się w stanie poruszyć. Pomieszczenie
nie było zbyt duże, jednak jego wystrój mnie odrobinę przerażał. Najbardziej w
oczy rzucało się ogromne łóżko z krwistoczerwoną pościelą, z pięknie rzeźbioną
ramą. To jedyna normalna rzecz w pokoju. Naprzeciwko drzwi, na ścianie wisiały
przeróżne kajdanki, pejcze, bicze i różne śmieszne piórka. Way stanął obok mnie
i spojrzał zaciekawiony w moją stronę, prawdopodobnie próbując wyczytać coś z
mojej twarzy. Zerknąłem na niego, ale szybko odwróciłem wzrok, z powrotem
rozglądając się po sekretnym pokoju.
-Podoba ci się tutaj? - Spojrzał na mnie z
dumą po czym oparł się o ramę łóżka. Rany, ten facet to niezły perwers. Patrząc
na wszystkie zabawki Gerarda przeszedł mnie drzeszcz na samą myśl do czego one
mogą służyć.
-Jasne... To dlatego byłeś u mnie po tą farbę - Zagadałem coś bez
sensu, byle zejść z tematu seksu, który chyba był jednak nieunikniony.
-Tak,
specjalnie zadbałem by wszystko tutaj ze sobą współgrało. Czujesz ten klimat? -
Przymknął oczy i na moment zamilkł po czym cicho westchnął. Kompletnie nie
wiedziałem co powiedzieć. Jedynie co mogłem czuć, to oczywiście seks. Nie wiem
jak to się czuje, jednak tu było go wszędzie.
Im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej to
miejsce mnie przerażało.
-Jesteś masochistą czy sadystą? -zapytałem
i zrobiłem krok w tył, aby wycofać się z pokoju
-I tym i tym, ale bardziej sadystą.
-uśmiechnął się zadziornie i wyszedł z pomieszczenia razem ze mną. Z powrotem
zamknął je na klucz, a my w ciszy wróciliśmy po schodach na górę. Nie
wiedziałem czemu mi pokazał ten pokój. Jeśli myślał, że mu ulegnę i dam się
związać i lać pejczem po tyłku to... Ciężko powiedzieć czy miał rację.
-Chcesz jeszcze wina? - Zapytał wyciągając
już napoczętą butelkę i nalał do swojej lampki.
-Nie, dziękuję - Odmówiłem mu,
choć to wino było nieziemskiego smaku. Lecz musiałem przyznać, że mam słabą
głowę. Wystarczy mi jedno piwo lub lampka wina by zaczęło mi się kręcić w
głowie. Dlatego rzadko chodzę na popijawy. Co za wstyd.
-To może życzysz sobie
coś innego, może jakiegoś drinka? Wypadałoby uczcić udaną umowę.
-A przynajmniej jedna umowę. -dodał po
chwili
Zerknąłem na niego zdezorientowany, a on
tylko zrobił kilka łyków wina. Potem uśmiechnął się do mnie, a ja wysyłałem mu
nieme pytania. Zniknął na chwilę za jakimiś drzwiami, a po chwili wrócił z
kolejnymi dokumentami.
-A to co jest? -zapytałem rzucając okiem na
kartki
-Umowa o przynależności.
-Słucham?! -zaskoczył mnie tak, że
dokumenty wylądowały na podłodze. Szybko je pozbierałem, a potem spojrzałem na
niego. Jego spojrzenie było śmiertelnie poważne.
Zacząłem czytać pobieżnie o co w tej umowie
chodzi. Miałem przynależeć do Gerarda, a ten z kolei miał być moim Panem.
Mielibyśmy uprawiać seks w każdy weekend i musiałbym wykonywać każde jego
polecenie. Nie za bardzo mi się to podobało, jeśli mam być szczery. Zwykły
seks, byłby okay, ale nie z tymi wszystkimi zabawkami. Chwila, Frank, nie rób z
siebie męskiej dziwki.
-A tu masz listę, czego sobie nie życzę
podczas seksu. -odezwał się nagle czarnowłosy i podał jakąś niewielką kartkę.
Wspomniał o (moim zdaniem) podstawowych rzeczach, czyli żadnego ognia, igieł,
czy noży.
-A ty czego sobie nie życzysz podczas
seksu? -zapytał, a ja spojrzałem na niego zdezorientowany.
-Ale ja nigdy
nie uprawiałem seksu... - Wymruczałem, i znów wlepiłem wzrok w kartkę z
"życzeniami" Gerarda. Nie odezwał się w tej chwili ani słowem, co
jeszcze bardziej komplikowało całą sytuację. Takiej reakcji właśnie się od
niego obawiałem. Może zaraz mnie wyśmiać, lub porwać wszystkie papiery i
wyrzucić ze swojego luksusowego apartamentu, gdy dowie się że w tych sprawach
jestem całkowicie nieobeznany.
-Jesteś
prawiczkiem? -wydusił w końcu. -Czemu kurwa wcześniej nie mówiłeś?!
Był zły.
Cholera był zły. Wzruszyłem ramionami i dałem mu chwilę na oswojenie się z
sytuacją. Napił się wina i parokrotnie przeczesał włosy palcami.
-Ale bardzo mi
zależy, żebyś podpisał te papiery. Frank cholera, ja cię pragnę. -mruknął i
zaskoczył mnie swoją dosadną szczerością. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc
po prostu milczałem i pragnąłem zapaść się pod ziemię. -Kochaj się ze mną
Frank.
Ręce mi zadrżały po usłyszeniu tych słów.
Stałem kompletnie zamurowany, nie potrafiłem wypowiedzieć ani jednego słowa.
„Kochaj się ze mną Frank”. Było mi cholernie gorąco a jednak moje dłonie
drętwiały mi z zimna a plecy oblewał zimny pot. Way czekał na moją reakcję i
był wyraźnie zestresowany zaciskając pięści aż do braku krwi. Bóg seksu,
najbardziej pociągający facet na świecie oferuje mi nie seks, ale kochanie się.
Czy mógłbym mu odmówić?
-Uch… Ja… Dobrze. – Wyjąkałem. Pragnąłem go. Pragnąłem
go równie mocno jak on mnie. Chciałem go dotknąć, pocałować, kochać.
Te słowa w pełni mu wystarczyły. W kilka
sekund znalazł się przy mnie i mocno przyciągnąwszy do siebie, wpił się w moje
usta. Odwzajemniałem pocałunek, w głowie ciągle rozmyślając, czy to aby na
pewno dobry pomysł. Przeżyć pierwszy raz z bogatym biznesmenem, którego znam
cholernie krótko i który na dodatek jest sadystą. Ale cholera pragnąłem go.
-To też będzie mój, swego rodzaju, pierwszy
raz. -stwierdził uśmiechając się zadziornie. -Nie dość, że proponuję kochanie
się, to jeszcze w mojej sypialni. -dodał po chwili. Nagle złapał moją rękę i
zaczął prowadzić w stronę czarnych drzwi na końcu korytarza.
Weszliśmy przez jasne drzwi do
pomieszczenia, które były jego sypialnią. Na samym środku pod ścianą stało
eleganckie i idealnie pościelone łóżko z beżową narzutą. Pewnie zatrudnił
gosposię i to na całkiem niezły etat. Zaraz obok łóżka stała ciemna szafka z
nowoczesną jasną lampką. Po drugiej stronie stała potężna dębowa komoda z
przesuwanymi drzwiami. Po lewej stronie wisiało ogromne lustro. Wszystko
idealnie współgrało z kremowymi ścianami zdobionymi własnoręcznymi malowidłami.
Wszystko było tu takie nowe. Pewnie Gerard nieczęsto bywał, w końcu był
strasznie zapracowany. Czarnowłosy przysiadł na łóżku i poluzował swój idealnie
zapięty czarny krawat. Przyglądałem mu się i czekałem, na jego pierwszy ruch.
Ja na pewno nie byłem w stanie go wykonać.
Way widząc moje zainteresowanie pokojem,
uśmiechnął się pod nosem. Po chwili wstał z łóżka i stanął przede mną,
całkowicie odwracając uwagę od wystroju pomieszczenia. Serce biło mi jak
oszalałe, a myśli walczyły same ze sobą, nadal nie do końca przekonane co do
podjętej przeze mnie decyzji.
-Nie przygryzaj wargi. -upomniał mnie. -Sam
z wielką chęcią bym ją pogryzł.
W tym momencie Gerard ponownie wpił się w
moje usta i niemal od razu spełnił swoją zachciankę. Jednocześnie zaczął powoli
odpinać guziki od mojej koszuli. Oderwał się od moich warg tylko po to, by
zsunąć koszulę z moich ramion i rzucić ją gdzieś niedbale.
Jego dłonie przeniosły się na moje biodra
delikatne je obejmując. Podszedłem do niego niepewnie o krok bliżej nadal
trzymając ręce przy sobie. Gerard wepchnął język do moich warg, wręcz wpraszał
się do wejścia. Za moment oderwał się ode mnie i położył moje dłonie na samej
górze guzików od jego koszuli.
-Rozbierz mnie – Zażądał cicho dysząc.
Przełknąłem cicho ślinę i spojrzałem na rządek równo zapiętych guzików.
Przy
pierwszym ręce zadrżały niemiłosiernie, co cholernie uniemożliwiło mi moją
pracę. W końcu odnalazłem w sobie siłę, by uspokoić moje ciało i powoli
rozpinałem go guzik po guziku. Wreszcie udało uporać mi się w jego koszulą i
delikatnie zsunąłem mu ją z ramion. Gerard był idealny. Miał idealnie
wyrzeźbiony tors oraz mięśnie brzucha. Nie za mocne, lecz delikatne rysy i
piękne „V” wycięte na podbrzuszu.
Później niepewnie przesunąłem ręce na pasek
jego spodni. Moje nogi zmieniły się w galaretkę, a serce prawie połamało mi
żebra, jednak jakoś udało mi się rozpiąć pasek. Kiedy zerknąłem na twarz
Gerarda, dostrzegłem jego charakterystyczny uśmiech, który zachęcał mnie do
dalszego rozbierania. Odważyłem się i zsunąłem jego spodnie do kolan.
Przełknąłem ślinę, a moja podświadomość zaczęła na mnie wrzeszczeć i
uświadamiać mi co robię. Ale ja chciałem to zrobić.
Nie miałem odwagi rozbierać go dalej.
Wszystko nie było tak spontanicznie jak w filmach (albo pornosach, które
dotychczas mnie zadowalały) tylko jakby według danego scenariuszu. Stanąłem
przed nim i byłem zbyt onieśmielony by spojrzeć mu w oczy. Usłyszałem cichy
charakterystyczny chichot mężczyzny, który po chwili delikatnie mnie do siebie
przyciągnął. Odgarnął kilka kosmyków włosów z mojej szyi i po chwili zaczął
namiętnie ją całować. Odchyliłem głowę w tył dając mu większy dostęp do szyi, z
czego Way szybko korzystał. Przejechał językiem po całej długości i na samym
środku mocno zassał się zostawiając mokry ślad.
Nie przerywając całowania szyi, skierował
ręce na moje biodra, a potem na pasek spodni. Zdjął mi je, a potem zaczął delikatnie
ciągnąć za gumkę od bokserek. Po raz pierwszy miałem być przed kimś kompletnie
nagi (i to nie byle kim), ale jakoś nie czułem skrępowania. Delikatnie popchnął
mnie w stronę łóżka, nakazując tym samym bym się położył. Rozszerzył moje nogi,
a sam usiadł między nimi, uśmiechając się pod nosem. Powrócił do całowania
mojej szyi, jednak szybko się tym znudził i przeniósł swoje usta na obojczyk, a
potem klatkę piersiową.
-Cholera Frank, naprawdę cię pragnę.
-wyznał w przerwie między składaniem pocałunków.
Uniosłem lekko żebra do góry, gdy mężczyzna
przeniósł swoje usta i zassał się na mojej skórze tuż pod obojczykiem.
Odruchowo moje ręce zjechały na jego biodra ciągnąc się niżej, aż w końcu
spoczęły na jego pośladkach. Jego język zaczął zjeżdżać po brzuchu aż do linii
podbrzusza kreśląc małe kółeczka, a to doprowadzało mnie do frustracji.
-Jezu
Gerard, chcę cię – wyjęczałem ściskając mocniej jego pośladki.
Moja erekcja zaczęła się lekko ocierać o
ciało mężczyzny, co nie uszło jego uwadze. Na jego twarzy ponownie zawitał
uśmiech.
-Za łatwo się podniecasz. Ale popracujemy
nad tym. -mrugnął do mnie, a potem wrócił do robienia szlaczków po moim
podbrzuszu.
Po kilkunastu sekundach znowu się znudził i
tym razem zębami chwycił gumkę od bokserek. Z pomocą rąk zaczął je powoli
zsuwać z mojego ciała.
Jego dłonie zaczęły zsuwać moje
bokserki do kolan, po czym mężczyzna kompletnie się ich pozbył i rzucił gdzieś
poza zasięg łóżka. Westchnąłem cicho i czekałem na kolejny ruch z jego strony.
Za moment jego dłoń ujęła moją męskość i zaczynała powoli masować moją główkę.
Zacisnąłem kurczowo pięści i stłumiłem głośny jęk w moim gardle. Nigdy przedtem
nikt nie sprawiał mi takiej przyjemności i obawiałam się że mógłbym szybko
dojść psując całą zabawę. Gerard spojrzał na mnie i zauważył jak mocno
przygryzam wargę i zaczął przyspieszać ruchy wokół mojej główki.
-Nie
powstrzymuj, chcę usłyszeć jak brzmisz – Wymruczał po czym nagle ścisnął mojego
członka a ja dałem głośny dość niemęski głos.
Spod pół przymkniętych oczu mogłem dostrzec
rysujący się na twarzy Gerarda uśmiech. Po kilku sekundach zabrał jednak rękę i
dostrzegłem, że zaczął grzebać w spodniach leżących na ziemi. Po kilku
sekundach wyjął z kieszeni prezerwatywę. Dopiero teraz poczułem jak stres
ściska mój żołądek.
-Będzie bolało, ale postaram się być
delikatny. -mruknął z troską Way, co dodało mi trochę otuchy.
-To twój pierwszy raz, więc jak będzie za
bardzo bolało to powiedz – Powiedział otwierając opakowanie od prezerwatywy. Te
słowa jeszcze bardziej mnie zestresowały. Słyszałem, że gejowski seks może
boleć, ale nigdy nie myślałem że kiedykolwiek będę musiał to robić. I
oczywiście nie było mowy żebyśmy się zamienili miejscami. Gerard usiadł na
łóżku i zaczął naciągać gumkę na swojego członka. Spoglądałem na niego nadal
leżąc i próbowałem przygotować się psychicznie na to, co miało zaraz nastąpić.
Odwrotu nie było. Z resztą cholera,
naprawdę chciałem zrobić to właśnie z tym pieprzonym sadystą. Way pochylił się
i cmoknął mnie w usta, a potem posłał pogodny uśmiech. Delikatnie uniósł moje
biodra do góry, ułatwiając sobie dostęp do mojego wejścia. Oplotłem go nogami w
pasie, a on powoli wszedł we mnie. Kurwa chyba umieram. Był cholernie
delikatny, ale mimo wszystko ból był nie do zniesienia.
-Aah! – Syknąłem cicho z bólu zaciskając
paznokcie na skórze jego pleców. Zapewne musiałem zostawić kilka śladów na jego
plecach, gdyż Gerard wyprostował się i naprężył się zagryzając mocno wargę.
Chyba zrozumiał, że sprawił mi (choć naprawdę tego nie chciał) ogromny ból i wchodził
we mnie jeszcze wolniej. Ból nie ustępował, jednak był trochę lepszy do
zniesienia. Wszedł we mnie cały i tym razem znów głośno jęknąłem gdy doszedł do
samego końca. Zacisnąłem swoje uda wokół jego bioder jeszcze silniej i
przyciągnąłem go za ramiona bliżej do siebie. Każdy ruch jaki wykonałem
sprawiał mi niesamowity ból, ale nie potrafiłem nic z tym zrobić. Cholernie go
pragnąłem, chciałem się z nim kochać.
W dolną wargę wbiłem mocno zęby, a Way widząc to zaprzestał
jakichkolwiek ruchów. Pochylił się jedynie i wpił w moje usta, a potem sam
delikatnie przygryzł moją wargę. Przyciągnąłem go jeszcze bliżej, choć
myślałem, że to już nie możliwe. Jego pierwsze pchnięcie było ostrożne i
spokojne. Kompletnie nie spodziewałem się po nim takiej wyrozumiałości i
czułości. Parę razy jeszcze syknąłem z bólu i zagryzałem wargi, jednak w końcu
zacząłem do niego przyzwyczajać. Nie bolało tak cholernie jak na początku, a
nawet zaczęło mi to sprawiać przyjemność.
Poruszyłem lekko biodrami na znak, że
mężczyzna może wykonać kolejne mocniejsze ruchy. Gerard czując to, położył
dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej, po czym
zaczął ze mnie powoli wychodzić, a potem nadając nieco szybsze tempo znów we
mnie wszedł. Uniosłem biodro jeszcze bardziej do góry, gdy poczułem jak jego
mokra główka znów znajduje się w moim wnętrzu. Przyciągnąłem czarnowłosego znów
do siebie by wpić się w jego usta. On natomiast postanowił nieco mocniej
rozgrywać naszą zabawę.
Jego pchnięcia stały się mocniejsze, a co
za tym idzie, nasze jęki głośniejsze. Znowu delikatnie podrapałem plecy
Gerarda, jednak tym razem było to z zalewającej mnie przyjemności. Way też
przestał się dłużej kryć i podczas pocałunku parę razy jęknął w moje rozchylone
usta. Wykonywał jeszcze szybsze pchnięcia niż wcześniej, a mnie przez to
przechodziły dreszcze. Było mi tak cholernie dobrze, że mógłbym z nim to robić
całą noc. Kiedy trafił w mój najczulszy punkt, wydałem z siebie długi
przeciągły krzyk, a Way tylko się uśmiechnął i przyssał do mojej szyi, co jakiś
czas głośno jęcząc.
Słysząc, że Way’owi się podoba zacząłem
działać coś z własnej perspektywy. Objąłem go rękami i mocno do siebie
docisnąłem po czym przechyliłem nas gwałtownie do pozycji siedzącej. Gerard
przy każdym ruchu wydawał z siebie głośniejsze jęki i posapywania. Zacisnąłem
go znów w mocnym uścisku moich ud poruszając coraz szybciej moimi biodrami.
Było mi tak cholernie dobrze aż nie mogłem uwierzyć, że na samym początku tak
strasznie mnie to bolało.
Oboje jęczeliśmy coraz głośniej i byliśmy
bliscy finału.
-Cholera, Gerard! -wrzasnąłem dochodząc.
Czarnowłosy wykonał jeszcze kilka pchnięć i również głośno jęcząc doszedł.
Wysunął się ze mnie, a po chwili obydwoje padliśmy zmęczeni na łóżko.
-Jeśli nie podpiszesz tej umowy, to chyba
się zabiję. -wysapał Way i mimo panujących w pokoju ciemności, mogłem dostrzec
na jego twarzy malujący się uśmiech