poniedziałek, 29 lipca 2013

XIII. "Take my heart As you're leaving I don't need it anymore"

 Aga wraca i na wejściu wszystko jebie :D ._.
Jeśli ktoś będzie chciał mnie zabić, to droga wolna ._.
Z dedykacją dla Anonimka od spaghetti <3 Zabijesz mnie, prawda? ;-; I tak Cię kocham <3 bardzo :3
Nie wiem kiedy się pojawi kolejny rozdział... To był taki chwilowy napływ weny D:
______________________________

Frank
W wakacje pojechałem z mamą do babci na wieś. Pewnego dnia, babcia wyciągnęła mnie na spacer do swojej przyjaciółki, na kawę i ploteczki. Nie byłem tym zbytnio zadowolony, ale nie miałem wyjścia.
Kilka minut po tym jak weszliśmy, sąsiadka babci, która nazywała się Katherine, powiedziała, że za nie długo powinna przyjechać jej wnuczka. Zdążyliśmy wypić po filiżance kawy, gdy usłyszeliśmy skrzypienie drzwi.
-Babciu, już jestem! -dobiegło z korytarza
Po chwili w salonie pojawiła się chuda, niska dziewczyna o rudych włosach. Podeszła do Katherine i uścisnęły się.
-To jest moja przyjaciółka do ploteczek, Helena- wskazała sąsiadka na moją babcię -A to jej wnuczek Frank
-Jestem Hayley- uścisnęła dłoń mojej babci, a potem z uśmiechem moją
-Jesteście z Frankiem w tym samym wieku- poinformowała Katherine- I nawet z tego samego miasta
-Naprawdę? -zdziwiła się Hayley
-Tak, tak -potwierdziła moja babcia- Frank słoneczko, zrobiłbyś nam jeszcze trochę kawy?
-Nie ma problemu- odparłem
-Pomogę ci- zaproponowała Hayley z szerokim uśmiechem
Będąc w kuchni na początku zbytnio nie rozmawialiśmy, dopiero po chwili ciszy zapytałem:
-Jakich zespołów słuchasz?
-Długo by wymieniać... Bullet For My Valentine, jak widzisz- pokazała na koszulkę- Do tego kocham Green Day i 30 Seconds To Mars... A ty?
-Tak jak ty, kocham Green Day- uśmiechnąłem się- A tak po za tym, to Rammstein, System Of A Down, Sum 41...
Kilka dni później byliśmy już naprawdę dobrymi przyjaciółmi... O ile nie kimś więcej...


Gerard
Byliśmy razem całą drugą klasę i trzecią. Jednak przerażał nas zbliżający się koniec szkoły. Wiedzieliśmy bowiem, że ciężko będzie nam się spotykać. Frank chciał iść na medycynę, a ja na psychologię. W naszym chujowym mieście nie było jednak żadnej szkoły związanej z psychologią. Musiałem po prostu wyjechać. Frank natomiast... Mój skarb nie mógł ze mną jechać. Jego mama znalazła mu szkołę 5 kroków od ich domu.
Po zakończeniu roku,  Frank odprowadzał mnie do domu. Powiedziałem mu, że w wakacje jeszcze będę w domu, dopiero końcem sierpnia wyjadę.
Stojąc pod domem (Frank nie chciał wchodzić, powiedział, że nie ma zbytnio czasu) panowała bardzo denerwująca cisza.
-Gerard...
-Hm..?
-Bo... ja tak sobie myślałem...-zaczął- Ty będziesz w innym mieście, oddalonym o miliony kilometrów... nie będziemy się widywać.. I po prostu uznałem, że ten związek nie ma sensu...
Spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
-Gee, ja odchodzę
-A odejdź sobie! -machnąłem na niego ręką
Czemu nie ma sensu?! Skoro się kochamy, to chyba uda nam się przetrwać, nawet jeśli będziemy oddaleni od siebie o 93634825485639 kilometrów!
Chłopak odwrócił się i poszedł. Nie mógł odejść. Na pewno tego nie zrobił. Jutro zadzwoni i powie, że się pomylił. Prawda...?

* * *
Już następnego dnia, dotarło do mnie, że to na pewno koniec. On nie wróci. 
Leżałem na łóżku i płakałem. Tak, przyznaję się. PŁAKAŁEM. Straciłem osobę, którą kochałem nad życie. Wtuliłem głowę w poduszkę. Od tego ciągłego płaczu brakowało mi już tlenu. Chciałem wyrwać sobie serce, bo w końcu i tak go nie potrzebuję. Spojrzałem na wolne miejsce na moim łóżku. Frankie zawsze leżał właśnie na tym miejscu. Leżeliśmy wtuleni w siebie... I tak miało być na zawsze. Boże, jak ja go teraz potrzebuję. Mój płacz jeszcze bardziej się nasilił. Każda rzecz w tym jebanym pokoju przypominała mi o nim. Miałem ochotę to wszystko zniszczyć, spalić. Wstałem z łóżka i zachwiałem się, jednak udało mi się nie przewrócić. Wziąłem do ręki szklankę z wodą. Upiłem łyk, a kiedy poczułem kolejną falę łez i wspomnień, rzuciłem nią o ścianę. Szklanka z głośnym hukiem rozbiła się na miliony kawałków, dokładnie tak jak moje życie. Usłyszałem głos mamy:
-Gerd, wszystko w porządku?!
-Tak, wszystko zajebiście!- krzyknąłem i rozpłakałem się jeszcze bardziej
Boże, co się ze mną dzieje?! Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Franka. Nie odbierał. Włączyła się poczta głosowa.
-Frank... Ja... Nie wiem czy zrobiłem coś nie tak, jeśli tak, to cię przepraszam! Nie mogę bez ciebie żyć! Żałuj, że nie widzisz, jak bardzo cię teraz potrzebuję... Frank, proszę- wybuchnąłem głośnym płaczem- Bez ciebie nawet ciężko mi się oddycha! Weź sobie moje serce, skoro odchodzisz, już go nie potrzebuje...-rzuciłem gdzieś telefonem i osunąłem się na kolana
Wstałem i podszedłem do półki, na której stały zdjęcia z Frankiem. Popatrzyłem na każde, a potem wszystkie zrzuciłem. 
-Gerd, na pewno wszystko w porządku? -znowu usłyszałem głos mamy
-No kurwa mówię, że tak- próbowałem opanować płacz, co było wręcz niewykonalne

Tej nocy na moment nie zmrużyłem oka. Kolejnej również. Następnej także. Cud, że w ogóle coś jadłem. Mama cały czas się o mnie martwiła i chciała mnie zapisać do psychologa. Ale ja nie potrzebowałem psychologa. Potrzebowałem Franka.

4 komentarze:

  1. Sooł, nie pamiętam, czy już komentowałam jakiś rozdział, ale teraz postanowiłam coś skrobnąć. Więc tak, momentami akcja rozwija się stanowczo zbyt szybko, a reakcja Gee na zerwanie w rozmowie z Frankiem była troszkę.. niecodzienna, ale poza tym, podoba mi się główny zamysł tego opowiadania. Widać, że z każdym kolejnym rozdziałem się rozwijasz i to jest najważniejsze. Więc cóż mogę jeszcze napisać, jak nie to, że czekam na więcej...? Chyba nic.
    xoxo Black Rose

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu?? Czemu musieli zerwać?! Załamałam się ;______________________________________________________________________________________________;

    OdpowiedzUsuń
  3. hej ;)
    bardzo fajny rozdział, pomijając wątek rozstania ;)
    nie wiem po co to zrobiłaś, ale wierzę, że to pomoże opowiadaniu nabrać charakteru.
    ogólnie bardziej podoba mi się część o Gerardzie. jest w niej więcej przeżyć. :)
    wydaje mi się, że powinnaś rozwinąć trochę opisy. wiem, że na pewno to potrafisz. ;D
    cieszę się, że wena wróciła. na moment, ale wróciła.
    szybko dawaj następny. i życzę powrotu weny na dłużej.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział :) Szkoda, że zerwali :(

    Po drugiej przerwie zapraszam do mnie na rozdział 2 --> http://na-zawsze-my-love.blogspot.no/

    OdpowiedzUsuń