Heloł :3
Szczerze mówiąc, fajnie mi się piszę to opowiadanie xd Nie ważne .__.
Rozdział z dedykacją dla: BloodyAnisa (huehue pierwsza skomentowałaś :* xd ) i dla pewnego Anonima >_<
Z ogłoszeń parafialnych to tyle... :3
No to miłego czytania :D I bardzo proszę o komentarze :*
______________________
Frank
Leniwym krokiem szedłem w kierunku szkoły pozwalając
promieniom słońca ogrzewać moją twarz. Słuchałem muzyki i myślałem o
niebieskich migdałach, gdy nagle poczułem jak ktoś klepię mnie w ramię.
-Hej Frank-wyszczerzył się chłopak z afro, Ray
-O, hej Ray-odwzajemniłem uśmiech, choć na pewno nie był on
tak szeroki jak chłopaka
-Wczoraj zapomniałem zapytać... O co poszło z Gerardem?
-Na korytarzu wpadliśmy na siebie, zaczęliśmy się wyzywać, a
potem popychać-odpowiedziałem
-Wiesz co Frank... Chciałbym Ci pomóc się tu odnaleźć i w
ogóle, ale jest jeden problem... Jestem najlepszym przyjacielem Gerarda-odezwał
się
Wzruszyłem obojętnie ramionami. Miło, że ktoś chciał się ze
mną zakumplować, ale nie mam zamiaru rozmawiać z Gerardem. Pieprzony cwel.
-Wiesz, Gerard jest osobą, do której trzeba się, że tak
powiem, przyzwyczaić.-kontynuował Ray-W pełni rozumiem twoją niechęć do niego,
bo sam na początku go nie lubiłem. Zaczęliśmy się przyjaźnić, dopiero wtedy
kiedy znaleźliśmy wspólnego wroga-zaśmiał się
Pierwsze lekcja-wf. Co jak co, ale z wf nigdy nie byłem
mistrzem. Do drużyny zawsze wybierali mnie ostatniego. Woleli nawet wziąć
chłopaka, który podczas gry wpieprzał kanapkę z szynką, niż mnie. Wątpiłem,
żeby tu się miało coś zmienić. Nauczyciel wf, powiedział, że zrobi luźną
lekcję, tak z okazji rozpoczęcia roku. Na początku graliśmy w zbijaka. Gerard
rzucił we mnie przynajmniej z 10 razy. Na szczęście, przez to, że zrobiłem
uniki, to trafiło mnie tylko 5. Odwdzięczyłem mu się, trafiając piłką
centralnie w jego krocze. Czarnowłosy zwijał się z bólu chyba z 10 minut. Jako, że według niektórych wyglądam jak pedał, to usłyszałem parę zdań w stylu, że mam mu to wymasować. Taa, bardzo zabawne. Niektóre osoby, mają żarty na poziomie przedszkola.
Na matematyce pani decydowała kto z kim siedzi i los chciał,
że ja i pieprzony cwel musieliśmy usiąść razem. Kiedy mu się przyjrzałem, to szczerze mówiąc uznałem, że wygląda jak śmierć. Ubierał się na czarno, miał czarne włosy i był blady jak ściana. Zauważyłem, że ma piórnik z
Guns N' Roses, koszulkę z The Misfits, a bluzę z Mansona. Słucha dokładnie tych
samych zespołów co ja. Już chciałem zapytać jakich zespołów jeszcze słucha, ale
przypomniałem sobie, że się nie lubimy i cały mój zapał znikł. Zacząłem się zastanawiać za co ja go tak właściwie nie lubię. Po prostu wpadliśmy na siebie, powyzywaliśmy się i to jest powód do nienawiści?
Po skończonych lekcjach, stałem pod szkołą i gadałem z Ray'em.
Kątem oka dostrzegłem Gerarda i tą czarnowłosą dziewczynę, która bodajże nazywa
się Lindsey. Stali przytuleni do siebie, aż w końcu podjechało jakieś auto i
Lindsey wsiadła do środka. Po chwili czarnowłosy podszedł do nas. Obrzucił mnie
spojrzeniem , a potem odezwał się do Ray'a.
-Idziemy?
-Tak, tak-odparł Ray- No to do zobaczenia Frank-posłał mi
ten swój szeroki uśmiech, a potem poszedł razem z Gerardem
Chwilę tam postałem, a potem ruszyłem w swoją drogę. I wtedy
zobaczyłem ją. Najpiękniejszą dziewczynę na całym świecie. Miała długie, czarne
włosy, ubrane miała krótkie spodenki, ukazujące jej długie nogi, a do tego
bluzkę z Iron Maiden. Przeszła obok mnie, razem z koleżankami. Z tego co
usłyszałem, nazywała się Stella. Zatrzymały się kilka metrów ode mnie. Jej przyjaciółki pożegnały się z nią i poszły w inną stronę, a czarnowłosa piękność stała tam jeszcze chwilę. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, a potem poszła.
* * *
Stałem pod drzwiami i szukałem kluczy, gdy nagle usłyszałem
radosny, dziewczęcy głosik.
-Franiu! Franiu! -krzyczała mała dziewczynka z króciutkimi
blond włosami, ubrana w niebieską sukieneczkę.
-Rose! -uśmiechnąłem się-Co ty tutaj robisz?
-Mama powiedziała, że mogę iść się z tobą pobawić-ucieszyła
się
-Poczekaj, dam tylko plecak do domu i już
wychodzę-pogłaskałem dziewczynkę po włosach i szybko wszedłem do domu
Rose jest córką naszych sąsiadów. Ma zaledwie 5 lat i jestem
dla niej jak starszy brat. Uwielbiam się nią zajmować, bo jest naprawdę
anielskim dzieckiem.
Dziewczynka pociągnęła mnie za rękę w stronę jej ogrodu,
gdzie znajdował się mini plac zabaw. Była tam piaskownica, huśtawka i jakieś
drabinki.
-Popatrz co mi dał kolega w przedszkolu-uśmiechnęła się
szczerząc wszystkie swoje ząbki i pokazała mi jakąś kartkę z rysunkiem
-Ten chłopak chyba cię lubi, co?-odwzajemniłem uśmiech
-A ty co dajesz swojej dziewczynie?- spytała nagle
Na początku chciałem się zaśmiać. Taka przeurocza, a tu
nagle pyta o takie rzeczy.
-Wiesz, na razie nie mam żadnej dziewczyny-odparłem, a ona
cały czas wlepiała we mnie swoje niebieskie oczka
-Chodź do piaskownicy-zaproponowała-Zbudujemy zamek, w
którym będzie mieszkała księżniczka Rosalina i książę Franek
* * *
Uwielbiałem spędzać czas z Rose, bo po pierwsze-nie musiałem
siedzieć w domu z ojczymem, a po drugie-zapominałem przy niej o wszystkich
problemach.
No, ale niestety w końcu musiałem wrócić do domu. Ściągałem
buty w przedpokoju, gdy nagle pojawił się Steve.
-Gdzieś ty był?! -spytał
-U Rose-odpowiedziałem i chciałem go ominąć-Mogę przejść?!
-Steve! -usłyszałem głos mamy z kuchni- Nie kłóćcie się!
Ojczym odsunął się i poszedłem do pomieszczenia skąd
usłyszałem głos. Linda krążyła po kuchni, chowając naczynia do półek. Miała
ubraną czarną koszulkę z Nirvany (tak, moja mama to wielka fanka Nirvany), a
włosy związała w luźnego koka.
-Hej mamo-uśmiechnąłem się
-Cześć Frank -odwzajemniła uśmiech-Jak w szkole? Fajni są
ludzie?
-No nawet... -odparłem
-A dziewczyny? -mrugnęła porozumiewawczo
-No, jest taka jedna...- zacząłem
-I tak nie masz szans! -usłyszeliśmy z salonu głos Steva, a
Linda przewróciła oczami
-Idę zrobić zadanie-poinformowałem i wszedłem po schodach na
górę
haha. znowu pierwsza! xDD
OdpowiedzUsuńdziękuję za dedykację ;* starałam się ;D
naprawdę bardzo fajne to opowiadanie. tak strasznie przyjemnie się je czyta..
"Już chciałem zapytać jakich zespołów jeszcze słucha, ale przypomniałem sobie, że się nie lubimy i cały mój zapał znikł." - hehe, powalił mnie ten fragment.. :D
życzę ci dużo weny i pozdrawiam. ;)
czekam na next..
Komentuję co drugi ... trudno XD
OdpowiedzUsuńSerio fajne c: kolejne szkolne opowidanie ! <3
Nie wiem kim jest Stella ale już mi się nie podobaa;-; znaczy wtrąci się w fabułę XDale niech będzie byle nie za długo XD
Gerard - śmierć. :3 zawsze spoko, może na tych lekcjach matmy będą jakies zajęcia w parach i się dogadają ? hm ?
Dobrze by było .
Czekam na następny i życze weny :3
Przyjemnie się czyta. Już zdążyłam polubić to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMogłabyś jedynie odrobinę przedłużyć opisy.
Czekam na następny rozdział i życzę weny.