Według moich obliczeń pojawią się jeszcze z 2 rozdziały... Przykro mi ;___;
No to dzisiaj znowu tak romantycznie... Chyba xd
Jakby ktoś chciał być o wszystkim informowany to tutaj jest mój twitter (założony tylko na potrzeby strony xd taki fejm) Na Na Na
Jeśli ktoś chce jeszcze jakiś inny sposób informowania to piszcie ;p zrobie wszystko dla fanów (ah ta sława)
Jeszcze raz, dziękuje za wyświetlenia i komentarze :*
__________________________
Gerard
Rano obudził nas dzwonek do
drzwi. Leniwie wstałem, pozbierałem swoje rzeczy i zszedłem na dół. Otworzyłem
drzwi i zobaczyłem tą krzywą mordę Olivera.
-Co ty tu robisz?!-spytałem
-Przyszedłem do Frankiego-odpowiedział
-On nie chce cię widzieć
-Chcę rozmawiać z nim a nie z
tobą-warknął
Usłyszeliśmy jak ktoś zbiega po
schodach i już po chwili obok nas stał Frank.
-Frankie, skarbie! Proszę cię
wybacz mi-zaczął Oliver i upadł przede nim na kolana-Kocham ciebie i tylko
ciebie!
-Nie rozumiesz, że go
zraniłeś?-wtrąciłem
-Tak jak ty, idioto!-odpowiedział
Oli
Frank przez chwilę wpatrywał się
w klęczącego przed nim chłopaka.
-Oliver... Między nami nic nie
było i nie będzie. Ja kocham tylko Gerarda-odezwał się w końcu
W oczach Olivera pojawiły się
łzy. Spojrzał na Franka i na mnie, a potem wstał.
-Rozumiem...-westchnął-No to...
Szczęścia
Kiedy tylko zamknąłem drzwi, odezwałem
się:
-Naprawdę denerwuje mnie ta jego
morda
Frank zaśmiał się i przytulił do
mnie.
*
* *
Zbliżały się święta Bożego
Narodzenia. Mikey znów zaprosił nas do siebie, a my oczywiście przyjęliśmy
zaproszenie. Już nie mogłem się doczekać.
Dzień przed wyjazdem do Mikey'go
mieliśmy przygotowane wszystkie prezenty i przekąski.
Wieczorem leżeliśmy w łóżku i
rozmawialiśmy.
-Jak myślisz, jak to będzie w
przyszłości?-spytał Frankie
-Nie myśl o przyszłości. Liczy
się tylko tu i teraz
-Ale... Poznam kiedyś twoich
rodziców?
-Kiedyś na pewno...-odparłem-Ale
wpierw ich przygotuję do tego psychicznie-uśmiechnąłem się
Ułożył się obok mnie i przymknął
oczy. Nie mogłem się powstrzymać i wsunąłem swoją zimną dłoń pod jego koszulkę.
-Gerard, zboczuchu-mruknął
Zacząłem jeździć ręką po jego
torsie, co przyprawiało go o dreszcze. Pochyliłem się nad jego szyją i
składałem na niej delikatne pocałunki.
-Gerard... Wiesz, że mógłbym się
z tobą pieprzyć nawet cały dzień, ale akurat teraz jestem bardzo zmęczony
Zrobiłem smutną minkę, ale nie
zabrałem dłoni z jego torsu.
-Innym razem-uśmiechnął się
*
* *
W końcu pojechaliśmy do Mikey'go.
Staliśmy pod drzwiami i czekaliśmy aż otworzy. Wreszcie wpuścił nas do środka.
Wymieniliśmy kilka uścisków i miłych słówek.
-Gerard... Mam dla ciebie
niespodziankę...-zaczął mój brat i pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni
Zobaczyłem Alice, rozmawiającą z
naszymi rodzicami.
-O Mój Boże! Gerard,
synku!-ucieszyła się mama-Tak dawno cię nie widziałam!
-M..Mama?-zdziwiłem się i
spiorunowałem wzrokiem Mikey'go
-Michael mówił, że z kimś
przyjedziesz... Wreszcie pozamy Lindsey?-spytał tata
-No nie do końca...-odparłem i
poszedłem do przedpokoju po niczego nie świadomego Franka
-Moi rodzice tu są-szepnąłem mu
do ucha i wprowadziłem go do kuchni
Rodzice spojrzeli zdziwieni na
mnie, na Franka, a potem na Mikey'go. Uśmiechnąłem się nieśmiało.
-Mamo, tato... To jest
Frank-odezwałem się-Mój chłopak
Miałem wrażenie, że mama zaraz
zemdleje. Na tatę wolałem nawet nie patrzeć. Popatrzyłem na Alice. Stała obok
mamy ze swoim uśmiechem i mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
-Może pomoże mi pani z
ciastem?-odezwała się, kiedy zauważyła, że atmosfera stała się dosyć nieciekawa
-Oczywiście-odparła wmurowana
mama
Razem z Mikey i Frankiem
wyszliśmy z kuchni i udaliśmy się do salonu.
-Ty debilu!-powiedziałem i
uderzyłem brata w ramię
-No co? Dzisiaj czeka was druga
niespodzianka i dlatego musiałem zaprosić rodziców-uśmiechnął się
Po zjedzonej kolacji, mama
zaczęła się przyzwyczajać do Franka. Wypytywała od kiedy jesteśmy razem i takie
tam.
-Mamo, tato, Gerard,
Frank..Alice..-odezwał się Mikey-Chciałem... Mam ważną sprawę-wstał z krzesła i
klęknął przed Alice-Alice, kochanie... Wyjdziesz za mnie?-spytał i otworzył
przed nią pudełko z pierścionkiem
-Oczywiście, że tak!-ucieszyła
się i założyła pierścionek
Na twarzy każdego z nas
automatycznie zawitał uśmiech.
Co tak krótko:(
OdpowiedzUsuńAle za to słodkoooo. W końcu wszystko jest pięknie.
Rozdział cudny i taki kochany. Gerdu jak teraz coś zwalisz to już po tobie! Masz dbać i troszczyć się o sojego Franusia bo on tak pięknie powiedział, że Cię kocha. Ciebie, tego który go skrzywdził. Więc masz już zawsze z nim być.
Masz już pomysł na coś po tym opowiadaniu?
WENY, WENY! KOCHAM CIĘ!
Kathi
Ps. Sorry za beznadziejny komentarz, ale jest 23.01 i mój mózg jest papką. Powiadamiałabyś mnie przez gg?
Jesteś geniuszem :3 Rozdział jest genialny!!! Weny życzę :*
OdpowiedzUsuńMarta