sobota, 18 maja 2013

XXXI. "Mama, Stop asking me questions. I’d hate to see you cry."



 Według moich obliczeń pojawią się jeszcze z 2 rozdziały... Przykro mi ;___;
No to dzisiaj znowu tak romantycznie... Chyba xd 
Jakby ktoś chciał być o wszystkim informowany to tutaj jest mój twitter (założony tylko na potrzeby strony xd taki fejm) Na Na Na
Jeśli ktoś chce jeszcze jakiś inny sposób informowania to piszcie ;p zrobie wszystko dla fanów (ah ta sława) 
Jeszcze raz, dziękuje za wyświetlenia i komentarze :*
__________________________

Gerard

Rano obudził nas dzwonek do drzwi. Leniwie wstałem, pozbierałem swoje rzeczy i zszedłem na dół. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem tą krzywą mordę Olivera.
-Co ty tu robisz?!-spytałem
-Przyszedłem do Frankiego-odpowiedział
-On nie chce cię widzieć
-Chcę rozmawiać z nim a nie z tobą-warknął
Usłyszeliśmy jak ktoś zbiega po schodach i już po chwili obok nas stał Frank.
-Frankie, skarbie! Proszę cię wybacz mi-zaczął Oliver i upadł przede nim na kolana-Kocham ciebie i tylko ciebie!
-Nie rozumiesz, że go zraniłeś?-wtrąciłem
-Tak jak ty, idioto!-odpowiedział Oli
Frank przez chwilę wpatrywał się w klęczącego przed nim chłopaka.
-Oliver... Między nami nic nie było i nie będzie. Ja kocham tylko Gerarda-odezwał się w końcu
W oczach Olivera pojawiły się łzy. Spojrzał na Franka i na mnie, a potem wstał.
-Rozumiem...-westchnął-No to... Szczęścia
Kiedy tylko zamknąłem drzwi, odezwałem się:
-Naprawdę denerwuje mnie ta jego morda
Frank zaśmiał się i przytulił do mnie.

* * *
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Mikey znów zaprosił nas do siebie, a my oczywiście przyjęliśmy zaproszenie. Już nie mogłem się doczekać.
Dzień przed wyjazdem do Mikey'go mieliśmy przygotowane wszystkie prezenty i przekąski.
Wieczorem leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy.
-Jak myślisz, jak to będzie w przyszłości?-spytał Frankie
-Nie myśl o przyszłości. Liczy się tylko tu i teraz
-Ale... Poznam kiedyś twoich rodziców?
-Kiedyś na pewno...-odparłem-Ale wpierw ich przygotuję do tego psychicznie-uśmiechnąłem się
Ułożył się obok mnie i przymknął oczy. Nie mogłem się powstrzymać i wsunąłem swoją zimną dłoń pod jego koszulkę.
-Gerard, zboczuchu-mruknął
Zacząłem jeździć ręką po jego torsie, co przyprawiało go o dreszcze. Pochyliłem się nad jego szyją i składałem na niej delikatne pocałunki.  
-Gerard... Wiesz, że mógłbym się z tobą pieprzyć nawet cały dzień, ale akurat teraz jestem bardzo zmęczony
Zrobiłem smutną minkę, ale nie zabrałem dłoni z jego torsu.
-Innym razem-uśmiechnął się

* * *
W końcu pojechaliśmy do Mikey'go. Staliśmy pod drzwiami i czekaliśmy aż otworzy. Wreszcie wpuścił nas do środka. Wymieniliśmy kilka uścisków i miłych słówek.
-Gerard... Mam dla ciebie niespodziankę...-zaczął mój brat i pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni
Zobaczyłem Alice, rozmawiającą z naszymi rodzicami.
-O Mój Boże! Gerard, synku!-ucieszyła się mama-Tak dawno cię nie widziałam!
-M..Mama?-zdziwiłem się i spiorunowałem wzrokiem Mikey'go
-Michael mówił, że z kimś przyjedziesz... Wreszcie pozamy Lindsey?-spytał tata
-No nie do końca...-odparłem i poszedłem do przedpokoju po niczego nie świadomego Franka
-Moi rodzice tu są-szepnąłem mu do ucha i wprowadziłem go do kuchni
Rodzice spojrzeli zdziwieni na mnie, na Franka, a potem na Mikey'go. Uśmiechnąłem się nieśmiało.
-Mamo, tato... To jest Frank-odezwałem się-Mój chłopak
Miałem wrażenie, że mama zaraz zemdleje. Na tatę wolałem nawet nie patrzeć. Popatrzyłem na Alice. Stała obok mamy ze swoim uśmiechem i mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
-Może pomoże mi pani z ciastem?-odezwała się, kiedy zauważyła, że atmosfera stała się dosyć nieciekawa
-Oczywiście-odparła wmurowana mama
Razem z Mikey i Frankiem wyszliśmy z kuchni i udaliśmy się do salonu.
-Ty debilu!-powiedziałem i uderzyłem brata w ramię
-No co? Dzisiaj czeka was druga niespodzianka i dlatego musiałem zaprosić rodziców-uśmiechnął się

Po zjedzonej kolacji, mama zaczęła się przyzwyczajać do Franka. Wypytywała od kiedy jesteśmy razem i takie tam.
-Mamo, tato, Gerard, Frank..Alice..-odezwał się Mikey-Chciałem... Mam ważną sprawę-wstał z krzesła i klęknął przed Alice-Alice, kochanie... Wyjdziesz za mnie?-spytał i otworzył przed nią pudełko z pierścionkiem
-Oczywiście, że tak!-ucieszyła się i założyła pierścionek
Na twarzy każdego z nas automatycznie zawitał uśmiech.

2 komentarze:

  1. Co tak krótko:(
    Ale za to słodkoooo. W końcu wszystko jest pięknie.
    Rozdział cudny i taki kochany. Gerdu jak teraz coś zwalisz to już po tobie! Masz dbać i troszczyć się o sojego Franusia bo on tak pięknie powiedział, że Cię kocha. Ciebie, tego który go skrzywdził. Więc masz już zawsze z nim być.
    Masz już pomysł na coś po tym opowiadaniu?
    WENY, WENY! KOCHAM CIĘ!

    Kathi

    Ps. Sorry za beznadziejny komentarz, ale jest 23.01 i mój mózg jest papką. Powiadamiałabyś mnie przez gg?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś geniuszem :3 Rozdział jest genialny!!! Weny życzę :*

    Marta

    OdpowiedzUsuń