sobota, 13 kwietnia 2013

XIX. "Well I felt I couldn't take, another day inside this place"



 Czuję się Forever Alone, bo nikt nie skomentował poprzedniego rozdziału ;____;
Tak czy siak, dziękuje za te wszystkie wyświetlenia :3 
No to... Czytajcie :3 (i komentujcie :P a przynajmniej byłoby miło .__. )
Z dedykacją dla Olki :3 (huehue, wariatko ty moja :3 :*)
_____________________________________  

Frank

W nocy znowu nie mogłem spać. Ale przynajmniej już nie płakałem. Wiem, że Gerard pare razy wchodził do mojego pokoju. Tylko po co? Nagle poczuł sie winny? Nagle zachciało mu się odbudować przyjaźń? Znaczy...Nie miałem nic przeciwko... Potrzebowałem go.
Rano obudziłem się wyjątkowo wypoczęty, jak na kilka godzin snu. Zauważyłem, że jest dopiero 8, więc jak najciszej zszedłem do kuchni. Przekraczając próg kuchni zobaczyłem czarnowłosego.
-O, ty też już nie śpisz-uśmiechnął się
-Taa...-odwzajemniłem uśmiech
Podszedłem do półki i wyciągnąłem ciasteczka. Spojrzałem w stronę czarnowłosego. Jego włosy były ułożone w artystyczny nieład,  a oczy-tak jak to miał w zwyczaju-podkreślone kredką. Miał na sobie czarne rurki i czarną bluze. Chyba zauważył, że się w niego wpatruję bo popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Coś nie tak?-spytał spoglądając na swoje ubrania
-Nie, nic. Ja tylko...
-Poszedłbyś ze mną do kościoła?-wtrącił
Otworzyłem szeroko oczy.
-A Lindsey?-spytałem
-Zanim ona wstanie...-uśmiechnął sie
W końcu po długich namowach zgodziłem się.
W nocy musiało spaść sporo śniegu, bo wszystko było przykryte kilkucentymetrową warstwą białego puchu. Dobrze, że do kościoła było blisko, bo jakbyśmy mieli jechać autem, to pół godziny byśmy odśnieżali. W połowie drogi znowu zaczął sypać śnieg. W sumie mi to nie przeszkadzało. Śnieg nadawał taką świąteczną atmosfere.
Po skończonej mszy, pogoda trochę się zepsuła. Zaczęło mocno wiać i powstała jakaś zamieć śnieżna. Zacząłem żałować, że nie wziąłem czapki, szalika, czy czegokolwiek innego. No i jeszcze do tego, zamiast normalnej, cieplutkiej kurtki, to ubrałem ukochaną, skórzaną kurteczke. Mózgu, dlaczego? Zawiał mocny wiatr i pełno śniegu sypnęło mi prosto w twarz. Od tego powiewu aż przeszedł mnie delikatny dreszcz.
Kiedy zatrzymaliśmy się na przejściu dla pieszych, czułem się jak bałwan. Cały byłem w śniegu i próbowałem się jakoś rozgrzać.
-Kurde, Frank!-krzyknął Gerard
Podniosłem głowe i spojrzałem na czarnowłosego. Co tym razem zrobiłem? Zauważyłem jak ściąga swój szalik i zakłada mi go na szyje. Poprawił mi go, tak jak troskliwa matka synkowi.
-Teraz tobie będzie zimno-stwierdziłem
Spojrzał na mnie wzrokiem w stylu "No nie żartuj" i podciągnął kurtke pod szyje. Miło z jego strony. Inaczej chyba bym tam zamarzł. No, a do tego szalik był przesiąknięty jego zapachem. Zapachem, który tak bardzo uwielbiałem, za którym tak bardzo tęskniłem, który zawsze otulał mnie do snu. Nawet się nie spostrzegłem kiedy wróciliśmy do domu. Zaraz po przekroczeniu progu, usłyszeliśmy rozmowy dobiegające z kuchni.
-Chodź, zrobię ci gorącą herbatę-zaproponował Gerard wieszając kurtkę na wieszak
Delikatnie popchnął mnie w stronę kuchni. Po wejściu do pomieszczenia zobaczyłem Alice i Mikey'go siedzących przy stoliku. Na szczęście nie było tu Lindsey.
-Lindsey jeszcze nie wstała?-spytał Gerard
-Chyba śpi-stwierdziła Alice ze swoim słodkim uśmiechem
-Gdzie byliście?-zaciekawił się Mikey
-W kościele-odpowiedział Gerard nalewając wody do czajnika-Ale się beznadziejna pogoda zrobiła. Martwię się czy Frankie mi się nie przeziębi-uśmiechnął się w moją stronę
-Nic mi nie będzie-odwzajemniłem uśmiech
W końcu z kubkami gorącej herbaty usiedliśmy w salonie. Niestety Lindsey już wstała i zaszczyciła nas swą obecnością. Na szczęście miałem okazję ją trochę podenerwować, bo ja siedziałem na kanapie obok Gerarda, a ona musiała na fotelu.
Przez cały dzień nie zrobiliśmy nic pożytecznego, jedynie obżeraliśmy się i rozmawialiśmy o różnych głupotach. Najważniejsze było to, że on był blisko. Że martwił się o mnie. Chciał dla mnie jak najlepiej. A przynajmniej tyle wywnioskowałem.
Nie wiem co takiego zrobiłem, ale Lindsey mnie nie lubi. Albo raczej nienawidzi... Jestem dla niej kimś w rodzaju niewolnika. Czy ja zrobiłem coś złego? Biedny Franiu siedzi sobie grzecznie z kubkiem herbaty, a i tak wszyscy mają do niego pretensje.
Te kilka świątecznych dni zleciało naprawdę szybko. Za to zbliżał się sylwester. Mikey zaproponował, że taką "mini imprezkę" można by zrobić u niego. Mi ten pomysł się nie podobał. Dlaczego? Gerard będzie się obściskiwał z Lindsey, a Mikey będzie z Alice. Zostanę sam.
-Frank!-wyrwała mnie z rozmyślań Alice
-Hm..?-ocknąłem się
-Zaproś tutaj tą Jennifer!
W sumie... Nie był to najgłupszy pomysł.
W końcu nadszedł sylwester. Dzięki Bogu, Jenn nie miała żadnych planów, więc zgodziła się przyjść.
Jest naprawdę spostrzegawczą dziewczyną, bo od razu wykryła, że między mną a Lindsey jest jakiś konflikt. Nie chciałem jej zdradzać całej tej historii, bo nie wiedziałem czy jej aż tak zaufać. W pewnym momencie wybuchła między nimi nawet drobna sprzeczka, ale szybko zareagowaliśmy i odciągnęliśmy je od siebie.
Ogólnie sylwester fajnie minął. Nie zwracałem zbytnio uwagi na Lindsey i Gerarda, bo większość czasu spędziłem z Jennifer. Ona jest naprawdę niesamowita. Można przy niej zapomnieć o wszystkich problemach.

* * *

W końcu dobiegł koniec mojego pobytu u Mikey'go. Myślałem, że będzie o wiele gorzej. Z chęcią bym to powtórzył.
Siedziałem w swoim pokoiku i pakowałem ciuchy do torby.
-Hej, Frankie-usłyszałem
Powoli się odwróciłem i zobaczyłem jak do pokoju wślizguje się Gerard.
-Miło było cię spotkać-uśmiechnął się
-Ciebie też-westchnąłem
-Może teraz będziemy się częściej spotykać?-spytał
-Z chęcią-ucieszyłem się
-Wystarczy jeden telefon i od razu do ciebie przyjdę-powiedział i zrobił krok w moją stronę
Po chwili delikatnie mnie uścisnął. Odwzajemniłem uścisk, by móc go przy sobie zatrzymać na dłużej. W końcu nie wiadomo, kiedy się nadarzy kolejna okazja.

3 komentarze:

  1. Szczerze? to liczyłam na jakąś scenę zazdrości ze strony Gee, gdy Frank zaprosił Jennifer na sylwestra... Ale kłótnia między Jennifer a Lindsey to też dobry pomysł ;D
    sorki, że nie skomentowałam ostatniego, ale zablokowali mi konto, sama nie wiem dlaczego xDD a, że nie skomentowałam to masz teraz ode mnie takie serducho:
    ░░░░░░░████████░░░░░░░░█████████░░░░░░
    ░░░░░██▓▓▓▓▓▓▒▓▓██░░▓█▓▓▓▓▒░▒▒▓▓██░░░░
    ░░░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░▓▓███▓▓▓▓▓▒▒▒░░▒▓▓█▒░░
    ░░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒▒▓▓█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░░▓▓█░░
    ░▒█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██▓██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░░▓▓█░
    ░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░▒▓█▒
    ░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░█░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░░▓██
    █▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓░░░░░░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓░░▓▓█
    █▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓░░░█░█░░▒▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒░▓▓█
    █▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░▒█░██░░▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒▒▓▓█
    █▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░░░░░░░▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒▒▓██
    █▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░▒█░░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒▓▓█░
    ▒█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▒▓▓█░
    ░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▒░
    ░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░
    ░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░░
    ░░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▓▓▓▓▓███▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓█▓░░░
    ░░░░█▓▓▓▓▓▓▓▓▓████████▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░
    ░░░░▓█▓▓▓▓▓▓▓▓██▒▒▓▒▒▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░░
    ░░░░░░█▓▓▓▓▓▓▓▓█▒▒▒▒█▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░░░
    ░░░░░░░██▓▓▓▓▓▓▓▓██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░░░░
    ░░░░░░░░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░█▓▓▓▓▓▓███▓▓▓▓▓▓▓█░░░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓▓██░░░░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░░░░██▓▓▓▓▓▓▓▓▓█░░░░░░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░░░░░░██▓▓▓▓▓██░░░░░░░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░░░░░░░▒█▓▓██░░░░░░░░░░░░░░░░
    ░░░░░░░░░░░░░░░░░░▓█░░░░░░░░░░░░░░░░░░

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwwwww jakże mi miło :3
      Poczułam się doceniona :D xd <3

      Usuń
  2. Ja czytam, ja czytam!
    No to ten: Też myślałam, że będzie jakaś scena zazdrości, ale może nie wszystko stracone:D Pomysł ciekawy tylko akcja jakby troszkę za szybko się toczy. Gerdu dający szaliczek Franiowi bardzo mi się podobał...A mogłaś opisać tą sprzeczkę Jenn z LynZ...Rodział ogólnie taki..lekki(?) NO!
    Fajnie piszesz i Ja chcę więcej:)
    Wiedz, że ja czytam, nie zawsze będę komentować, ale się postaram.
    Uwilebiam być ninją...
    Pozdrawiam i weny!

    Kathi

    OdpowiedzUsuń