piątek, 19 kwietnia 2013

XXII. "So sick and tired of all the needless beating"



 Za oknem wspaniała pogoda, a ze mnie taki noł lajf >_< 
Tak czy siak... Dziękuje za te wszystkie komentarze :D
Z dedykacją dla Fun Puppy , której komentarz rozwalił system... "Kici, kici Gerard" :3
A więc czytajcie i komentujcie :3 Kocham was <3
__________________________  

Gerard

Po moim wypadku sprawy z Lindsey znowu się poukładały. Nadal miała pretensje o to, że za dużo czasu spędzam z Frankiem, ale i tak było lepiej niż wcześniej. Do czasu.
Miesiąc po wypadku znowu się zaczęło między nami psuć, tylko, że było o wiele gorzej niż wcześniej. Wytykaliśmy sobie wszystkie wady i błędy. Czasami zdarzało się, że mogliśmy ze sobą normalnie porozmawiać, ale te sytuacje przytrafiały się coraz rzadziej.Nie miałem pojęcia co zrobić, żeby to naprawić. Starałem się, ale z marnym skutkiem. Ona nie robiła nic w kierunku tego, żeby było dobrze. W końcu i ja się przestałem starać.

* * *

Przechadzałem się ciemnymi, opustoszałymi uliczkami. Przemyślałem wszystkie te sprawy i kłótnie z Lin. Albo życie wystawia nas na próbę, albo daje nam znak, że mamy się rozstać. Nie, nie mógłbym się z nią rozstać. Przecież ją kochałem... Ale teraz to uczucie tak jakby trochę przygasło. Ja nie byłem szczęśliwy, a ona pewnie też nie. Może jednak lepiej byłoby dać sobie spokój? Już raz nam nie wyszło, przez jej głupotę... Może lepiej by było gdybym do niej nie wrócił? Życie na pewno potoczyło by się inaczej. I przede wszystkim lepiej.
Jak najciszej wślizgnąłem się do domu. Była godzina 1, więc podejrzewałem, że Lindsey będzie spała.
-Możesz mi powiedzieć, gdzie byłeś?-usłyszałem-Ostatnio jakoś nic mi nie mówisz, gdzie wychodzisz, z kim wychodzisz...
-Myślałem, że to mało istotne-odparłem
Powoli ruszyłem po schodach na górę, a ona po chwili ruszyła za mną.
-Wiesz co... Przemyślałem całą tą sytuacje i lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy-odezwałem się wchodząc do sypialni
-Co?!-zdziwiła się
-Postanowiłem odejść. Tak będzie lepiej-kontynuowałem
-Tylko tyle masz do powiedzenia?
-Lindsey... Nie kocham cię, tak jak kochałem cię wczoraj
Przez chwilę patrzyła na mnie i nie wiedziała co powiedzieć. Sam się zdziwiłem, że powiedziałem coś takiego. No ale taka była prawda. Całe to uczucie, które kiedyś między nami było, teraz po prostu wygasło. Wszystkie te chwile razem spędzone, odeszły w niepamięć. Wszystkie te piosenki pisane dla niej, straciły sens.Cała ta miłość, przestała mieć dla mnie znaczenie...
Szybko spakowałem swoje rzeczy i ruszyłem w stronę drzwi. Ta sytuacja coś wam przypomina? Cały czas w ten sam sposób ranie ludzi. Odchodzę bez słowa, bo uważam, że tak będzie lepiej. Lepiej dla mnie. Ale przez to, że więcej czasu spędzałem z Frankiem, znowu zaczął zwracać uwagę na problemy innych. Czyli jednak wcześniej się zmieniłem. Zmieniłem się przez Lindsey. Po prostu owinęła mnie sobie wokół palca, a ja głupi nie zwróciłem na to uwagi.
Mimo późnej godziny wyszedłem z domu, zostawiając zapłakaną Lindsey w środku. Pewnie za kilka dni pożałuję tej decyzji. A wtedy standardowo będzie już za późno.
Przysiadłem na jednej z ławeczek w parku. Niebo obsypane gwiazdami, jasny księżyc... Wspaniała noc, taka magiczna wręcz.
W pewnym momencie dostrzegłem grupę jakiś dresów. Wiedziałem, że będą kłopoty. Zawsze obawiałem się dresów, bo są nieprzewidywalni. Szczególnie o 2 w nocy. O dziwo, jednak spokojnie mnie ominęli. Po chwili zauważyłem, że podchodzą do jakiegoś innego chłopaka i go zaczepiają. Na początku się nie przejąłem, ale w końcu zauważyłem kim jest ten chłopak. Frankie.
Podbiegłem w stronę dresów i postanowiłem narazić swoje życie.
-Zostawcie go-rozkazałem, a Frank spojrzał na mnie zdziwiony i przerażony
-Obrońca się znalazł-zaśmiał się jeden i popchnął Franka, a po chwili poszli
Podszedłem do Franka leżącego na ziemi.
-Nic ci nie jest?-spytałem
-Chyba nic-odparł i mocno się do mnie przytulił
Pomogłem mu wstać, a potem usiąść na ławce.
-Co ty tu robisz o tej godzinie?-zdziwił się
-Zerwałem z Lindsey i wracałem do domu-odpowiedziałem-A ty?        
-Nie mogłem spać i jakoś tak nie chciałem siedzieć w domu...-westchnął-Może na razie zatrzymasz się u mnie? Przecież nie będziesz o 2 w nocy plątać się po mieście
Zgodziłem się bo do mojego domu był jeszcze spory kawałek, a byłem już zmęczony.
Objąłem go ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu.
-Czemu zerwałeś z Lindsey?-zaciekawił się
-No wiesz... Przestaliśmy się dogadywać i uznałem, że to co było między nami już się wypaliło
Przybliżył się do mnie, delikatnie opierając głowę o moje ramię. W końcu doszliśmy do domu.
Zanim zasnąłem, myślałem jeszcze o tym co dzisiaj zrobiłem. Jeszcze kilka miesięcy temu myślałem, że Lindsey to ta jedyna, a tu nagle sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Ale to była dobra decyzja. Nie byłem w tym związku szczęśliwy. Byłem ograniczany. Ona pewnie też nie była najszczęśliwsza. Ciągłe kłótnie musiały ją wykańczać. Jednak nie wiem co teraz zrobię... Przez jakiś czas myślałem, co by było gdybym wrócił do Franka, ale szybko doszedłem do wniosku, że między nami już niczego nie ma i jest dla mnie po prostu przyjacielem. A po za tym nie wiem, czy po tym jak go zraniłem, chciałby do mnie wrócić...
Przewracałem się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Przeróżne myśli kłębiły się w mojej głowie i oko zmrużyłem dopiero koło 5.

3 komentarze:

  1. uczcijmy minutą ciszy rozpad związku Lindsey i Gerarda, aby Lin się lepiej poczuła... *liczy sekundy* 1, 2, 3....
    hahaha... żartuje! dobrze ci tak Lindsey! Gee wreszcie zrozumiał, że go wykorzystujesz... mam nadzieję, że się już nie spotkamy xDD
    rozdział fajny, ale mogłaś trochę rozwinąć wątek z tymi dresami, że np. goniliby Frania i Gerarda czy coś...
    No nic, a teraz jak zawsze weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo! Gerd w końcu zerwał z LynZ.To smutne *jasne, z pewnością*..NO ale jak to między nim a Franiem nic nie ma? No ja się pytam! Ty Gerad lepiej znów bądź w nim zakochany bo mnie popamiętasz!
    Rozdział bardzo mi się podobał, a szczególnie teraz kiedy mam żałobę po internecie. Nie mam neta! To okropne, całe dnie nie wiem co ze soba zrobic. Teraz jestem u cioci i ty mi upiekszyłaś ten dzień...Wiem, że spóźniłam się komentem..
    Pisz, bo wychodzi ci to dobrze!
    Weny!
    Pozdrawiam!

    Kathi

    OdpowiedzUsuń