poniedziałek, 15 kwietnia 2013

XX. "I'm the one that you loathe"



 Dzisiaj tak trochę krótko, ale to dlatego, że musiałam napisać jakieś przemyślenia Gee :3
I zastanawiajcie się co się takiego mogło stać :3 (z chęcią posłucham waszych opinii) 
Chcę wam podziękować za ponad 2000 wyświetleń :D Jest to dla mnie wyjątkowo ważne ^^
Jakbym chciała pisać dedykacje to by mi to dwa lata zajęło, bo chciałam napisać dla każdego z was. Więc powiem tak.... Każdy kto to czyta, niech wie, że tutaj jest dla niego dedykacja xd Trochę bezsensu, no ale ... ._____. Leń ze mnie.
Kocham was wszystkich i w ogóle ... :3
No to ten... Czytajcie, komentujcie i tak dalej :D
<przytula każdego z osobna>
__________________________________________    

Gerard

Jak teraz o tym myślę, to cieszę się, że udało się ściągnąć Franka na święta. Miło było go znów zobaczyć. Zaciekawiła mnie ta blondynka, którą przyprowadził na sylwestra. Czy coś między nimi jest? Znaczy... Nie, żeby mnie to jakoś specjalnie obchodziło... W każdym razie pokłóciły się z Lindsey. Chyba poszło o to, że Lin chciała, żeby Frank skoczył do sklepu po jeszcze jednego szampana, a Jenn wkroczyła do akcji i jej wygarnęła co nie co.... Posypały się ostre słowa i by się na siebie rzuciły, gdybym z Frankiem w porę nie zareagował.
Obiecałem Frankiemu, że w każdej chwili możemy się spotkać. Zależy mi na tym, by być dla niego dobrym przyjacielem.Powiedział, że mnie potrzebuje, więc zrobię dla niego wszystko.
Lindsey zaczęła robić jakieś afery, że za dużo czasu chcę poświęcać Frankowi. Już niejeden raz się kłóciliśmy, przez pół dnia. Można by rzec, że o taką błahostkę. To wygląda trochę tak, jakby Lindsey próbowała mnie ograniczyć. Owinąć wokół palca. I potem to wszystko prowadziło do kłótni. Ale to nie tak, że już jej nie kocham. Kocham ją i to najbardziej na świecie, ale coś się między nami zaczęło psuć i po prostu trzeba to naprawić. Ale każda próba naprawy nie kończyła się nie najlepiej. Nie wiem co się stało.
Z Frankiem spotykałem się nawet kilka razy w tygodniu. Spędzaliśmy czas jak starzy, dobrzy przyjaciele. Z każdym dniem coraz bardziej mi ufał i na nowo się otwierał. Jedynym tematem którego nie chciał poruszać, to był okres pierwszego miesiąca po tym jak go zostawiłem. Opowiedział wszystko o Jennifer i o tym jak to mój brat mu pomagał. Zauważyłem, że za każdym razem jak wspomina o Jenn, to strasznie ją zachwala. Według niego jest naprawdę wyjątkowa, choć sam cały czas powtarza, że nic do niej nie czuje.

* * *
Nie wiedziałem co zrobić z tą sytuacją, więc zrobiłem najgorszą rzecz jaką mogłem zrobić. Poszedłem na imprezę się upić. Tak chciałem walczyć z problemem.
Standardowo wypiłem za dużo. Przez dłuższy czas nie miałem styczności z alkoholem, a teraz nikt mnie nie obserwował i nie pilnował.
Z imprezy wyszedłem po 2 z jakąś nowo poznaną dziewczyną. Nie pamiętam czy między nami do czegoś doszło.
Obudziłem się u kogoś na kanapie. Wnętrze domu wyglądało znajomo. Dom Franka.
-O, Gerard, obudziłeś się-usłyszałem
Przysiadł obok mnie na kanapie. Pierwszy raz w jego spojrzeniu wyczytałem coś takiego... On się mnie brzydził. Widząc mnie w takim stanie, czuł odrazę. Obiecałem mu kiedyś, że już nie będę pić. Kolejna obietnica, którą złamałem. Znowu go zawiodłem.
-Ja przepraszam-westchnąłem
-Co się tym razem stało?-spytał
-Nie mam ochoty o tym mówić-odparłem
Spiorunował mnie wzrokiem. Przecież mu nie będę opowiadał, że kłócę się z Lindsey o niego. Że poświęcam mu za dużo czasu. Ja uważam, że powinienem spotykać się z nim jeszcze częściej. Ale Lindsey tego nie zrozumie.
-Gerard...-zaczął
-Chodzi o Lindsey. Robi mi różne afery i takie tam
-Ale to nie jest powód do picia-stwierdził
-Uwierz, że jest
Westchnął i poprawił czarną grzywkę. Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon. 6 nieodebranych połączeń od Lindsey. Szybko wybrałem jej numer, ale nie odebrała. Zapomniałem, że teraz pewnie jest w pracy.
-Dobra, ja chyba pójdę-odparłem i wstałem z łóżka
-Chociaż coś zjedz-zaproponował chwytając mnie za rękę i ciągnąc w stronę kuchni
Przygotował naleśniki, więc się zgodziłem.
Wracając do domu, zadzwoniła do mnie Lindsey.
-Hej kochanie-odezwałem się
-Gdzieś ty był?!-usłyszałem-Dzwoniłam 6 razy!!
-Jezu, przepraszam... Długa historia...
-Z chęcią posłucham! Tylko mi nie mów, że byłeś u tego całego Franka!
Po tych słowach trochę się wkurzyłem. Znowu robi mi pretensje o Frankiego.
-Byłem, ale to trochę dłuższa historia-powiedziałem w końcu
-Tak? To wspaniale-odpowiedziała sarkastycznie-Wiesz co, nie chce mi się teraz o tym gadać. Ale nie myśl, że zapomnę. Porozmawiamy w domu.
Kiedy się rozłączyła byłem już porządnie wkurzony. Kolejna kłótnia, z tego samego powodu. Znowu zachciało mi się napić, ale postanowiłem sobie, że nie wejdę do monopolowego.
I wtedy odkryłem, że to był naprawdę pechowy dzień....

2 komentarze:

  1. tak Gee, naprawdę cię nie obchodzi cię to czy jest coś między Frankiem a Jennifer...
    czemu pechowy? napadli go? zgwałcili? a może spotkał tamtą dziewczynę z imprezy, albo jej chłopka i on go chciał zabić? czy Gee trafi do szpitala? xDD
    wiem, pewnikiem bardzo się mylę :P
    no nic, mi się tam rozdział podoba i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. OOO no rzeczywiście krótki, ale jest. I bardzo się cieszę:D
    Gerard jak to Cię nie obchodzi czy jest coś między tą dziewczyną a Franiem! Ty imbecylu, prehistoryczna kreaturo, bezduszna szujo! Ma cię to do cholery obchodzić! Ugh Gerd naprawdę mnie nie wkurwiaj...Dobra ogar:D Może Gee będzie mieć wypadek? Albo go ktoś zgwałci na zlecenie Franiuszki? Nie, Frań taki nie jest. Ciekawe..
    NO czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam i weny życzę!

    Kathi

    OdpowiedzUsuń