piątek, 26 kwietnia 2013

XXV. "You're just a sad song with nothing to say"



 Dzisiaj tak krótko, ale obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy :3
Mam nadzieję, że następny rozdział dodam w poniedziałek, bo potem wyjeżdżam na kilka dni i nie będe miała kiedy dodawać DDD:
Tak czy inaczej... Rozdział chciałabym zadedykować Oli ,wariatko ty moja :3 Kocham cię :** Ale ty to chyba wiesz .__. xd 
No i jeszcze: Rainbow Exorcist, Kathi i standardowo Marcie  
_________________________________________ 

Frank

Oliver wydawał się być naprawdę wspaniałą osobą. Do tego wiele nas łączyło. Miłość do psów, The Misfits i rysowania. Miał duże poczucie humoru i można było z nim o wszystkim porozmawiać. A najlepsze było to, że okazało się, że też jest homoseksualistą. Czyżby szczęście się do mnie uśmiechnęło? Znaczy... Nie mówię, że się w nim zakochałem czy coś... Wątpię, żebym mógł poczuć do niego coś tak silnego jak do Gerarda.
W każdym razie, postanowiłem dać mu szansę i umówiliśmy się na taką jakby randkę.
Poinformowałem o tym Gerarda, przez co trochę się oburzył. Chciał mnie nawet przykuć do łóżka, żebym nie szedł, bo stwierdził, że przecież wcale nie znam Oliego i może się okazać psychopatą. Gerard czasami przesadza. Rozumiem, że martwi się o mnie, ale niech nie przesadza.
Z Oliverem zdecydowaliśmy, że pójdziemy do restauracji, a potem się zobaczy.
W restauracji próbowaliśmy lepiej się poznać. Jak się okazało, on również miał kiedyś zespół, ale szybko się rozpadli. Przyznał też, że kiedyś słuchał mojego zespołu. Wyznał mi, że jak na razie miał jednego chłopaka, ale szybko się rozstali. Postanowiłem mu zaufać i opowiedziałem całą historię z Gerardem.Współczuł mi i stwierdził, że on nigdy by mnie tak nie potraktował.
Potem poszliśmy na jakiś spacer. Zachowywał się w stosunku do mnie bardzo opiekuńczo, a ja chyba tego potrzebowałem. Brakowało mi kogoś, kto mógłby się o mnie zatroszczyć.
Po zakończonej "randce" Oli zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Nie wiem czemu Gerard uważał go za jakiegoś psychopatę... Przecież Oliver jest naprawdę cudowny i troskliwy. Chwila... Chyba, że Gerard jest zazdrosny, o to, że umawiam się z Oliverem. Nie, przecież to niemożliwe.
Staliśmy pod moim domem i rozmawialiśmy. Nie chciałem go wpuszczać do środka, bo w sumie było już późno, a nie chciałem żeby zostawał u mnie na noc.
-Dobra, ja już chyba pójdę-odezwał się Oli
Przez chwilę nie wiedziałem jak zareagować. Uścisnąć? Podać dłoń? Jednak chłopak postanowił przejąć inicjatywę i zaczął się nade mną pochylać. Jak zahipnotyzowany, również delikatnie nachyliłem się w jego stronę. W ostatniej chwili odsunąłem się od niego.
-Przepraszam Oliver... To trochę... Za szybko się to dzieję... -westchnąłem
-Nie, to ja przepraszam... Nie powinienem tak...-stwierdził
-Do następnego spotkania-uśmiechnąłem się i delikatnie go uścisnąłem
Wszedłem do domu i położyłem się zmęczony na kanapie. Oliver wydawał się być naprawdę fajny, ale wątpiłem, bym mógł poczuć do niego coś takiego jak do Gerarda.I jeszcze do tego to wszystko za szybko się działo. Pierwsza randka, a on już chciał mnie pocałować...
Leniwie powlokłem się do sypialni i padłem na łóżko. Przed snem postanowiłem jeszcze poprzeglądać album, który dostałem od Gee. Szczerze mówiąc, ten prezent mnie niesamowicie zaskoczył. Sądziłem, że po naszym rozstaniu, on te wszystkie zdjęcia wywali.
Jedno z tych zdjęć, zrobione podczas Walentynek, bardzo przypadło mi do gustu. Postanowiłem oprawić je w ramkę i dać koło łóżka. Tak wiem, to głupie.
Wyciągnąłem zdjęcie, a spod niego wypadła jakaś karteczka. Zdziwiony otworzyłem ją i zacząłem czytać.
"If I could be with you tonight
I would sing you to sleep
Never let them take the light behind your eyes
One day I’ll lose this fight
As we fade in the dark
Just remember you will always burn as bright"
Przyjrzałem się dacie, po dłuższym zastanowieniu zauważyłem, że to data dnia w którym chciałem się zabić. Po moim policzku spłynęła łza. Cholera, ostatnio w ogóle nie panuje nad emocjami. Frank, przecież to tylko nic nie znacząca piosenka, weź się w garść. 
Przeczytałem tekst jeszcze przynajmniej pięć razy i poszedłem spać.

3 komentarze:

  1. Trochę tak się urwało :<
    Gees, już myślałam, że się z tym Olivierem pocałuje. Nie ma co, niemal się oplułam xD
    Z tym zdjęciem i cytatem...aw. Te emołszyns ;___;
    Pisz dalej :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, dziękuję:)
    Rozdział no fakt krótki, ale podobał mi się.
    Czemu Frankie nie pocałował Oliego? No czemu? I dlaczego tam Gerda nie było? Zaraz wyciągnę siekierkę i pogonię ich.
    Pokojarzyło mi się jak przeczytałam tekst o przykuciu do łóżka. Już ja bardzo dobrze wiem, że Gerard chciał go tak naprawdę zgwałcić. I kto tu jest psychopatą? W sumie to chyba nawet nie byłby gwałt, jeśli dwóm stronom się podoba. Bo to, że Frank byłby zadowolony to przecież oczywiste. Eee o czym ja pieprzę? Anyway, pisz dalej. Mówisz kolejny rozdział w pon? Ja tam bym wolała już teraz:)
    Piosenka...smutno mi ;(
    WENY, Pozdrawiam!

    Kathi

    OdpowiedzUsuń
  3. jej... Dzięki za dedyka <3
    No rozdział krótki, ale ciekawy xDD
    ehhh.... ten Olivier... dobrze, że się Frank z nim nie pocałował :P
    czekam na następny rozdział i życzę weny i jeszcze raz weny ;D

    OdpowiedzUsuń