środa, 17 kwietnia 2013

XXI. "Give me a shot to remember"



 Chciałam wam wszystkim z całego serca podziękować.
W ciągu mniej więcej miesiąca zdobyłam: 2175 wyświetleń, 48 komentarzy i 10 obserwatorów <3
Rozdział chciałam zadedykować: Oli <3 , Kathi i Rainbow Exorcist.(Wasze komentarze o gwałcie mnie rozwaliły xd)
Ten rozdział szczerze mówiąc mnie troche bawi... No ale nie mnie to oceniać :P 
__________________________________________ 

Frank

Czułem do Gerarda odrazę. Znowu się upił, a obiecał, że nie będzie. A do tego upił się przez Lindsey. Przecież są razem tacy szczęśliwi...
Sprzątałem kuchnie, gdy usłyszałem dzwonek telefonu. Dzwonił Mikey.
-Halo? Frank?-usłyszałem zaraz po odebraniu podenerwowany głos Mikey'go
-Co się stało?-spytałem
-Gerard miał wypadek,  leży w szpitalu!
Zapytałem w którym, a potem rzuciłem telefon, szybko włożyłem buty i wybiegłem z domu. Nie powinienem go tak puszczać samego. Mogłem pójść z nim. Pewnie zadzwoniła Lindsey i się pokłócili. Jaki ja jestem głupi!
Kiedy wpadłem do szpitala, zobaczyłem Mikey'go i Lindsey. Czarnowłosa chodziła w kółko, co jakiś czas przeczesując włosy i pociągając nosem. Mikey siedział na jednym z krzeseł i miał twarz schowaną w dłoniach.
-Co z nim?-spytałem podbiegając do Mikey'go
-Nie wiem. Nic nam nie powiedzieli-odparł
-To moja wina-usłyszeliśmy Lindsey-Gdybym się z nim nie pokłóciła, to pewnie skupiłby się na tym jak chodzi
-Lin, to nie twoja wina-odpowiedział Mikey
Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale z sali wyszedł lekarz.
-Jego stan jest stabilny, myślę, że nic mu nie będzie. Zrobimy jeszcze kilka badań i wtedy będziemy wszystkiego pewni
-Mogę do niego wejść?-spytała Lindsey
-Ale tylko na chwilę. On potrzebuje odpoczynku.
Lindsey przytaknęła głową i weszła do sali. Ja i Mikey stanęliśmy pod drzwiami. Nie miałem odwagi tam wejść. Nie chciałem widzieć go w takim stanie.
-Chodź-poprosił Mikey
Chwilę się zawahałem, ale w końcu wkroczyłem za blondynem.
-Hej kochanie-szepnęła Lindsey do Gerarda
On otworzył szeroko oczy i spojrzał na nią zakłopotany.
-Pani chyba mnie z kimś pomyliła-odpowiedział
-Gerard, to ja, Lindsey, twoja dziewczyna-odezwała się zaskoczona
-Co? Ja nie mam dziewczyny-kontynuował
Lindsey pociągnęła nosem i wyszła z sali. Obejrzałem się za nią zaskoczony, a potem razem z Mikey'em podeszliśmy do łóżka Gerarda.
-Hej skarbie-uśmiechnął się do mnie-Fajnie, że przyszedłeś, tęskniłem za tobą
Z Mikey'em wysłaliśmy sobie pełne zdziwienia spojrzenia.
-My...my jesteśmy razem?-zapytałem
-Nie pamiętasz?-zasmucił się
-Ale Gerard... My zerwaliśmy, ta czarnowłosa, to twoja dziewczyna-odparłem
-Kochanie, co ty wygadujesz?-zdziwił się
Kochanie? Skarbie? Nie, to było dla mnie za wiele. Wszystkie te słowa, sprawiły, że przypomniały mi się chwile spędzone z nim. Do moich oczu mimowolnie napłynęły łzy.
-Frankie, o co chodzi?-spytał z troską
Spojrzałem na Mikey'go, a potem wyszedłem z sali. Lindsey siedziała tuż przy drzwiach, wycierając łzy. Usiadłem trochę dalej od niej.
Po moich policzkach poleciały łzy. Nawet nie próbowałem ich powstrzymać. Przypomniały mi się wszystkie te wspaniałe chwile, kiedy traktował mnie z taką troską. Przypomniało mi się, kiedy to ja byłem w szpitalu i on mnie odwiedził.
-Frank, wszystko w porządku?-spytał Mikey
-Nie-odpowiedziałem i wybuchnąłem płaczem-Ale myślę, że powinieneś się martwić o Lindsey
Obydwoje spojrzeliśmy w jej kierunku. Siedziała sama, wycierając łzy rękawem.

* * *
Jak się okazało Gerard stracił pamięć. Znaczy, nie do końca stracił. Dziwnym trafem pamięta tylko mnie i Mikey'go.... W szpitalu miał spędzić kilka dni, a potem mieli go wypuścić.
Siedziałem z Mikey'em i Gerardem na stołówce, a Lindsey w tym czasie próbowała się dowiedzieć co mu dokładniej jest. Cały czas próbowaliśmy mu uświadomić, że Lin to jego dziewczyna, jednak on się upierał, że to ja jestem jego miłością. A może on wcale nie stracił pamięci, tylko mówił to co mu leży na sercu? Nie, Frank, przestań.
-Wracamy do pokoju?-spytał Gee-Zmęczony jestem
Wstaliśmy od stolika i ruszyliśmy w stronę drzwi. Gerard szedł jako pierwszy i w sumie dobrze. Bo to on oberwał drzwiami, a nie ja. Ok, to było bezczelne... W każdym razie kiedy podeszliśmy pod drzwi, one otworzyły się i uderzyły Gerarda. W głowę. To się nazywa szczęście. Upadł na podłogę, a ja i Mikey rzuciliśmy się na pomoc.
Po bliskim spotkaniu z drzwiami pamięć mu wróciła. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Ale miło było usłyszeć od niego pare miłych słówek. Kiedy tylko odzyskał pamięć, to trochę pokłócił się z Lindsey. Nie wiem o co poszło, bo nie podsłuchiwałem, ale pewnie o to że się upił.

3 komentarze:

  1. dziękuję za dedykację <3 no, ale co masz do gwałtu? xDD
    ehh... a przez chwilę, gdy Gee stracił pamięć było tak słodko... :3 ale skoro po utracie pamięci Gerard pamiętał Frania, a nie Lindsey to znaczy, że to Frank jest dla niego ważniejszy od Lin... :D
    a na koniec, tradycyjnie życzę weny... xP

    OdpowiedzUsuń
  2. *Łka, bo ostatnio nie nadąża komentować a rozdziały pojawiają się tak szybko*
    Gerard był taki słodki, kiedy mówił do Frania per skarbie, kochanie... Ani trochę nie było mi żal płaczącej Lindsey. Te łzy są fałszywe. Takie suki nie mają uczuć. ;___; A Frank... Trzeba było korzystać z okazji i być wrednym. No przecież mogłeś się rzucić na Gerarda i go wyściskać, ale nieee - on musiał się pójść popłakać. ;__;
    Hm... Gee stracił i odzyskał pamięć po uderzeniu? *chowa kij baseballowy za plecami* Gerard! Kici kici kici! No chodź, mam coś dla ciebie! :3

    Też życzę weny i możesz dodać coś szybko. Bardzo szybko. Najlepiej zaraz. :3

    xoxo Fun Puppy

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedyk<3 *tuli*
    Rozdział podobał mi sie, taki śmieszny trochę;) A było tak miło jak Gerard mówił te słodkie słówka. Skarbie, kochanie. Gerd po straceniu pamięci - wspaniały, Gerd po odzyskaniu pamięci - okropny. Ale no, pokłócił się z LynZ więc może wszystko zmierza ku dobremu..Przecież nie zapomniał swojej prawdziwej miłości, a to wredne babsko wyleciało mu z głowy.
    Jak przeczytałam, że po ponownym uderzeniu wróciła mu pamięć, to wpadł mi pomysł taki jak Fun Puppy. To ja wezmę maczugę i jak tylko będzie pamiętał to jebniemy go w łeb:D
    Frankie jest K-O-C-H-A-N-Y! I z drugiej strony biedny. Te wspomnienia go wykończą...Ma takie dobre serduszko. Way nie zasługuje na niego.
    Pisz! Chcę więcej! A tak w ogóle to czytam, nie zdążyłam nawet się rozkręcić a tu koniec:(
    Pozdrawiam i weny życzę!

    Kathi

    OdpowiedzUsuń