wtorek, 12 marca 2013

II. "I got a bulletproof heart. You got a hollow point smile"

W jeden dzień zdobyłam tak dużo wyświetleń, wow O.o :D
No to mam nadzieje że sie podoba i będziecie to czytali ;D
Rozdziały postaram sie dodawać systematycznie, a póki mam kilka rezerwowych (nudy na lekcjach) to nie będzie z tym problemu. 
____________________________________

 

Gerard

Rano wstałem dość  wcześnie, żeby sie przygotować do tego wywiadu. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem jak sie ten zespół nazywa. Nawet lubiłem tą prace, dzięki niej spotykałem znanych ludzi. No może nie aż tak znanych, ale zawsze coś. W sumie to nie wiem czemu zdecydowałem sie na dziennikarstwo. Miałem talent plastyczny, grać na gitarze umiałem.. Mogłem robić wszystko, a zdecydowałem sie na taki nudny zawód.
Poszedłem do łazienki. Czasami zastanawiam sie, po co tu jest lustro. Nienawidze patrzeć na moją zrytą twarz. Dziewczyny zakrywają ją pod toną makijażu, ja jedynie pozwalałem sobie na lekki makijaż oczu. Z mojej twarzy łatwo można było wyczytać że cierpie. Nigdy nie umiałem ukryć emocji. Taka moja wada.  Przemywając twarz, zobaczyłem na półce szminke mojej byłej dziewczyny Lindsey. Zerwała ze mną ponad 3 miesiące temu, a ja nadal mam kilka jej rzeczy. Tęsknie za nią jak cholera. I pewnie długo będe. Kiedy ktoś był jest dla mnie ważny, nie potrafie tak nagle o tej osobie zapomnieć.

Koncert mi sie spodobał. Mają taki swój styl. Po występie poszli sie ogarnąć i przygotować do wywiadu.
Chłopak który grał na gitarze, był najwcześniej gotowy. Miał czarne włosy, lekko opadające na oczy i był dość niski. Wyglądał znajomo.
-Czy to nie na ciebie wczoraj wpadłem?-spytał
No tak, to wiele wyjaśnia.
-A to ty!-uśmiechnąłem sie
-Jestem Frank-odwzajemnił uśmiech
-A ja Gerard, ale możesz na mnie mówić Gee
Jego uśmiech był taki dość wyjątkowy na swój sposób. Uśmiechał sie jak małe dziecko, na wiadomość że pojedzie do Disneylandu.
Pogadaliśmy chwile o muzyce którą lubimy, aż dołączyła do nas reszta zespołu. Przez ten czas dowiedziałem sie od Franka, że lubi Mansona, The Misfits, Green Day i kilka innych zespołów które również uwielbiam.  Wywiad sie fajnie z nimi przeprowadzało. Byli najbardziej wesołym zespołem z jakim rozmawiałem.
Jednak podczas wywiadu nie mogłem sie skupić. Myślałem o Lindsey. Byliśmy razem ponad rok i wszystko układało sie bardzo dobrze. Mieliśmy wiele wspólnych zainteresowań i wiele tematów do rozmów. Moja pierwsza dziewczyna z którą byłem tak długo. Reszta to były jakieś przelotne związki. Ale Lindsey była inna. Była wyjątkowa. Kiedy tylko ją poznałem, uznałem że nie jest jak reszta. I chyba to mi sie w niej spodobało. Była dla mnie wyzwaniem. No, ale pewnego dnia stwierdziła że ten związek nie ma sensu. Od tego czasu jej nie widziałem. Tak jakby zniknęła. A chciałem ją zobaczyć. Zobaczyć te czarne włosy, brązowe oczy, usłyszeć ten głos pełen radości, którą zarażała innych...
Po wywiadzie chłopcy poszli do jakiejś swojej ulubionej knajpy. Zapraszali mnie, ale odmówiłem. Wole sie upijać w samotności. Tak, alkoholem leczyłem rany. Jedni wolą narkotyki, drudzy wolą sie ciąć. Ja wole troche wypić. Niszcze swoje życie. Zabijam sie od środka.
Wróciłem do domu. Właśnie, dom. Tu wszystko przypominało mi o Lindsey. Gdybym mógł to spaliłbym to miejsce. W każdym pomieszczeniu miałem jakieś wspomnienie z nią. Nienawidziłem tego miejsca.
Zaraz po wejściu do domu wziąłem kieliszek i podszedłem do barku. Zatopiłem cały swój smutek w alkoholu. Zawsze tak robiłem. Ostatnio coraz częściej. Nie potrafiłem sie powstrzymać. I nawet nie próbowałem. Troche wypiłem i doczołgałem sie do łóżka. Próbowałem zasnąć ale nie mogłem. Standardowa noc. Jutro znowu wstane z podkrążonymi oczami i zawrotami głowy. Ale sam sie doprowadziłem do tego stanu. To wszystko była moja wina. Zasłużyłem na to. Jest jedna rzecz, która może mi pomóc. Muzyka. Gdyby nie ona, to pewnie już dawno bym nie żył. Pewnie leżał bym pod jakimś pociągiem czy coś. Kilka lat temu miałem myśli samobójcze. W szkole mnie nienawidzili i byłem wyrzutkiem. Nie miałem co ze sobą zrobić. Mniej więcej wtedy poznałem Lindsey. Naprowadziła mnie na dobrą ścieżke. A teraz? Zmieniłem kurs, na tą złą.

3 komentarze:

  1. Fajne opowiadanie, zapraszam na mojego bloga:
    real-life-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze piszesz i zarazem ciekawie. Błędy te same, co poprzednio (napisałam w komentarzu), ale to tyle.. Świetne. :)
    http://duszewemgle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka moja wada... Nie chce mi się pisać tych końcówek xd
      Dziękuje za miły komentarz ^^

      Usuń