środa, 20 marca 2013

IX. "Would you carry me to the end?"

Pam Pam Pam...
Panie i panowie, gratulujcie mi xd Udało mi sie przepisać to badziewie :D
Z dedykacją dla mojej Olki <3 Wiem że kochasz romantyczne fragmenty :3
Nadal obawiam sie, że akcja za szybko się rozkręca, no ale tak w życiu bywa... xd
A no i ten tego... dziękuje za wyświetlenia *u*
W ciągu ponad tygodnia zdobyłam aż 630 wyświetleń :D 
__________________________  



Frank

Byliśmy już razem rok. Tak, calusieńki rok. Nawet nie zauważyłem kiedy to zleciało.
Kiedy sie obudziłem, usłyszałem jakieś kroki po pokoju. Gerard pewnie już wstał, a ja będe sie wylegiwał.
-Frankie, wiem że nie śpisz-usłyszałem-Wstawaj, dzisiaj walentynki
Walentynki? Nigdy nie lubiłem tego święta. Może dlatego, że nie miałem go z kim spędzać.  Przysiadł na łóżku i zaczął mnie głaskać po policzku.
-Wstaniesz?-spytał
Mruknąłem coś w stylu "Daj mi pospać" i odwróciłem sie na drugi bok. Nie że nie chciałem spędzać z z nim walentynek... Po porostu nie chciało mi sie wstawać. Grawitacja ma to do siebie, że rano jest silniejsza.
-Są walentynki, a ty nie spędzisz tego święta w łóżku-usłyszałem i poczułem, że Gerard podnosi mnie na rękach-Chyba że ze mną
-Ok, wstaje. Tylko mnie postaw-poprosiłem
Posłusznie odstawił mnie na ziemie. Poszliśmy do kuchni. Na blacie stołu leżało pudełeczko w kształcie serca z czekoladkami.
-Dziękuje skarbie-powiedziałem przytulając sie do niego
-To nie koniec niespodzianek-uśmiechnął sie
-Cholera, chłopacy wymyślili se próbe-przypomniało mi sie-Będe w domu koło 17
-Nie ma problemu-nadal nie tracił uśmiechu
Z próby udało mi sie zwinąć koło 16:30.
Wślizgnąłem sie do domu. Ciemność. Zajebiście, Gerarda nie ma. Chciałem go zaskoczyć, że wracam tak wcześnie a tu dupa. Poszedłem do kuchni zrobić sobie kawe i wtedy odkryłem kolejną niespodzianke.
Stół był przykryty czerwonym obrusem, na nim były porozkładane talerze, sztućce i zapalone świeczki. Gerard przytulił sie do mnie od tyłu, całując w szyje.
-Szczęśliwych walentynek kochanie-usłyszałem
Odwróciłem sie i stanąłem na palcach. Cmoknął mnie w usta i uśmiechnął sie szatańsko. Długo wpatrywał sie w moje oczy. Musze przyznać, ale uwielbiałem te jego oczy. To jego spojrzenie i rozszerzające sie źrenice kiedy na mnie patrzy. Spojrzałem na jego usta. Usta, które smakowały tak słodko i które tyle razy muskały moje. To jest definicja szczęścia. Mojego szczęścia. Chce aby było tak zawsze. Już do końca świata. Po długim wpatrywaniu sie w jego usta, w końcu nasze wargi dotknęły sie. Delikatnie sie dotykały, ale w końcu pocałunek przerodził sie w coś namiętnego. Wsunął ręce pod moją koszulke. Poczułem przyjemny chłód jego rąk. W końcu po przynajmniej 5 minutowym pocałunku odkleił sie ode mnie.
-Chodź zjeść-uśmiechnął sie  
Na kolacje przygotował spaghetti i lampke wina.
Po romantycznej kolacji poszedłem do łazienki, a Gerard powiedział że będzie w sypialni. W łazience ogarnąłem troche włosy. Co jeżeli Gerard chce czegoś więcej? Jeżeli chce to zrobić? W sypialni czekała na mnie kolejna niespodzianka. Dużo świeczek, łóżko obsypane płatkami róż i do tego z odtwarzacza usłyszałem Nirvane-All Apologies. Stałem przez chwile taki zaskoczony. On to wszystko przygotował dla mnie. Dla nas. Leżał na łóżku z nogami ugiętymi w kolanach i czekał na jakąś moją reakcje.
W końcu położyłem sie między jego nogami i pozwoliłem aby nasze usta złączyły sie w namiętnym pocałunku.
-Kocham cie-powiedziałem
-Ja ciebie też-uśmiechnął sie
-Na zawsze razem?
-Na zawsze i jeszcze dłużej
Nie lubie słowa "zawsze". Zawsze, to bardzo długi okres czasu. Ale wierzyłem mu.
Powoli zaczął rozpinać mi pasek. Chwilowo zawahałem sie, ale w końcu dałem mu do zrozumienia że może działać dalej.
Zrobiliśmy to. Dlatego te walentynki zapamiętam na zawsze.

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zawsze świetny. Dawaj następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, Jezu. *u* Dziękuję za dedykację do poprzedniego rozdziału, nawet napisałam długi komentarz na telefonie i gdy chciałam go już dodać zorientowałam się, że nie mam internetu. ;___;
    Co do poprzedniego: Frank i jego "delikatne" potrącenie autem przypomniały mi mój sen, kiedy śnił mi się dawno temu. Otóż byłam z Gerardem i Frankiem w markecie na zakupach (tak, ja też nie dowierzałam xD ) No i w pewnym momencie Iero nam się zgubił. Znaleźliśmy go kilka minut później między regałami na ziemi połamanego i zmaltretowanego. Na pytanie "Co ci się stało?" odpowiedział "Upadłem". xD A potem pojechaliśmy z nim do szpitala i nie wiem co dalej, bo ich zostawiłam, żeby sobie "pogadali". xD Najdziwniejszy, a zarazem najfajniejszy sen. xD
    A wracając do odcinka. Ojacie, jaki słodki. <3 Czytałam z wielkim uśmiechem na buzi. Gee jest taki romantyczny, że och i ach. :3 No to nie pozostaje mi nic, jak czekać na kolejny rozdział i życzyć ci weny! :3

    xoxo FP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha xd Widze że twoje sny są jeszcze lepsze od moich xd
      Dziękuje :D

      Usuń