środa, 27 marca 2013

XIV. "You might wake up and notice, you’re someone you're not"



Nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z tego rozdziału... :P (Będziecie miały okazje powkurzać sie na Gerarda xd)
Fun Puppy chciałam Ci z całego serca podziękować <3 Dzięki tobie dobiłam dzisiaj do 1000 *u*
No i ten... Napisze dla was kiedyś one shota z Frankiem i Mikey'em xd
A więc.. wnikajcie w umysł Gerarda :3
Z dedykacją dla mojej przyjaciółki Marty, która pomogła mi z pisaniem poprzedniego rozdziału :3
_____________________________________________________   

Gerard

Nadal było mi głupio, że zraniłem Franka, ale za to byłem szczęśliwy z Lindsey. Wszystko było jak dawniej. Jestem zadowolony, że podjąłem taką, a nie inną decyzje.
-Nie zgadniesz na kogo wpadłam w sklepie-usłyszałem
-No na kogo?-zaciekawiłem sie
-Na Franka, tego gitarzyste z zespołu...Cholera, nie pamiętam nazwy!
-Franka?-powtórzyłem zdziowny-Franka Iero?
-Tak...To takie dziwne? Znacie sie czy coś?
-Znamy...-odparłem
Położyła zakupy na podłodze i siadła obok mnie na kanapie. Popatrzyła w moje oczy i chwile siedziała cicho.
-Nie lubicie sie?
-To nie tak...-zacząłem-Bo wiesz... Ja sie z nim umawiałem...
-Umawiałeś sie z facetem?-zdziwiła sie
-Taa... Ale to już przeszłość
-No to musiałeś być bardzo zdesperowany
Uśmiechnęła sie i cmoknęła w usta.
Zdesperowany... Może faktycznie byłem zdesperowany i nigdy nie czułem nic do Franka? Nie. Czułem coś do niego. Zależało mi na nim. Był dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Ale to już przeszłość. Znowu mam Lindsey. Znowu byłem szczęśliwy, mając ją u swojego boku.I tak miało pozostać.
-Pomożesz z zakupami?
-Jasne-uśmiechnąłem sie
Nie miałem wątpliwości, to dobra decyzja że do niej wróciłem. Brakowało mi jej.Z nią mógłbym stworzyć prawdziwą rodzine. Wiem, że zostawiła mnie bez słowa, ale postanowiłem dać jej sznase. W końcu każdy zasługuje na drugą szanse. Pewnie sam kiedyś będe jej potrzebował.
Podczas chowania zakupów do lodówki usłyszałem dźwięk telefonu.Nie spoglądnąłem na numer, tylko od razu odebrałem.
-Gerard, kurwa coś ty narobił?!-usłyszałem
Mikey. Troche mnie to zatkało, bo on raczej rzadko przeklina....
-O co chodzi?
-Frank sie przez ciebie ciął!
O mało co telefon nie wypadł mi z ręki. Obiecałem kiedyś, że nikomu nie dam go skrzywdzić, a teraz sam go skrzywdziłem. Skrzywdziłem mojego biednego misiaczka. Nie chciałem, ale tak było lepiej. Przecież on zasługuje na kogoś lepszego niż myślący tylko o sobie dziennikarz.
Zacząłem myśleć o wszystkich rzeczach które zrobiłem. Ok, jestem beznadziejny. Olałem wszystkich moich starych przyjaciół, choćby Ray'a z którym przyjaźniłem sie od dzieciństwa. Jeden z kumpli nawet niedawno miał pogrzeb, a ja nie przyszedłem. Nie chciało mi sie iść na pogrzeb własnego przyjaciela. Kogoś z kim tak wiele mnie łączyło. Równie dobrze to mogłem być ja i to on mógłby nie przyjść na mój pogrzeb. Olałem to wszystko. Tak po prostu.  Poczułem sie beznadziejnie. Zrobiłem to wszystko dla Lindsey? Porzuciłem przyjaciół dla niej? To bezsensu. I jeszcze do tego Frankie... On nie może sie zabić. Nigdy na to nie pozwole.
Wziąłem do ręki kartke. Wylałem całe swoje uczucia na papier.
So long to all of my friends
Everyone of them met tragic ends
With every passing day
I’d be lying if I didn’t say
That I miss them all tonight
And if they only knew
What I would say
If I could be with you tonight
I would sing you to sleep
Never let them take the light behind your eyes
One day, I’ll lose this fight
As we fade in the dark
Just to remember you will always burn as bright

-Co robisz?-usłyszałem i już po chwili Lindsey siedziała na moich kolanach
-A, pisze jakieś tam bzdety-odparłem
Niespecjalnie zależało mi na tym, żeby to zobaczyła. Mówiłem jej o wszystkim, ale ta jedna rzecz mogłaby zostać tylko dla mnie. Lindsey w sumie nigdy nie była osobą zbytnio ciekawską. Wiedziała gdzie leży granica. Nie obchodziło jej aż tak życie innych. Uważała że to ich sprawa.
Wziąłem kartke i schowałem do kieszeni w spodniach. Może powinienem to dać Frankowi? Może chociaż to polepszy sytuacje? Albo w sumie lepiej będzie jeśli on po prostu o mnie zapomni. Nauczy sie żyć beze mnie. Znikne z jego życia. A on z mojego. Zapomnimy o tym wszystkim i będziemy udawali że to nigdy nie miało miejsca. Przeszłości nie można rozpamiętywać. Mimo tego że często boli. Pierwsze miesiące będą ciężkie, a potem już jest z górki. Tyle, że dla Franka to będzie troche trudniejsze. A co jeżeli coś mu sie stanie? Czy jeżeli wylądowałby w szpitalu, odwiedziłbym go? Pewnie nie. Wolałbym mu sie nie pokazywać, żeby nie pogorszyć sprawy. Po za tym nie chciałbym go widzieć w takim stanie. W jego oczach kryło by się tyle bólu i cierpienia... Ok, przestań myśleć o Franku. Na kolanach właśnie siedzi całe twoje życie, nie zepsuj tego.
Tej nocy Frank śnił mi sie po raz pierwszy. Śniło mi sie, że Mikey znalazł go całego zakrwawionego i potem walczył o życie w szpitalu. Byli przy nim wszyscy. Prawie wszyscy. Nie było mnie. Osoby, która miała być na zawsze. Ten sen, albo o bardzo zbliżonej treści, nawiedzał mnie co noc. Za każdym razem budziłem sie z przerażeniem. Co jeżeli sen okaże sie rzeczywistością? Musiałem odrzucać od siebie takie myśli i skupić sie na moim życiu.
W końcu z każdym miesiącem, stopniowo zapominałem o tym co było. Znaczy... Jakieś wspomnienia pozostaną na zawsze, ale nie myślałem tak o tym. Zacząłem nowe życie. Marnowałem wiele szans, ale teraz na pewno niczego nie spieprze. Nie mógłbym. Jeżeli kolejnej osobie zniszcze życie, to rzucam sie pod pociąg. Tak, to była by dobra kara, za wszystkie rzeczy których sie dopuściłem.A było ich naprawdę sporo.
Czy ja zawsze taki byłem? Nie przypominam sobie, żebym kiedyś był takim myślącym o sobie, egoistycznym dupkiem. Zasnąłem jako troskliwy Gerard i obudziłem sie jako zupełnie inna osoba. Tylko czemu nie chce mi sie tego zmieniać? Przecież mógłbym. Mógłbym sprawić, że wszystko będzie w porządku. Ale wole zając sie swoim życiem, nie zważając na problemy innych. Czy to Lindsey mnie tak zmieniła?

4 komentarze:

  1. Tak, masz racje, wkurzyłam się na Gee i to bardzo ... a Lindsey niech z tąd %$&#$$% ! denerwuje mnie i to bardzo, ona zmienila Gerarda przez co zranił Frankiego a ten się tnie... Zrób coś z tym tak dłużej być nie może , bo Franuś nam się wykończy. jedyny Mikey jest tu normalny . A co do tego Shota to zapowiada się fajnie XD życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No jeeeeju, Gerard. ;c A dobra, żyj sobie z tą suką. Zobaczymy, jak cię znowu w dupie kopnie. I co wtedy? Do Frania polecisz, prawda?! Pff! A powinien cię wywalić na zbity pysk, zasługujesz!!! :<

    PS. Nie wlatuj pod pociąg, bo jeszcze biedny motorniczy pójdzie siedzieć.

    Ok. Skończyłam. Co do tych wejść, to nie ma sprawy. To dla mnie czysta przyjemność. :D W ogóle to cieszę się, że nie trzeba tak okropnie długo czekać na rozdział i głowić się, co będzie dalej... A ty Lindsey, zgiń. Nikt cię nie lubi, przykro mi. :c

    Nanana, co by tu jeszcze? Ah tak. Życzę weny i już czekam na tego shota. :3
    (I tak wiem, że czują do siebie mięte... nawet jak o tym nie wiedzą! )

    xoxo Fun Puppy

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! :)
    Gdy tylko znajdę chwilkę czasu postaram się przeczytać wszystkie rozdziały, bo twój blog jest bardzo fajny :D

    Zapraszam również do mnie. Niedawno pojawił się 1 rozdział mojego opowiadania, mam nadzieje, że ci się spodoba :D
    http://na-zawsze-my-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny! Jestem ciekawa czy w końcu Gerarda coś ruszy i kopnie w dupę ta Lindsey. Czekam nn.

    real-life-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń